Miało być pięknie, a wyszło fatalnie. Olimpia-Beskid rozbita przez AZS Koszalin

W Nowym Sączu mierzyły się zespoły sąsiadujące w tabeli. Stawka była duża, bowiem zarówno Olimpia-Beskid, jak i Energa AZS, walczyły o spokojną przerwę. Presję lepiej zniosły koszalinianki, które pokonały Góralki 26:21.

Od samego początku spotkania widać było jak duży ma ono ciężar gatunkowy. Zarówno gospodynie, jak i przyjezdne popełniały masę błędów. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż pierwsza bramka padła dopiero w końcowych sekundach drugiej minuty. Jej autorką była Agnieszka Leśniak. Podopieczne Anity Unijat nerwy opanowały 120 sekund później, kiedy to do siatki trafiła Karolina Kalska. Chwilę później gospodynie znów były o jedną bramkę lepsze. Jak się później okazało była to ostatnia taka sytuacja w meczu.

[ad=rectangle]

Między 6., a 14. minutą kibice zebrani w sądeckiej hali MOSiR przecierali oczy ze zdumienia. W tym czasie gra sądeczanek całkowicie się posypała. W ataku nie potrafiły zawiązać żadnej udanej akcji, a jeśli już im się udawało to albo pudłowały, albo fantastycznie broniła Beata Kowalczyk. Jeszcze gorzej było w obronie. Tam Góralki zupełnie sobie nie radziły. Świetnie wykorzystały to przyjezdne, które wywalczyły cztery bramki przewagi (wynik 5:9). Prym w trafianiu do siatki wiodła Katarzyna Kołodziejska.

Widząc nieporadność swoich zawodniczek trener Lucyna Zygmunt poprosiła o czas. Jej uwagi na niewiele się zdały, bowiem Góralki po powrocie na parkiet nadal prezentowały się fatalnie. Koszalinianki nadal bezwzględnie wykorzystywały słabości rywalek, dzięki czemu do szatni schodziły prowadząc różnicą sześciu bramek (wynik 11:17).

Początek drugiej połowy to dwie szybkie bramki gospodyń, które z szatni wyszły zupełnie odmienione. Ich autorkami były Olga Figiel oraz Dagmara Nocuń. Jednak przyjezdne szybko odpowiedziały identyczną liczbą trafień, co spowodowało utrzymanie status quo sprzed przerwy. Szczypiornistki Olimpii-Beskid nie zraziły się takim obrotem spraw, dzięki czemu, po trzech bramkach z rzędu, w 40. minucie przegrywały tylko 16:19.

Czując, na karku, oddech rywalek zmobilizowały się, przez co w przeciągu 10 minut stan rzeczy powrócił do normy, czyli sześciu bramek przewagi na korzyść podopiecznych Anity Unijat (wynik 19:25). Ostatni fragment spotkania można określić jednym słowem - chaos. Przez ten czas padły zaledwie trzy bramki, z czego dwie w 51. minucie i jedna w 58. Zdobywczynią tej ostatniej, która ustaliła wynik meczu, była Agnieszka Leśniak.
 
Dzięki zainkasowaniu dwóch punktów zespół z Koszalina awansował na szóstą pozycję w tabeli, tym samym zapewniając sobie spokojną zimę. Zdecydowanie inaczej wygląda sytuacja w Nowym Sączu. Podopieczne Lucyny Zygmunt nadal pozostają na miejscu, które po rundzie zasadniczej oznacza walkę w play-outach. Nadchodząca przerwa reprezentacyjna będzie dla nich okazją do intensywnego treningu, lepszego zgrania się i wyeliminowania prostych, powtarzających się błędów.

Olimpia-Beskid Nowy Sącz - Energa AZS Koszalin 21:26 (11:17)

Olimpia-Beskid: Sach, Szczurek - Płachta 1, Stelmakh 3, Leśniak 8 (4/4), Figiel 2, Lesik 1, Motak, Olejarczyk, Stokłosa 4, Smbatian, Nocuń 2, Golec.
Kary:
8 min.
Karne:
4/4.
Energa AZS:

Kowalczyk, Prudzienica - Kalska 6 (1/2), Michałów 1, Roszak 4, Stasiak, Trawczyńska 1, Chmiel, Kaczanowska, Błaszczyk, Nestsiaruk 1, Sądej 5 (2/2), Kołodziejska 7 (2/4), Nowicka 1.
Kary:
8 min.
Karne:
5/8.
Kary:

Olimpia-Beskid (Olga Figiel - 4 min., Aleksandra Olejarczyk, Tamara Smbatian - po 2 min.), Energa AZS (Karolina Kalska, Monika Michałów, Romana Roszak, Adrianna Nowicka - po 2 min.).
Sędziowali:

Michał Kopiec (Siemianowice Śl.) i Marcin Zubek (Bytom).
Delegat ZPRP:
Paweł Kwapisz (Puławy).
Widzów:
300 (za protokołem).

Źródło artykułu: