Co się dzieje z Karoliną Kalską?

Dość niespodziewanie Karoliny Kalskiej zabrakło w spotkaniu inauguracyjnym w Koszalinie. Została jednak wpisana do protokołu przedmeczowego, ale w hali się nie pojawiła. Jaka była tego przyczyna?

W protokole przedmeczowym nazwisko Karoliny Kalskiej zostało umieszczone, jednak próżno było jej szukać podczas rozgrzewki koszalińskiej siódemki. Na parkiecie nie mogła się więc pojawić nawet na chwilę. Nieobecność skrzydłowej była zagadkowa. W kuluarach przewijał się temat jej choroby. Okazuje się, że czekają ją dość szczegółowe badania, po których będzie można postawić diagnozę. 
[ad=rectangle]
Zbytnio wyrokować w tym temacie nie chciał nowy szkoleniowiec Akademiczek Edward Jankowski, choć pewien niepokój wzbudził. - Na razie nic nie wiadomo, co dolega tej dziewczynie, ale raczej to coś poważnego - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener.

Całe spotkanie na prawym skrzydle zmuszona była rozegrać Joanna Załoga. Ta, z nałożonego na siebie zadania wywiązała się naprawdę znakomicie. Trafiła do siatki aż 8-krotnie myląc się raz z linii 7 metrów. - Jak widać, brakowało nam Karoliny Kalskiej i oczywiście Sary Garović. Było trudno - przyznała jedna z trzech gotowych do gry rozgrywających AZS-u Paulina Muchocka.

Po chwili absencję Kalskiej częściowo wyjaśnił Jankowski. - Na jednym z treningów upadła. Trzeba było ją zawieźć do szpitala. W pewnym momencie zemdlała, ale nie wiadomo z jakiego powodu. Być może ma to związek z jakimiś sprawami żołądkowymi. W poniedziałek przejdzie szczegółowe badania i wtedy czegoś się dowiemy. Na razie nie będę miał jej do dyspozycji - skwitował na koniec szkoleniowiec koszalinianek.

Jeśli okaże się, że to coś naprawdę poważnego, wówczas Edward Jankowski będzie miał w kadrze jedynie 10 zawodniczek, w tym dwie bramkarki. Uraz w dalszym ciągu leczy czwarta rozgrywająca Akademiczek, Sara Garovic.

Źródło artykułu: