Kolejna kadrowa rewolucja w Orlenie Wiśle Płock. Co najmniej 6 graczy bez nowych umów

WP SportoweFakty / MICHAŁ DOMNIK / Na zdjęciu: Adam Wiśniewski
WP SportoweFakty / MICHAŁ DOMNIK / Na zdjęciu: Adam Wiśniewski

Czy będzie komu grać? W Orlenie Wiśle Płock szykują się wielkie zmiany. Kontrakty kończą się aż 6 zawodnikom z obecnego składu, niepewna jest przyszłość trzech kolejnych.

Miała być stabilizacja w Orlenie Wiśle Płock, a zapowiada się rewolucja jak co roku. Jakby tego było mało, trzech innych zawodników również może opuścić płocki zespół - w ich przypadku jednak płocki zespół ma jeszcze kilka miesięcy na podjęcie decyzji.

Zmiany, zmiany, zmiany

Jak dotąd, jedynym pewnym odejściem z drużyny wicemistrzów Polski jest Dan-Emil Racotea. Rumun po sezonie wzmocni węgierski Telekom Veszprem.

Nieznana jest wciąż przyszłość Tomasza Gębali. Młodym rozgrywającym miał interesować się zespół PGE VIVE Kielce, jednak władze płockiego klubu zaprzeczają, że obecnie kontuzjowany lewy rozgrywający porozumiał się z mistrzem Polski. Jednocześnie, jak zapowiedział Adam Wiśniewski na piątkowej konferencji prasowej, sternicy Wisły będą w najbliższych dniach rozmawiać z menedżerem zawodnika.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wzruszająca scena na mecie maratonu

Nowych umów na nowy sezon nie mają również dwaj bramkarze: Adam Borbely oraz Marcin Wichary, rozgrywający Marko Tarabochia i kołowy Mateusz Piechowski. Spodziewać się należy rozstania z jednym z golkiperów, jako że zarówno prezes Nafciarzy, jak i trener Xavier Sabate, preferują grę dwoma bramkarzami. Co do pozostałej czwórki, o ich przydatności ma zadecydować sztab szkoleniowy.

To jednak nie koniec możliwych osłabień. Z zespołu mogą odejść również Jose Guilherme de Toledo, Nemanja Obradović czy jeden z liderów drużyny - Renato Sulić. Pierwotnie umowy każdego z nich kończą się wraz z ostatnim meczem ligowym. Władze klubu dostrzegają jednak pozytywy - gracze mają w kontrakcie zapisaną klauzulę przedłużenia kontraktu przez klub.

Decyzje już niebawem

- Po tym sezonie kończą się kontrakty 6 zawodnikom. Do tego 3 zawodnikom musimy dać odpowiedź na to, czy będziemy z nich chcieli skorzystać w następnych rozgrywkach. Także mamy 9 graczy, którym mogą się skończyć kontrakty - komentuje całą sprawę Wiśniewski.

- Rozmawiamy już od dłuższego czasu z trenerem odnośnie tego, kto mógłby wzmocnić naszą drużynę w następnym sezonie. Rozpoczęliśmy już rozmowy z potencjalnymi nowymi graczami. Trener też obserwuje zawodników, których ma obecnie do dyspozycji. Po konsultacji ze mną wspólnie zdecydujemy, kto będzie bardziej przydatny dla Wisły Płock - zakończył prezes Nafciarzy.

Wszystko po to, żeby gonić Vive

W działaniach Wisły można się pogubić. Z jednej strony wypowiedzi o projekcie, stabilizacji, z drugiej zaś o sezonowe zamieszanie z kontraktami. Jednak Adam Wiśniewski razem ze sztabem szkoleniowym mają plan, jak dogonić rywali z Kielc.

- Mamy tylko jedną drogę, żeby dorównać do Vive - mówił na konferencji Sabate. - Po pierwsze, musimy podnieść jakoś naszych zawodników; jeżeli tego nie zrobimy, nie będzie możliwe wygranie z kielczanami. Ewentualnie, możemy też podpisywać długoterminowe kontrakty z zawodnikami, którzy nie są gwiazdami, ale mają potencjał, i dotrzeć to tych zawodników przed innymi klubami - dodał.

Na przeszkodzie stoi jednak ograniczony budżet klubu. Jak zaznaczył hiszpański szkoleniowiec, finanse wicemistrzów Polski nie pozwalają na pozyskiwanie graczy ze światowej czołówki. - Nie jesteśmy klubem, który jest w stanie pozwolić sobie na Lukę Cindricia.

Polski zespół, polscy zawodnicy

Skoro Wisły nie stać na klasowych graczy, to może skupić się na wychowankach? Albo przynajmniej polskich zawodnikach? Takie przynajmniej głosy można - co najmniej od kilku miesięcy - usłyszeć od bywalców Orlen Areny.

Podobne zdanie wydaje się mieć szkoleniowiec klubu z Mazowsza. - Jesteśmy w Polsce, Wisła to polski klub, chcielibyśmy angażować najlepszych tutejszych zawodników. Mamy jednak określony budżet. W mojej opinii jednak powinniśmy mieć w drużynie najlepszych dostępnych Polaków - skomentował 42-latek.

Źródło artykułu: