Pierwsza połowa spotkania numer dwa, wygrana przez przyjezdne 17:12 nie zapowiadała takich emocji po zmianie stron, a szczególnie w końcówce. - Taki jest sport i trzeba porażkę przyjąć z godnością - mówi Bożena Karkut. - Dość szybko objęłyśmy prowadzenie i nie zapowiadało się, że mecz tak się skończy. Dużo nas kosztowały podwójne kary dwuminutowe, co skrzętnie wykorzystywały rywalki i zmniejszały przewagę. Końcówka była wojną nerwów, a większe szczęście miała Olimpia. Wypada pogratulować i w sobotę zrobić wszystko, by wynik był odwrotny - dodała trenerka Zagłębia.
Miedziowe nie zamierzały się tym tłumaczyć, ale faktem jest, że w trakcie spotkania drużyna gości kilka razy nie zgadzała się z decyzjami sędziów. - Nie mam pretensji do ścian i gospodarzy, ale w ostatniej akcji nasza obrotowa chciała złapać piłkę i była pociągnięta z tyłu za koszulkę, co jej to uniemożliwiło. Nie chcę zwalać na końcówkę, ten mecz mogłyśmy rozstrzygnąć dużo wcześniej i nie wolno było dopuścić do różnicy 2-3 bramek, bo przy karach kosztowało nas to stratę zwycięstwa - stwierdziła.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Faktem jest, że lubinianki zagrały słabiej, niż w pierwszej potyczce, szczególnie w kluczowym elemencie gry. - Mogę mieć pretensje do gry defensywnej, skoro przeciwnik rzucił więcej bramek. Czy można przyczepić się do skuteczności? Rywalki też się myliły. Po obu stronach było sporo błędów i nerwów, ale bramki zdecydowanie za łatwo wpadały z sektorów naszej prawej i lewej obrony. Jeżeli chcemy wygrywać, to nie powinno się zdarzyć - podkreśliła trenerka.
W sobotę odbędzie się decydujący mecz między Zagłębiem i Olimpią-Beskidem. Zwycięzca zagra w półfinale, a przegrany będzie musiał zadowolić się grą o miejsca 5-8. - Własna publiczność będzie atutem, ale niezależnie od tego gdzie byśmy grały, po prostu musimy zaprezentować się lepiej w obronie - zaznaczyła Bożena Karkut.