SPR Stal - NMC Górnik. Pierwsze rozdanie dla zabrzan

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA

NMC Górnik Zabrze bliżej Dzikiej Karty do ćwierćfinału PGNiG Superligi (28:27). Stal Mielec zostawiła po sobie dobre wrażenie i rywalizacja na pewno nie jest rozstrzygnięta. Rewanż za dwa dni w Zabrzu.

Jedni celowali w baraże. Drudzy chcieli ich za wszelką cenę uniknąć. Swoje losy poznali dopiero w niedzielny wieczór, po meczu w Opolu. Zabrzanie po cichu liczyli na wpadkę Gwardii, dającą Górnikom bezpośredni awans do ćwierćfinału. Sensacji nie było i zawodnicy Ryszarda Skutnika we wtorek mieli zameldować się na terenie Stali, by rozegrać pierwszy mecz o Dziką Kartę do ćwierćfinału PGNiG Superligi.

Po rundzie zasadniczej zespoły dzieliło... 21 punktów. Parkiet zniwelował tę różnicę, choć początek nie zwiastował emocji. Rozgrywający Stali nie stanowili właściwie zagrożenia dla Martina Galii. Rozczarowywał Ołeksandr Kirilenko, od którego zależy w tym sezonie najwięcej. Ukrainiec chciał za bardzo, podejmował pochopne decyzje, oddawał rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Galia miał na rozkładzie także Marcina Miedzińskiego. Dopiero wejście Michała Chodary ożywiło drugą linię.

Nerwowe minuty nie wytrąciły Stali z równowagi. Za zdobywanie bramek wzięli się skrzydłowi. W szczególności jeden z nich. Paweł Wilk. Piłka w prawym narożniku? Niemal pewny gol. Mielczanin nawiązywał do znakomitego występu z poprzedniej kolejki, gdy okazał się katem Chrobrego Głogów.

Górnicy zgaśli po dobrym starcie. Spotkanie efektownie zaczęli Rafał Gliński i Marek Daćko, ale tak naprawdę zabrzanie swoje zdobycze w pierwszej połowie zawdzięczają głównie postawie Galii w bramce i niezłej skuteczności Andrzeja Kryńskiego. Biorąc pod uwagę multum znanych nazwisk i nawet medalowe aspiracje, zespół zawodził. A mecz się sam nie wygra.

ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Dał o sobie znać "czeczeński" charakter mielczan, o którym wielokrotnie mówił Ryszard Skutnik, niegdyś wieloletni opiekun Stali, obecnie na ławce Górnika. Kilka interwencji Tomasza Wiśniewskiego, szybkie odpowiedzi m.in. Marcina Basiaka i po prowadzeniu 10:8 zostało wspomnienie. Co więcej, to gospodarze zeszli do szatni z przewagą 15:14.

Wąska kadra, problemy zdrowotne, a Stal wyglądała dobrze pod względem fizycznym. Po świetnym początku drugiej części powiększyła różnicę do trzech trafień. Kryzys przyszedł w 45 minucie. Sytuacji nie ułatwiła kontuzja Michała Krygowskiego z pierwszej połowy i uraz stawu skokowego Basiaka przy próbie rzutu ze skrzydła. Obaj do końca meczu nie zameldowali się na parkiecie.

Gospodarze oddali inicjatywę. Górnicy chociaż po części zaczęli wykorzystywać swój potencjał ofensywny. Aleksandr Tatarincew i Michał Adamuszek odpalali zza linii obrony, pomyłki nie przydarzały się Daćce, skuteczność utrzymał najlepszy w szeregach zabrzan Kryński. Nadal nie była to siódemka, jaką chciałby widzieć trener Skutnik, nadal Stal pozostawała w grze.

Zabrzanie igrali z ogniem. Na minutę przed końcem wygrywali 28:27, akcję wyprowadzali rywale. Siergiej Diemientjew musiał rzucać, górą kapitalny Galia, który uratował przeciętnie spisujących się kolegów.

Baraż o Dziką Kartę do ćwierćfinału PGNiG Superligi (I mecz):

SPR Stal Mielec - NMC Górnik Zabrze 27:28 (15:14)

Stal: Lipka, Wiśniewski - Basiak 3, Dementiew 2, Chodara 1, Kłoda, Krępa 3, Krygowski, Kubisztal, Krupa 3, Kirilenko 2, Miedziński 3, Wilk 10/3
Karne: 3/5
Kary: 6 min. (Basiak, Kubisztal, Miedziński - po 2 min.)

Górnik: Galia - Adamuszek 4, Daćko 5, Glinski 4/1, Kryński 6, Niedośpiał, Ścigaj, Sluijters 2, Tatarincew 3, Tokaj, Tomczak 4
Karne: 1/2
Kary: 6 min. (Adamuszek, Kryński, Ścigaj - po 2 min.)

Źródło artykułu: