Liga Zawodowa PGNiG Superligi Mężczyzn po raz pierwszy wystartowała w sezonie 2016/2017. Podjęto wówczas decyzję, że zostanie ona zamknięta (brak spadków) na trzy najbliższe lata. Miało to na celu pomoc klubom w spokojnym budowaniu drużyn i poukładania spraw okołosportowych. Decyzję tę jednak zmieniono, co wywołało dyskusję na ten temat.
- Uważam, że powinny być spadki - stwierdził bez wahania Piotr Frelek. Trener Sandra Spa Pogoni zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Oczywiście to, że ich nie było, pozwoliło na wypróbowanie wielu młodych zawodników, którzy pokazali się w tej lidze. To był fajny ruch. Nie twierdzę, że nie. Niemniej dla mnie, jako dla zawodnika, który trochę biegał po boisku i jako trenera także, sądzę, że powinny wrócić. Wtedy jest to całkowicie inna gra, inny stres, z którym dużo trudniej sobie poradzić - dodał szkoleniowiec.
Podobny głos w tej sprawie zabrał również Paweł Biały. - Z jednej strony dobrze, bo musi być rywalizacja - przyznał prezes Portowców. - Dwa lata mieliśmy czas na wdrożenie młodych utalentowanych zawodników. W trzecim roku już tego nie będzie. Z drugiej strony nie możemy czekać pięć lat. Jak każda dyscyplina, walczymy o kibiców - podał dość istotny argument za.
- Jeżeli nie będzie współzawodnictwa i nie staniemy się ciekawszym produktem, kibice nie będą chcieli tego oglądać. Dla nich więc lepiej, dla prezesów, działaczy, niektórych oczywiście, to gorsze rozwiązanie - podsumował Biały.
Przyszły sezon będzie się różnił od obecnego nie tylko dlatego, że przywrócono widmo opuszczenia najwyższej klasy rozgrywkowej. System rozgrywek w Superlidze ma być uproszczony. Trwają w tej kwestii rozmowy. Niewykluczone, że zagra w niej mniejsza liczba zespołów.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka chwali rywalkę po wygranej na PBN: Mocna szczęka, twarda dziewczyna