Marek Motyczyński (trener Azotów Puławy): Odetchnąłem, bo chciałem udowodnić, że ci zawodnicy nie biegają na treningach jak leci, tylko sumiennie ćwiczą. Chciałem wzmocnić atak pozycyjny przez Grześka Gowina i Michała Szybę, ale okazuje się, że tak szybko się nie da. Musi trochę potrwać, żeby oni weszli i bardziej pomogli zespołowi. Zawiodła trochę skuteczność, ale tak już jest, jeden rzuca, a drugi nie. Trzeba wybrać tych, którzy popełniają najmniej błędów. Wyszomirski duży plus.
Remigiusz Lasoń (Azoty Puławy): Przede wszystkim jesteśmy bardzo niezadowoleni z parkietu, po prostu nie mogliśmy się utrzymać na nogach. O meczu zadecydowała konsekwencja i Piotrek w bramce. To nie był łatwy mecz, wynik może mylić. Cztery, pięć bramek w piłce ręcznej to nie jest żadna przewaga. Mecz był bardzo wyrównany, a my odskoczyliśmy dopiero w końcówce.
Wojciech Zydroń (Azoty Puławy): Jest jakaś nerwowa atmosfera. Słyszy się o cięciach finansowych, a to nie sprzyja temu, żeby grać do końca spokojnie i na luzie. Dzisiaj pokazaliśmy charakter, straciliśmy poniżej 30 bramek co jest bardzo ważne. Oby tak dalej i wychodzimy z dołka. Powiem szczerze, że ta gra nie była tak szybka jak na ostatnich treningach. Nie wszytko wychodzi tak, jak byśmy chcieli, ale jest coraz lepiej.
Piotr Wyszomirski (Azoty Puławy): Dobrze wszedłem w ten mecz. Dla bramkarza jest bardzo ważne jak odbije kilka pierwszych piłek. Obrona nie jest tak idealna jak powinna wyglądać. Nie mamy treningów "bramkarz-blok", także to wygląda średnio. Mam nadzieję, że trener będzie robił więcej treningów typowo rzutowych dla bramkarzy i że z czasem to będzie lepiej wyglądało.
Piotr Dropek (trener Piotrkowianina): Doświadczenie Witkowskiego dało znać o sobie, był najgroźniejszym zawodnikiem i dzięki temu Puławy odniosły zwycięstwo. My przyjechaliśmy tutaj z założeniem podjęcia walki, postawienia jak najtrudniejszych warunków drużynie gospodarzy i myślę, że po części się to udało. Ode mnie z zespołu odeszło dziewięciu ludzi, drużyna jest nadal na etapie budowy. Staraliśmy się jak mogliśmy. Chłopaki walczyli, zagraliśmy na dzień dzisiejszy na miarę naszych możliwości. Muszę pochwalić Wyszomirskiego, który był najjaśniejszym punktem tego spotkania.
Tomasz Matulski (Piotrkowianin): Puławy dysponują bardzo doświadczoną drużyną. Potrafili bardzo mądrze zagrać w deficycie liczebnym, gdzie my graliśmy w przewadze, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Wydaje mi się, że to zaważyło o tym, że odskoczyli nam na cztery bramki.
Tomasz Bodasiński (Piotrkowianin): Był pewien moment gdzie popełniliśmy sporo błędów, Azoty zyskały przewagę, a my goniliśmy. Końcówkę gra się tak, że trzeba grać szybko, gonić tego przeciwnika i albo się popełnia błędy, albo się rzuca bramki i dochodzi do rywala. Nam się to dzisiaj nie udało.