Historia bezlitosna dla PGE VIVE Kielce. Nikt nie odrobił takiej straty

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Michał Jurecki (z piłką)
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Michał Jurecki (z piłką)

Porażka w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z PSG postawiła PGE VIVE Kielce pod ścianą. W rewanżu do odrobienia aż sześć bramek. W historii rozgrywek nikt tego nie dokonał.

Kielczanie zawalili pierwszą połowę z PSG, przegrywali aż 10:22 i druga część była walką o jak najniższy wymiar kary. Skończyło się na sześciu golach straty, co oznacza, że w rewanżu PGE VIVE Kielce będzie musiało dokonać sportowego cudu.

W historii Ligi Mistrzów zdarzały się pojedyncze spotkania, w których zespół odrabiał większą różnicę, jednak za każdym razem drugi mecz rozgrywał na własnym parkiecie. W ten sposób awans wywalczył Vardar Skopje, który w 2015 roku przegrał w Płocku z Orlenem Wisłą 26:32, a u siebie zwyciężył 31:20.

Nikomu nie udało się natomiast odrobić strat po klęsce przed własną publicznością. Od 1993 roku, czyli odkąd powstała Liga Mistrzów, raptem kilka zespołów było blisko powodzenia. I to w bardzo zamierzchłych czasach. Chociażby w sezonie 1996/97 Celje Pivovarna Lasko przegrało u siebie z Barceloną 24:29, a w Katalonii do sukcesu zabrakło jednego gola (26:22).

Kielczanie już raz jechali na rewanż z bagażem sześciu bramek. W 2010 roku przegrali we własnej hali z HSV Hamburg 24:30. Sensacyjnie okazali się lepsi w Niemczech (30:27), ale do kolejnej rundy sporo zabrakło.

Jak trudno odrobić tak wielką stratę, najlepiej pokazuje przykład Veszprem sprzed kilku tygodni. Mistrzowie Węgier zagrali katastrofalnie na wyjeździe w Skjern, na swoim parkiecie odrobili "tylko" pięć z siedmiu goli i sensacyjnie odpadli z rozgrywek. Przed VIVE karkołomne zadanie. Z drugiej strony, kto jak nie kielczanie? Przecież w finale Ligi Mistrzów, w ciągu kilku minut, odrobili dziewięć goli.

ZOBACZ WIDEO Manchester United powstał z kolan. Bramka Tottenhamu po zagraniu "na aferę" [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: