To wyłącznie wina sędziów - wypowiedzi po meczu Olimpia/Beskid - AZS Warszawa

Na zakończenie fazy zasadniczej, zawodniczki z Nowego Sącza pewnie pokonały warszawskie akademiczki. Prócz aspektów sportowych, dużą rolę w nerwowym przebiegu tego meczu odegrali sędziowie. Swoimi decyzjami doprowadzili do przerodzenia się zaciętej gry w agresję, o co szczególnie pretensje mają przedstawiciele drużyny przyjezdnej.

Marian Gawęda (drugi trener Olimpii/Beskid): Dziewczęta rozegrały dobre spotkanie, jednak niepotrzebnie w drugiej połowie doszło do tych przepychanek. Kiedy mieliśmy wysoką przewagę, drużyna nieco się zdekoncentrowała, w poczynania wdarło się zbyt wiele rozluźnienia, ale na szczęście szybko wróciliśmy do normy. Nasze zawodniczki są dobrze przygotowane, prezentują wysoka formę, co odzwierciedla wynik tego meczu. Pierwszy raz wystąpiła u nas Victoryia Panasiuk, ona dopiero wchodzi w zespół, a nie jest to łatwe aby od razu się wkomponować. Należy jej dać jeszcze trochę czasu ale jej występ oceniam pozytywnie. Widać potencjał jaki ma, dużą uniwersalność, którą zaprezentowała przy kilku rzutach kończących ze skrzydła, czy bardzo dobrych akcjach z rozegrania. Ze względu na nerwową sytuację wynikającą z kłopotów zdrowotnych Magdy Lorek, musieliśmy zdecydować się na wariant awaryjny. Pojawiła się Mirka Zahorjanova, która jest chętna do pomocy naszemu klubowi i z przyjemnością udzieliła nam wsparcia. Zagrała także Asia Gadzina, spisała się naprawdę świetnie, skutecznie wykorzystywała kontrataki i widać, że wraca do dawnej formy. Oczywiście trochę drżeliśmy o nią, bo przecież wraca po ciężkiej kontuzji, ale mocno liczymy na nią. Przed nami jeszcze kilka trudnych spotkań i miejmy nadzieję, że zawodniczki utrzymają wysoką formę oraz przede wszystkim będą zdrowe.

Daniel Lewandowski (trener AZS AWF Warszawa): Dostałem żółtą kartkę i sędzia wyjaśnił mi, że otrzymałem ją za złapanie się za głowę po jednej z jego decyzji. Nie wiem czy miał do tego prawo, ale nie zmienia to faktu otrzymania przeze mnie tego upomnienia. Co do gry to zaprezentowaliśmy się słabo. Dzień przed meczem wypadła nam środkowa rozgrywająca, wcześniej też jedna ważna zawodniczka i na pewno miało to wpływ. Pojawiła się nerwówka, ale tylko i wyłącznie przez sędziów, bo pozwalali na zbyt dużo gry faul. To oni poprzez swoją nieudolność doprowadzili do takiej sytuacji na boisku. W naszym zespole grają młode dziewczyny, pojawiła się frustracja, narastające emocje po błędnych decyzjach sędziów i później dzieją się rzeczy niebezpieczne dla zdrowia. Mam duży żal, że doprowadzili do takiej gry. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, ale wynik tego nie odzwierciedla, gospodynie zagrały naprawdę świetne zawody i nie pozwoliły nam tutaj zdobyć zwycięstwa. Przed nami faza play-off, będziemy mieli okazję dwa razy jeszcze zmierzyć się z sądecką drużyną i miejmy nadzieję dwa razy wygrać. Na tą chwilę nie jesteśmy jeszcze poukładani na awans, co nie zmienia faktu, że z każdym w tej lidze możemy wygrać. Mamy przed sobą finały Akademickich Mistrzostw Polski, a to jest dla nas ważna impreza, bo za wywalczenie medalu mamy stypendium na dalsze funkcjonowanie. Nie ma celów mniej lub bardziej ważnych, zawsze gramy o zwycięstwo.

Joanna Gadzina (zawodniczka Olimpii/Beskid): Gralo mi się bardzo dobrze, nie mam jednak jeszcze pełnej pewności, ale jak na debiut w tym sezonie nie było chyba źle. Na pewno stać mnie na więcej, ale jak na pierwszy mecz po kontuzji uważam, że mogę być zadowolona. Mam jeszcze lekką blokadę psychiczną, staram się w pewnych akcjach przystopować i nie rzucać na siłę. W niektórych sytuacjach poprosiłam też o zmianę, kiedy dziewczyny kryły każda swoją, aby któraś mnie pechowo nie szarpnęła. Fizycznie czuje się odpowiednio przygotowana. Mój rehabilitant stwierdził, że to odpowiedni czas aby wracać do gry, wyszłam na chwilę i z czasem powinno być coraz lepiej. Najważniejsze aby zespół grał dobrze, każda zawodniczka na miarę swoich możliwości i wtedy jesteśmy w stanie awansować. Zostało sporo czasu do końca sezonu, wierzę w nasz sukces na zakończenie rozgrywek.

Katarzyna Joszczuk (zawodniczka AZS AWF Warszawa): Duże zamieszanie w drugiej połowie to wina sędziów, oni doprowadzili do takich sytuacji. Walka była agresywna z obu stron, a sędziowie nie potrafili sobie z tym poradzić. Ja wielokrotnie byłam szarpana, zdecydowanie faulowana ale sędziowie tego nie widzieli. Nie wywiązali się z tego co do nich należy. Moim zdaniem taki wynik nie jest odzwierciedleniem tego, co działo się na boisku w tym meczu. Grałyśmy walecznie, podobnie jak przeciwniczki ale to one wygrały. Ten mecz nie pokazał wszystkiego co potrafimy, jesteśmy zgranym zespołem, umiemy dobrze grać i mamy ciekawe perspektywy. Potrafiłyśmy zremisować z Olkuszem, podobnie z SMS-em, więc nie poddajemy się, gramy o wszystko i dużo jeszcze możemy osiągnąć w tym sezonie. Na pewno zamieszamy jeszcze w kolejnej rundzie.

Tomasz Michałowski (wiceprezes Olimpii/Beskid):
Nie wiem czy tak słabe tego dnia były akademiczki z Warszawy, czy to nasz zespół rozgrywał tak dobre zawody. Nie mam pretensji do kapitan zespołu Kamili Szczeciny za jej czerwona kartkę, bo wynikała ona bardziej z dużej zaciętości w grze, niż z niesportowego zachowania. We wcześniejszych fragmentach Szczecina grała dokładnie tak jak od niej oczekiwaliśmy. Szybko, efektownie a co najważniejsze skutecznie. Nasza radość ze zwycięstwa została jednak mocno zmącona po urazie jaki w końcówce meczu doznała Victoryia Panasiuk. Pierwsze diagnozy wskazywały na możliwość złamania ręki. Na szczęście los okazał się dla nas łaskawszy i jak poinformował mnie kierownik drużyny Maciej Łukasik, który był z naszą podopieczną w szpitalu uraz jest znacznie mniej groźny. Białorusinka doznała skręcenia stawu łokciowego, ma teraz założoną szynę i za cztery dni ma iść do kontroli. Maciej Łukasik twierdzi , że zawodniczka rwie się do gry i chciała by jak najszybciej powrócić do treningów. Ja jednak będę zalecał ostrożność i wolałbym, żeby Victoria trochę odpoczęła, bo bardzo liczymy na jej pomoc w dalszej części sezonu. Muszę tez wspomnieć o powrocie do drużyny Joanny Gadziny, która zaprezentowała się z bardzo korzystnej strony.

Źródło artykułu: