Do Lizbony na wycieczkę - relacja z meczu Azoty Puławy - Benfica Lizbona

Piłkarze ręczni Azotów mogą żegnać się ze zdobycie Challenge Cup. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym przegrali z drużyną z Portugalii. W rewanżu musieliby odrobić aż ośmiobramkową stratę.

- Przez myśl mi nie przeszło, że możemy przegrać tak wysoko. Całkowicie zapomnieliśmy o grze obronnej. Przeciwnicy obnażyli nasze braki. Całe zło zaczęło się od stanu 3:1, kiedy nie rzuciliśmy czterech "setek". Zaczęła się panika, dodając do tego tylko czterech rozgrywających. Przemek Krajewski musiał zatykać dziury. Może dobrze się stało, że przegraliśmy dzisiaj, a nie we środę w spotkaniu o punkty ze Śląskiem Wrocław. Po serii dobrych spotkań, przyszedł ten kryzysowy. Nic nam nie szło. Ani bramka, ani defensywa, ofensywa - mówi Ryszard Skutnik, szkoleniowiec Azotów. Jak przyznaje, kwestia awansu jest niemal przesądzona. - Trudno będzie z nawiązką odrobić tak wysoką przewagę. Pojedziemy i będziemy próbować. Podejmiemy rękawice - dodaje.
[ad=rectangle]
Bohaterem gości był Hugo Figueira Costa. Bramkarz Benfiki bronił jak natchniony. Według statystyk odbił 15 z 39 rzutów, co dało mu niemal 40-procentową skuteczność. Do jego poziomu dostroili się koledzy. Na kole świetnie radził sobie Jose Costa, znakomicie na środku prezentowali się: Carlos Carneiro i Elledy Semedo. A puławianie? Z trudem przychodziło trafianie. Nieźle zawody rozpoczął Nikola Prce. Bośniak z minuty na minutę gasł w oczach i zmienił go Krzysztof Łyżwa. Wyróżniającą się postacią był Przemysław Krajewski, długimi momentami grający jako boczny rozgrywający. Tego dnia zupełnie niewidoczni byli skrzydłowi.

Nadzieje na korzystny rezultat przyszedł na początku drugiej części, kiedy to z wyniku 17:21 po trafieniach: Marko Tarabochii, Adama Skrabanii, Rafała Przybylskiego (trafił odwrócony do bramki) i Krajewskiego na tablicy pojawił się remis. Gościom wystarczyło 300 sekund, by ponownie prowadzić różnicą czterech trafień. Kwadrans przed końcem para sędziów z Rumunii podjęła kontrowersyjną decyzją, wyrzucając z boiska Vadima Bogdanova. Rosyjski bramkarz uprzedził Joao Paisa i złapał piłkę rzuconą do kontry, jednak arbitrzy odmiennie zinterpretowali poczynania na boisku.

Po tych wydarzeniach gospodarze jeszcze raz zbliżyli się do przeciwników. Po rzucie Tarabochii i Skrabanii było 25:27. W kolejnych fragmentach rozpoczął się koncert ekipy z Lizbony. Wydaje się, że rewanż w najbliższą sobotę będzie tylko formalnością.

KS Azoty Puławy - Benfica Lizbona 29:37 (15:18)

Azoty:
Bogdanov, Zapora, Rasimas - Łyżwa 2, Kus 1, Skrabania 3, Tarabochia 6, Przybylski 4, Krajewski 7, Prce 2, Sobol 4, Tsitou.

Benfica:
Hugo Costa, Ferreira - Borragan 5, Tiago Pereira 1, Joao Pais, Claudio Pedroso, Paulo Moreno, Asier Antonio Marcos, Carlos Crneiro 7, Goncalo Calerio 1, Antonio Areia 6, Dario Oliveira Andrade 2, Elledy Semedo 6, Jose Costa 8.

Kary: 2 min. (Kus) - 6 min. (Tiago Pereira, Borragan, Moreno.
Czerwona kartka: Bogdanov 44', za faul.

Sędziowali:
Manea, Iliescu (obaj Rumunia).
Widzów: 711.

Źródło artykułu: