Już letnie sparingi w wykonaniu Azotów nie napawały optymizmem - czwarty zespół poprzedniego sezonu Ekstraklasy odniósł ledwie dwa zwycięstwa. Jednym z pokonanych rywali był... Piotrkowianin. Gracze Kowalczyka ograli niżej notowanych przeciwników na ich własnym parkiecie, a jednym z głównych animatorów sukcesu był testowany Serb Milos Mitrović, który ostatecznie zatrudnienia w Azotach nie znalazł.
Wówczas puławianie Piotrkowianina ograli dość pewnie, teraz każde zwycięstwo przyjęte zostanie nad Wisłą z podwójną radością. - Musimy zagrać tym, co mamy i bezwzględnie zwyciężyć - nie ukrywa obrotowy Azotów, Mateusz Kus. Po kontuzjach do gry wracają Oleg Siemionov i Maciej Sieczkowski, treningi z drużyną rozpoczął już także Dymitro Zinczuk. Na dobrą sprawę poza zasięgiem Kowalczyka pozostaje więc tylko Remigiusz Lasoń.
Azoty w meczu inaugurującym sezon PGNiG Superligi uległy Chrobremu Głogów 22:27, a przed klęską puławski zespół uchronił fantastycznie dysponowany Maciej Stęczniewski. W Piotrkowie graczy Kowalczyka czeka równie trudna przeprawa. Podopieczni Piotra Dropka - byłego szkoleniowca Azotów - w poprzedniej kolejce napsuli sporo krwi wicemistrzom Polski z Kwidzyna, przegrywając ostatecznie różnicą jednej bramki.
W pierwszej kolejce głównym mankamentem w grze obu ekip była kiepska współpraca zawodników w formacji defensywnej i indywidualne błędy poszczególnych graczy. Ten, kto w niedzielę popełni ich mniej, powinien odnieść zwycięstwo. - Musimy zagrać na 120%, w pełni skoncentrowani - nie ukrywa bramkarz Azotów, Piotr Wyszomirski. - Mam nadzieję, że uda nam się przełamać i wreszcie zaczniemy wygrywać.