Do stycznia 2017 Gierak był etatowym reprezentantem Polski. W kwietniu 2016 r. zadebiutował z orzełkiem na piersi, pojechał na igrzyska do Rio de Janeiro i mistrzostwa świata 2017. Podczas drugiego z turniejów stracił zaufanie i przestał pojawiać się w siódemce.
Na kolejne powołanie czekał ponad rok. W międzyczasie awansował z TuS N-Luebbecke do Bundesligi, będąc jednym z podstawowych zawodników. Wobec problemów zdrowotnych Michała Potocznego i Adriana Kondratiuka, Piotr Przybecki zabiera go na turniej towarzyski do Hiszpanii i prekwalifikacje MŚ 2019 w Portugalii jako wsparcie dla debiutanta na środku, Stanisława Makowiejewa, choć w klubie występuje głównie jako lewy rozgrywający.
- Odpoczywałem w domu, myślałem, że czeka mnie 12 dni urlopu. Wieczorem zadzwonił trener Przybecki, szybko się oswoiłem z tą wiadomością - wyjaśnił Gierak.
Selekcjoner dostrzegł zwyżkę formy rozgrywającego Luebbecke. Wcześniej - po awansie do Bundesligi - Polak rozczarowywał. Długo dochodził do pełnej sprawności po urazie z końcówki sezonu 2016/2017 i nie zdążył przygotować optymalnej dyspozycji na pierwsze kolejki. Obudził się w grudniu i zakończył rok z niezłym bilansem 37 bramek i 30 asyst. Po ostatnich zwycięstwach Luebbecke wydostało się ze strefy spadkowej, aktualnie zajmuje 15. miejsce.
- Bundesliga to bardzo wymagająca liga. W naszym wypadku każdy mecz to walka o życie. Na treningu trzeba walczyć na 100 proc., jest duża konkurencja. Do Niemiec wyjechałem późno, ale jestem zadowolony, że co tydzień gram z najlepszymi na świecie - stwierdził Gierak, który jako 28-latek podpisał umowę z Luebbecke. Wcześniej występował w Pogoni Szczecin i Nielbie Wągrowiec.
ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"
Czy Łukasz Gierak to najlepszy polski środkowy rozgrywający? 
