Sylwia Lisewska: Zrobimy wszystko, aby w play-offach grać z Pogonią

Ostatnie sekundy meczu w Szczecinie przesądziły o tym, że Energa AZS Koszalin ciągle liczy się w walce o 4. lokatę. Jak przyznała Lisewska, drużyna postawiła przed sobą bardzo konkretny cel.

Istną wymianę ciosów zaserwowały sobie drużyny reprezentujące w Superlidze Kobiet województwo zachodniopomorskie. Dla Energi AZS Koszalin dwa oczka z SPR Pogonią Baltica Szczecin mogą być zbawienne. Dzięki nim podopieczne Reidara Moistada ciągle mają szansę zajść wysoko przed play-off. - Zawsze tu jest wojna. Nigdy w Szczecinie nie gra się łatwo i nie zdobywa łatwo punktów. Liczyłyśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. Same sobie sprawiłyśmy ten horror. Prowadziłyśmy czterema golami, ale potem nie szło nam w ataku. Masakra. Dobrze, że lepiej grało nam się w obronie. Czarna (Izabela - dop. red.) obroniła ostatnią piłkę i skończyło się świetnie. To były super zawody - nie ukrywała Sylwia Lisewska

W ostatnich dwóch minutach ekipa gości musiała sobie radzić bez Aleksandry Kobyłeckiej. Jednak i z tym "problemem" koszalinianki sobie poradziły. - Jak zobaczyłam, że Ola dostaje dwie minuty kary, to normalnie miałam przed oczami scenariusz z poprzednich meczów. W pucharze Polski dwie nasze zawodniczki wyleciały w końcówce. Co prawda wygrałyśmy mecz, ale przegrałyśmy dwumecz. z MKS-em Selgros Lublin było tak samo. Liczyłam już tylko na to, że historia nie zatoczy koła. Na szczęście udało nam się w obronie. Nie jest łatwo grać w przewadze i w końcówce rzucić bramkę. Ręce się trzęsą. Czarna jednak obroniła - powiedziała uradowana tym faktem rozgrywająca.

Sylwia Lisewska w akcji obronnej z Agatą Cebulą
Sylwia Lisewska w akcji obronnej z Agatą Cebulą

Właśnie lewe rozegranie było tym, które sprawiło gospodyniom najwięcej kłopotów. Grająca na nim Lisewska rzuciła aż 9 bramek i gdyby nie ona to ten mecz mógłby zupełnie inaczej wyglądać. Widać to było wtedy, gdy "Lisek" leczyła kontuzję. Jej brak dość mocno odbijał się na postawie Akademiczek. - Dziękuję za te miłe słowa. Naprawdę miło to słyszeć. To jest jednak zasługa całego zespołu. Ktoś musi mi dobrze podać, kołowa bronić, bym ja mogła swobodnie rzucić. To nie jest tak, że łapię piłkę i rzucam. Na to, żebym ja zdobywała bramki pracuje cały zespół od lewej do prawej strony. Muszę podziękować swoim koleżankom, że mogłam je zdobywać. Ręce się trochę trzęsły, ale ciągle rozmawiam z trenerem o tym, że mam rzucać, więc to robię. Tego dnia na szczęście wpadało - stwierdziła dość skromnie nasza rozmówczyni.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Wyniki środowych spotkań dość mocno "skomplikowały" sytuację niektórych drużyn. O końcowej klasyfikacji najpewniej zdecydują ostatnie mecze. Lisewska zapytana co sądzi o tym, żeby znowu spotkać się z ekipą z Grodu Gryfa odpowiedziała. - Nie ukrywam, że liczę na te derby. U siebie wygrałyśmy, tutaj także. Mentalnie będziemy czuły się mocniej. Zrobimy wszystko, aby w play-offach mierzyć się z Pogonią, bo będzie to nam na rękę. Do Elbląga pojedziemy na jeszcze większą wojnę i tam się wszystko rozstrzygnie.

Komentarze (0)