Recesja wykrusza najsłabsze zespoły - rozmowa z Aloszą Szyczkowem, zawodnikiem Nielby Wągrowiec

Wągrowczanie pod wodzą Dariusza Molskiego zanotowali trzecie zwycięstwo z rzędu. Przed nielbistami kolejne starcie ligowe. Tym razem do Wągrowca zawita beniaminek z Ciechanowa. Czy żółto-czarni zrewanżują się Jurandowi za wrześniową porażkę i kto jest faworytem tego spotkania? O odpowiedź poprosiliśmy Aloszę Szyczkowa - skrzydłowego MKS Nielby. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nielbista poruszy również kwestię wpływu kryzysu finansowego na drużyny biorące udział w rozgrywkach Superligi.

Piotr Werda: W sobotę, w pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej podejmować będziecie na własnym terenie Juranda Ciechanów? Kogo byś wymienił w roli faworyta tego starcia?

Alosza Szyczkow: Drużyna z Ciechanowa jest nam po części znana. Zmierzyliśmy się z nią już podczas okresu przygotowawczego do nowego sezonu ligowego, a potem w inauguracyjnym spotkaniu Superligi. Wiemy więc, na co mamy się szykować. Jak już w poprzednich wywiadach powiedziałem, nie lubię wyłaniać zwycięzców. Sądzę jednak, że faworytem jesteśmy my.

Jak należy zagrać, aby odegrać się Jurandowi za pierwszą rundę? Czy tak, jak w trzech poprzednich waszych meczach, które zakończyliście zwycięstwem?

- Dokładnie. Odpowiem tak, jak stwierdzał przy tego typu pytaniach mój poprzedni trener - mocno w obronie i skutecznie w ataku.

Warmia w minionym spotkaniu ligowym niespodziewanie pokonała Orlen Wisłę Płock sprawiając tym samym ogromną niespodziankę. Nie zmienia to jednak faktu, iż drużyna z Olsztyna, mająca medalowe aspiracje, wciąż jest w tabeli "na wylocie". Czy Warmia się wreszcie odrodzi?

- Myślę, że w olsztyńskim klubie musi się dziać coś niedobrego w relacjach działacze - zawodnicy. Od początku sezonu Warmia zmaga się z kontuzjami. Kilku zawodników z tego powodu wypadło ze składu. Tym graczom, którzy są aktualnie w grze, nie brakuje jednak doświadczenia i umiejętności. Nie przemawia więc do mnie tłumaczenie kolejnych porażek kontuzjami. Jeżeli zmieni się sytuacja, która panuje wewnątrz klubu, to sądzę, że Warmia ma szansę się podźwignąć.

Rozgrywki ligowe są w tym sezonie nieprzewidywalne. Warmia Olsztyn jest na dole tabeli, a Miedź Legnica, która całkiem nieźle rozpoczęła ligę, zmaga się teraz z problemami finansowymi. A co z Nielbą? Walczycie obecnie o utrzymanie, czy też o najlepsze miejsce w play-offach?

- Od samego początku walczymy o jak najlepsze miejsce. W naszym sporcie, w naszej lidze zaledwie jeden punkt, czy nawet różnica bramek może zadecydować, czy jesteś na górze, czy na dole - czy grasz o utrzymanie, czy też jesteś w najlepszej ósemce. Wolę więc tego tematu nie rozwijać i nie dzielić go na play-offy, czy też play-outy.

Czy nie sądzisz, że wszechogarniający kryzys finansowy kładzie rękę na naszej lidze?

- Kryzys dotyka finanse klubów. Odczuwa się go w postaci coraz mniejszych możliwości sponsorów. Recesja wykrusza bowiem najsłabsze zespoły, które to mają niestabilnych sponsorów. Płock, czy też np. Puławy mają stabilne zaplecze finansowe. Jednak w wielu klubach jest duże zadłużenie, drużyny mogą się rozpaść. Kluby nie mają pieniędzy na utrzymanie. Niestety, nieciekawe słuchy chodzą też o naszych, wągrowieckich realiach... Na razie nie chcę o tym mówić, ani dopuszczać tej informacji do siebie. Zawsze jednak jakieś ziarno prawdy może w tym być.

Może więc dojść do sytuacji, w której kilka zespołów zrezygnuje z rozgrywek Superligi z powodu braku pieniędzy, a jednocześnie drużyny z pierwszej ligi nie będą chciały awansować z powodu małych możliwości finansowych.

- To jest niestety jakiś absurd. Jednak, jak najbardziej może się zdarzyć taka sytuacja. Są kalkulacje, koszty też są znane, wiadomo, ile i na co będzie trzeba przeznaczyć pieniędzy w ekstraklasie. Można bez problemu to wyliczyć. W zeszłym roku, drużyna ze Szczecina, która notabene była pierwszym kandydatem do awansu do Superligi, zrezygnowała z ekstraklasy. Stwierdziła, że nie jest to jeszcze jej rok. W tym roku Pogoń Szczecin znów jest na pierwszym miejscu w tabeli i jest na najlepszej drodze do awansu. Czy będzie go chciała - czas pokaże. W ekstraklasie piłki ręcznej nie ma tak dużych kosztów jak w piłce nożnej. Pomimo tego kondycja finansowa sponsorów Superligi jest niewystarczająca. Liga jest długa, trzeba jeździć po całym kraju, wynajmować niejednokrotnie hotel dla całej drużyny. Wszystko to wiąże się z kosztami.

Niepewność finansowa, brak płynności finansowej ma wpływ na postawę zawodników?

- Oczywiście. Najprostszy przykład to Miedź Legnica. My - zawodnicy grając w Superlidze jesteśmy w pracy. Sport to nasz zarobek, nasze źródło utrzymania. Mamy tak wiele treningów, że nie mamy czasu, aby robić coś innego. Brak stabilności finansowej wpływa na naszą sytuację. Jak każdy człowiek, mamy kredyty oraz zobowiązania finansowe. Jeżeli dzieje się coś nie tak z pieniędzmi - są wstrzymywane, odcinane albo zabierane, odbija się to na naszej sytuacji psychicznej oraz motywacji do działania.

Źródło artykułu: