Jedna z najlepszych polskich rozgrywających po czterech sezonach spędzonych w czarnogórskiej Buducnosti Podgorica wróciła do PGNiG Superligi. Od tego sezonu urodzona na Lubelszczyźnie szczypiornistka jest zawodniczką MKS Perły Lublin. W rozmowie z WP SportoweFakty ocenia Superligę po powrocie do kraju oraz opowiada o czekających reprezentację meczach eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy.
Daniel Kordulski, WP SportoweFakty: Czy liga bardzo się zmieniła od czasu kiedy pani ją opuściła?
Kinga Achruk, rozgrywająca MKS Perły Lublin i reprezentacji Polski: Ciężko mi powiedzieć, bo każdy sezon był inny. Na pewno się wzmacnia. Mamy nowe zawodniczki i mam nadzieję, że będziemy dążyć do tego, by polska liga była bardzo mocna.
Jak zatem wypada porównanie krajowych rozgrywek ligowych z tymi na Bałkanach?
Liga czarnogórska na pewno nie jest mocniejsza od naszej. Powiedziałabym nawet, że bardzo słaba. Natomiast sama Buducnost stworzona została pod Ligę Mistrzów i reprezentację Czarnogóry. Obecnie mój dawny już klub zbudował skład z myślą o igrzyskach olimpijskich w Tokio. Zostały tam same Czarnogórki, młode zawodniczki. Liga Mistrzyń zeszła na drugi plan.
Przejdźmy zatem do naszej reprezentacji. Kadra ma ostatnio dobrą passę. Mimo porażki w eliminacjach z Rosją, i tak dostała "dziką kartę" do grudniowych mistrzostw. Wydajecie się być drużyną nieobliczalną.
Zacznijmy od tego, że kobiety są nieobliczalne. Chcę jednak koniecznie podkreślić, że pracujemy nad tym, by być solidną drużyną, na którą trener może liczyć w każdym momencie. Chcemy też, żeby miał w nas wsparcie.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Azoty Puławy rozstrzelały Meble Wójcika Elbląg. Zobacz skrót (WIDEO)
Sierpniowe tournee po Japonii miało być formą przygotowania do pierwszych dwóch spotkań eliminacji mistrzostw Europy z Włoszkami i Słowaczkami. Jak ocenia pani występ kadry w Azji?
Nie ukrywam, że był to dla nas ciężki czas. Pojechałyśmy tam po tygodniu przygotowań do sezonu w naszych klubach, także nie można powiedzieć, że byłyśmy już w pełni przygotowane do grania na odpowiednim poziomie. Tym bardziej cieszę się, że kilka zwycięstw udało nam się tam odnieść.
W czwartek reprezentacja rozpocznie zgrupowanie w Lubinie, gdzie spędziła pani kilka lat swojej kariery. Będzie okazja wrócić na "stare śmieci".
Przede wszystkim nie mogę się doczekać, żeby spotkać znajomych, z którymi cały czas mam kontakt. Do tej pory bardzo miło wspominam pobyt i grę w Zagłębiu.
Jakby tych sentymentalnych podróży było mało, waszą grupę eliminacji mistrzostw Europy uzupełnia Czarnogóra. W marcu przyszłego roku czeka więc panią powrót do Podgoricy.
Faktycznie dziwnie się to wszystko układa. Już w ostatnich eliminacjach los nas ze sobą złączył. Było to tym bardziej ciekawe, że grając tam w klubie, znałam praktycznie wszystkie zagrywki rywalek.
Na razie czeka was pierwszy mecz z Włoszkami. Rywal raczej mało wymagający, ale chyba należy na nie uważać?
Do każdego rywala będziemy podchodzić z respektem, trzeba będzie wcześniej przećwiczyć pewne elementy gry. Początki pewnie będą najtrudniejsze. Każdy przeciwnik mobilizuje się szczególnie na te pierwsze minuty. Musimy więc mocno zakasać rękawy i zacząć eliminacje z impetem.
Drugi rywal - Słowacja, wydaje się znacznie silniejszy. W marcu na turnieju towarzyskim w Gdańsku uporałyście się jednak z nimi bez większych problemów, wygrywając 29:25.
Nie przykładałabym zbyt dużej wagi do tamtego meczu. Jak pan wspomniał, to był turniej towarzyski. Teraz będzie to mecz zupełnie innej rangi. Do eliminacji każdy zespół będzie się przygotowywał pod kątem konkretnego rywala. Tutaj spodziewamy się ciężkiej walki, ale podobnie jak wtedy - zakończonej naszą wygraną.