Kariera Tunezyjczyka to przykład jednego z najbardziej bolesnych upadków. Po nieudanym epizodzie w THW Kiel utalentowany rozgrywający trafił do Barcelony, gdzie szybko stał się jednym z liderów i podpisał długoterminowy kontrakt. Od tego czasu wszystko się posypało.
Jak informowały media, Wael Jallouz zaczął zmagać się z nieokreśloną infekcją bakteryjną, dotyczącą głównie oczu, która spowodowała u niego znaczny spadek masy i przewlekłe zmęczenie. Sprawa była na tyle poważna, że pogorszył się wzrok Tunezyjczyka (pomimo zabiegów w Paryżu).
Dwa sezony temu Jallouza wypożyczono do Berlina, ale w Fuechse grał niewiele i przede wszystkim nie przypominał siebie z najlepszych lat. Miał odbudować się na kolejnym wypożyczeniu we francuskim Chartres, ale nie zagrał ani razu w nowym klubie, bo znowu odezwały się problemy zdrowotne.
Wiosną 2019 roku doszło do zapalenia otrzewnej, życie zawodnika było zagrożone. Po wielu tygodniach w szpitalu Jallouz doszedł do siebie i rozpoczął rehabilitację. Po drodze doznał urazu palca i stwierdził, że nie podejmie kolejnej próby wznowienia kariery. Niedawny lider reprezentacji Tunezji pożegnał się z parkietem w wieku zaledwie 28 lat.
ZOBACZ: Olejniczak wciąż nie podjął decyzji o przyszłości
ZOBACZ: Superliga bez definitywnego zakończenia
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film