Po remisie 36:36 w Gdańsku, rywalizacja pomiędzy Polską, a Portugalią przeniosła się na południe Europy. W Odivelas, podobnie jak to miało miejsce w pierwszym meczu między tymi zespołami, Biało-Czerwoni grali bez kompleksów. Gdy efektownie kontrę wykorzystał Filip Michałowicz rzucając swoją pierwszą bramkę w reprezentacji w karierze, w 8 minucie prowadziliśmy 4:3. Trzy kolejne bramki rzucili jednak półfinaliści ostatnich mistrzostw świata i wyszli na prowadzenie 6:4.
Niestety Portugalczycy zaczęli budować przewagę i przy stanie 8:5 Michał Skórski poprosił już w 14 minucie o pierwszy czas. Wpuścił na boisko nowych zawodników i liczył na to, że będą oni potrafili odrobić szybko straty do rywali. Ci jednak na to nie pozwalali. Gdy w 18 minucie trafił Joao Gomes, było już 12:7, a rozgrywający miał już na swoim koncie 6 bramek.
Polacy się jednak nie poddawali. W poczynaniach Portugalczyków nieoczekiwanie zaczął dominować chaos, a Biało-Czerwoni potrafili to wykorzystać. Na trzy minuty przed syreną kończącą pierwszą połowę, po bramce Damiana Przytuły było już tylko 13:12 dla gospodarzy! Niestety w portugalskim zespole wciąż świetnie spisywał się 22-letni Joao Gomes, który najpierw rzucił bramkę, a po chwili obsłużył doskonale Antonio Arei. Na przerwę obie drużyny schodzili przy wyniku 16:12.
Od początku drugiej części spotkania bardzo dobrze spisywał się wprowadzony do portugalskiej bramki Diogo Valerio, który momentami bronił nawet z ponad 50-procentową skutecznością. Polakom trudno było przeciwstawić się faworytom, którzy szybko objęli siedmiobramkowe prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
Reprezentacja Portugalii z jednej strony nie potrafiła dobić Polaków, jednak ich kontrola wyniku w drugiej połowie nie podlegała wątpliwości. Polacy mieli tylko i wyłącznie momenty, jednak było to zdecydowanie za mało i mecz zakończył się wynikiem 33:27.
W czterech eliminacyjnych meczach Polska ma na swoim koncie jedno zwycięstwo, dwa remisy i porażkę. Już pod wodzą Hiszpana Joty Gonzaleza Polska zagra w maju mecze z Izraelem i z Rumunią. Ostatnie spotkanie, po którym - miejmy nadzieję - zapewnimy sobie awans na przyszłoroczne mistrzostwa odbędzie się 11 maja w Arenie Gorzów.
Portugalia - Polska 33:27 (16:12)
Portugalia:
Capdeville (5/17 - 29%), Valerio (7/22 - 32%) - Gomes 7, Areia 6, Sousa 5, Branquinho 3, Frade 3, Cavalcanti 3, Duarte 2, Salina 1, Fernandes 1, Nazare 1 oraz Portela, R.Silva, F.Silva, Brandao.
Karne: 4/5.
Kary: 4 min. (Cavalcanti, Salina - po 2 min.).
Polska:
Jastrzębski (9/36 - 25%), Ligarzewski (0/6 - 0%) - Jędraszczyk 5, Marciniak 4, Olejniczak 4, Przytuła 3, Widomski 3, Czapliński 3, Michałowicz 2, Paterek 1, Będzikowski 1, Bis 1., Sroczyk, Pietrasik, Jankowski, Gębala.
Karne: 0/0.
Kary: 6 min. (Olejniczak 4 min., Jankowski 2 min.).
Nasze orly z reprezentacji poszły w trenerkę klubową i nie ma kto grać w kadrze?
Dziwne...