Sylwia Lisewska wzięła sprawy w swoje ręce. "To pociągnęło zespół, dało mu wiary i dodało skrzydeł"

W dużej mierze dzięki bardzo dobrej postawie Sylwii Lisewskiej, Kram Start Elbląg wygrał w Gdyni z Vistalem. Rozgrywająca rzuciła dziesięć bramek, a jej drużyna zwyciężyła 26:22.

W pierwszej połowie meczu w Gdyni to Sylwia Lisewska trzymała wynik. Później dołączyły do niej jej koleżanki i Kram Start pokonał Vistal Gdynia. - Rzucał zespół. Jak ja trafiam do bramki, to ktoś wykonuje dla mnie kawał dobrej roboty poprzez osłony czy podania. W drugiej połowie Vistal był bardziej uczulony na moją grę, co pozwoliło otworzyć inne sektory na boisku. Piłka ręczna, to gra zespołowa. Każda musi pomóc i wtedy jest taki wynik - powiedziała rozgrywająca elbląskiego klubu.

Przy stanie 11:5 wydawało się, że tego dnia drużyna z województwa warmińsko-mazurskiego wiele nie zdziała. - Wtedy wzięłam piłkę i kozłując przez całe boisko rzuciłam trzy bramki. To pociągnęło zespół, dało mu wiary i dodało skrzydeł. Wcześniej przegraliśmy przewagę 0:2 i to było nam potrzebne. Vistal się wówczas mocno zdziwił, być może gdyniankom się zaczęły trząść ręce. Znam to uczucie, kiedy się wygrywa sześcioma bramkami i nagle drużyna przeciwna trafia raz, drugi i trzeci z rzędu. Młode zawodniczki spotkało to uczucie - wyjaśniła Sylwia Lisewska.

W ostatniej sekundzie pierwszej połowy, liderka Kram Startu rzuciła bramkę z rzutu wolnego bezpośredniego. - W mojej przygodzie z piłką ręczną już się to przytrafiło. Kiedy ostatnio? Nie wiem, nie pamiętam. Na pewno grając w Piotrkowie Trybunalskim zdarzyło się to w meczu z Zagłębiem - wspomniała.

W dwumeczu z Vistalem zawodniczka rzuciła aż 23 bramki. - Ogólnie bardzo nie lubię rzucać na bramkę, na której stoi Małgorzata Gapska. To fenomenalna bramkarka i mam olbrzymi respekt do tej zawodniczki. To nie jest więc wcale łatwe - przestrzegła.

Ten sezon jest niezwykle ciekawy. Siedem zespołów liczy się obecnie w walce o medale. - Jadąc na mecz do Gdyni rozmawiałyśmy sobie, że to mecz za cztery punkty. Przegrywając miałybyśmy sześć punktów straty, a teraz jesteśmy niemal na równi. To robi olbrzymią różnicę. Teraz czeka nas mecz w Gdańsku, a Łączpol marzy o szóstce i na pewno nie złożył broni. Musi z nami wygrać, podobnie jak my marząc o medalach. To będzie ciekawe widowisko - podsumowała Lisewska.

ZOBACZ WIDEO Serie A: AC Milan wygra i uciekł sąsiadowi [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: