PGNiG Superliga. Sensacyjnej powtórki Pogoni nie było. Znakomite otwarcie potentata

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto

Sandra Spa Pogoń na inaugurację sezonu 2021/2022 mierzyła się w Szczecinie z Łomżą Vive Kielce. Faworyt był jeden i faworyt nie zawiódł. Choć do przerwy było tylko 13:14. Po wygranej 34:20 ekipa Tałanta Dujszebajewa zasiadła w fotelu lidera.

Gospodarze z konieczności nie mogli skorzystać z żadnego swojego nominalnego lewego skrzydłowego. W pełni zdrowia nie jest jeszcze Dawid Krysiak, a poważnej kontuzji doznał Grzegorz Nowak. Zadanie wydawało się być tym bardziej utrudnione. Zdobycie przez Sandra Spa Pogoń jakichkolwiek punktów było ogromną sensacją.

Mistrzowie Polski czuli się bardzo pewnie, ale na swoje debiutanckie trafienie czekali do 5. minuty rywalizacji. Tymczasem Portowcy zaczęli to spotkanie dokładnie tak, jak oczekiwał od nich szkoleniowiec. Rafał Biały w trakcie okresu przygotowawczego narzekał na to, że drużyna źle wchodzi w mecz (więcej tutaj). Tym razem szczecinianie, jeśli już wyszli na pozycję rzutową, zmuszali Andreasa Wolffa do wyjmowania piłki z siatki.

Szkoda tylko, że miejscowi potrafili w głupi sposób stracić szansę na skutecznie poprowadzoną akcję, bo mogli skarcić faworyta jeszcze bardziej. Za to na plus można było ocenić postawę Tomasza Wiśniewskiego. Dobrze ten stan rzeczy odzwierciedlał wynik na tablicy świetlnej - 6:7 po kwadransie zawodów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć

Kibiców mógł zadziwić popisowy rzut Krupy z lewego skrzydła (idealny lob nad Wolffem, piłka odbiła się jeszcze od dalszego słupka i wtoczyła do bramki). O dziwo goście, choć widać było przewagę ich umiejętności, do końca pierwszej połowy nie zbudowali sobie przewagi. Do przerwy było tylko 13:14. Lomża Vive o wyjściu "na luzie" na drugą połowę mogła zatem zapomnieć. W dodatku bez Władisława Kulesza (bezpośrednia czerwona kartka za faul na Pawle Krupie).

Dopiero zmiana stron sprawiła, że kielczanie w końcu się rozpędzili. Znacznie poprawił się też Wolff. Nawet wyjście sam na sam z Niemcem nic gospodarzom nie dawało. W 35. minucie zrobiło się już 13:18. Pogoń swoją niemoc przełamała dopiero po celnie wykonanym rzucie karnym przez Piotra Rybskiego (trzecia udana próba). Aby jednak bardziej postraszyć mistrzów kraju, należało zrobić coś więcej. Może próbować zatrzymać bezbłędnego po przerwie Branko Vujovicia.

Przyjezdni w pewnym momencie wyszli na +7. Właściwie przez całą drugą część byli stroną dominującą. Znakomicie spisywali się w obronie. A szczecinianie mieli swoje problemy. Jak choćby ze słabszą skutecznością jednego z liderów drugiej linii, Krupy. Dużo piłek trafiało prosto w dłonie Mateusza Korneckiego albo było zbyt lekko rzuconych. Rywale zaś, dzięki kontrom w końcówce meczu, znacznie poprawili wynik końcowy. Pozwoliło im to zasiąść w fotelu lidera rozgrywek.

PGNiG Superliga, 1. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Łomża Vive Kielce 20:34 (13:14)

Sandra Spa Pogoń: Wiśniewski, Arsenić - Krok, Kapela, Wąsowski, Gierak 2, Krupa 5, Bosy 1, Starcević 2, Jedziniak 2, Rybski 4 (4/4), Zaremba 3, Polok 1.
Karne: 4/4.
Kary: 6 min. (Polok - 4 min., Starcević - 2 min.).

Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Vujović 5, Sanchez Migallon 2, Sićko 4, Tournat 2, Faruk 3, Karacić 1, Kulesz, Moryto 5 (1/1), Gębala 1, Karalek 3, Gudjonsson 5, Nahi 3.
Karne: 1/1.
Kary: 8 min. (Karalek - 4 min., Kulesz, Gębala - 2 min.).
Czerwona kartka: Władisław Kulesz w 29. minucie za faul na Pawle Krupie.

Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry).

Czytaj także:
--> Pogoń celuje wysoko

Źródło artykułu: