W tym artykule dowiesz się o:
Wielkiej Legii już nie ma
W minionym sezonie Legia Warszawa skończyła z fatum ciążącym nad polskimi drużynami i została pierwszym od 1996 roku przedstawicielem Lotto Ekstraklasy w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ekipa z Łazienkowskiej 3 odniosła prestiżowy sukces i znalazła się w elicie sportowej i finansowej - za sam awans do rozgrywek warszawianie zarobili 14,7 mln euro, czyli więcej niż wynosi roczny budżet większości klubów polskiej ligi. Do tego doszły premie za wyniki i z tytułu praw marketingowych - łącznie za udział w poprzedniej edycji europejskich pucharów Legia dostała od UEFA 28 016 148 euro, czyli blisko 120 mln zł.
Legia długo pracowała na upragniony awans do fazy grupowej Champions League, bo na ranking, dzięki któremu w IV rundzie eliminacji trafiła na Dundalk FC (2:0, 1:1), składały się wyniki z wcześniejszych sezonów rozgrywek UEFA. Zespół z Łazienkowskiej 3, który przerwał złą serię polskich klubów w Lidze Mistrzów, był budowany latami, ale zaledwie w ciągu roku od historycznego sukcesu zostały jedynie strzępy drużyny, która jesienią ubiegłego roku potrafiła zremisować z Realem Madryt (3:3), stworzyć niezapomniany spektakl na Signal Iduna Park (4:8) i wreszcie pokonać Sporting Lizbona (1:0).
W piątek warszawski klub poinformował, że nie przedłuży wygasającego 31 grudnia kontraktu z Guilherme, którego gol dał Legii wspomniane zwycięstwo z Portugalczykami. 26-letni Brazylijczyk jest szóstym absolutnie podstawowym zawodnikiem ligomistrzowej Legii, który opuści Łazienkowską 3 w ciągu roku, a trzynastym, który miał udział w awansie zespołu do Ligi Mistrzów, a którego w barwach Legii już nie zobaczymy.
Od stycznia stołeczny klub stracił kapitana, reprezentanta Polski, dwóch najbardziej kreatywnych zawodników i dwóch najlepszych strzelców. Jak przebiegał rozbiór najmocniejszej od dwóch dekad polskiej drużyny?
Jeszcze w grudniu 2016 roku Legia poinformowała, że do Chicago Fire odejdzie Nemanja Nikolić, czyli najskuteczniejszy zawodnik klubu z Łazienkowskiej 3. Amerykanie zapłacili za Węgra 3 mln euro, co było atrakcyjną kwotą za blisko 30-letniego napastnika, ale przez dwa okna transferowe warszawskiemu klubowi nie udało się sprowadzić godnego następcy Nikolicia.
Węgier był związany z Legią od lipca 2015 roku i w tym czasie strzelił dla niej aż 55 goli w 86 występach. W samej ekstraklasie zdobył 40 bramek, w półtora roku stając się trzecim najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii polskiej ligi, a w sezonie 2015/2016 sięgnął po tytuł króla strzelców Lotto Ekstraklasy.
W samej fazie grupowej Ligi Mistrzów 2016/2017 Węgier nie był skuteczny, bo w pięciu występach zdobył tylko jedną bramkę, ale jego trafienia utorowały Legii drogę do elity - w eliminacjach warszawski zespół siedem goli, a autorem aż czterech z nich był właśnie Nikolić.
W Major League Soccer reprezentant Węgier potwierdził, że "wie, gdzie stoi bramka". W premierowym sezonie w amerykańskiej lidze zdobył 24 bramki, które dały mu koronę króla strzelców, i został wybrany do "drużyny marzeń" MLS.
W pierwszym oknie transferowym po występach w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Łazienkowską 3 pożegnał się też Bartosz Bereszyński. W styczniu bieżącego roku reprezentant Polski zamienił Legię na Sampdorię Genua, a Włosi zapłacili za niego 2 mln euro.
Bereszyński zagrał tylko w trzech z sześciu meczów el. Ligi Mistrzów 2016/2017, ale w sześciu spotkaniach fazy grupowej poprzedniej edycji Champions League zagrał - jako jeden z niewielu legionistów - od pierwszej do ostatniej minuty.
W jego miejsce Legia sprowadziła Artura Jędrzejczyka, więc wydawało się, że nie dozna osłabienia, ale kończący się rok był rozczarowujący w wykonaniu uczestnika Euro 2016. Bereszyński natomiast szybko przebił się do wyjściowego składu Sampdorii i awansował na pierwszego zmiennika Łukasza Piszczka w reprezentacji Polski.
W styczniu Legia straciła nie tylko Nemanję Nikolicia, ale też swojego drugiego najskuteczniejszego zawodnika - Aleksandara Prijovicia. Węgier do spółki ze Szwajcarem mieli udział aż przy 56 proc. bramek zdobytych przez Legię od lipca 2015 roku, czyli odkąd obaj trafili na Łazienkowską 3 - ich odejście jest niepowetowaną do dziś stratą.
Jego wkład w awans do Ligi Mistrzów był minimalny, bo w eliminacjach rozegrał tylko 48 z 540 możliwych do rozegrania minut i zanotował jedną asystę, ale już w fazie grupowej pokazał się z dobrej strony - w rewanżowym meczu z Borussią Dortmund (4:8) ustrzelił dublet, a w drugich spotkaniach z Realem Madryt (3:3) i Sportingiem Lizbona (1:0) zanotował po asyście.
26-latek wymusił na władzach Legii transfer do PAOK-u Saloniki, ale i na nim mistrzowie Polski godnie zarobili, bo dostali od Greków 1,9 mln euro, podczas gdy sami zapłacili za niego Bolusporowi 320 tys. euro. Prijoviciowi trzeba oddać, że dobrze odnalazł się w Salonikach - jest najlepszym strzelcem PAOK-u, dla którego zdobył 19 bramek w 38 występach. Mało tego, ekslegionista przebił się do reprezentacji Serbii, a jego gol w kończącym el. MŚ 2018 meczu z Gruzją (1:0) zapewnił Serbom awans do mundialu.
Latem z Łazienkowską 3 pożegnał się wieloletni kapitan Legii i najbardziej utytułowany piłkarz w historii stołecznego klubu - Jakub Rzeźniczak. 31-latek przeniósł się z Warszawy do Karabachu Agdam na zasadzie wolnego transferu, choć miał jeszcze ważny kontrakt z klubem. Legia zgodziła się na takie rozwiązanie ze względu na zasługi "Rzeźnika".
W eliminacjach łodzianin wystąpił tylko w jednym meczu, bo Besnik Hasi wyżej cenił umiejętności Igora Lewczuka i Michała Pazdana, ale już w fazie grupowej Rzeźniczak zagrał w pięciu z sześciu spotkań i był mocnym punktem warszawskiego zespołu. Do Ligi Mistrzów 2017/2018 Legia nie awansowała, podczas gdy były kapitan stołecznej ekipy dostał się do Champions League z Karabachem Agdam.
Polak pomógł napisać historię azerskiej piłki, bo jego zespół jest pierwszym przedstawicielem Azerbejdżanu, który awansował do Ligi Mistrzów. Walkę w eliminacjach okupił złamaniem nosa i palca u dłoni, ale nie przeszkodziło mu to w grze. W losowaniu fazy grupowej Karabach nie miał szczęścia, bo trafił na Atletico Madryt, Chelsea i Romę. Rzeźniczak wystąpił w pięciu z sześciu meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Besnik Hasi dał, Besnik Hasi wziął. Latem minionego roku Vadis Odjidja-Ofoe trafił do Legii z Norwich City dzięki albańskiemu szkoleniowcowi, a po roku odszedł z Łazienkowskiej 3 też za sprawą Hasiego, którym tym razem namówił go na przenosiny do Olympiakosu Pireus.
Tuż po przyjeździe do Polski Belg był krytykowany (i słusznie) za nadwagę i lenistwo, ale gdy Legię przejął Jacek Magiera, Odjidja-Ofoe przeobraził się z grubego kaczątka w pięknego łabędzia. Momentami wyglądał na przybysza z innego piłkarskiego świata i potwierdzał, że w pełni zasłużył na miano najlepiej opłacanego piłkarza w historii ligi - zdetronizował go dopiero pół roku później Artur Jędrzejczyk.
Belg jednym zagraniem potrafił rozmontować defensywę rywala, do tego z łatwością wygrywał pojedynki jeden na jeden. W 31 występach strzelił cztery gole i zaliczył 12 asyst, a te statystyki i nie tak nie oddają tego, jak wiele dał Legii. W el. Ligi Mistrzów 2016/2017 zagrał tylko w decydującym dwumeczu z Dundalk FC (2:0, 1:1) i w rewanżowym spotkaniu z Irlandczykami popisał się kapitalną asystę przy pieczętującym awans golu Michała Kucharczyka. W fazie grupowej natomiast był jednym z niewielu legionistów, którego nie dzieliła przepaść od zawodników Borussii Dortmund, Realu Madryt czy Sportingu Lizbona.
Na jego odejściu do Olympiakosu Legia zarobiła ok. 2 mln euro, ale nie udało jej się za te pieniądze pozyskać godnego następcy wychowanka Gentu. A Ofoe w Grecji radzi sobie całkiem dobrze - pomógł Olympiakosowi w awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów i jest podstawowym graczem lidera Super League.
Bartosz Bereszyński, Guilherme, Nemanja Nikolić, Vadis Odjidja-Ofoe, Aleksandar Prijović i Jakub Rzeźniczak to sześciu podstawowych zawodników ligomistrzowej Legii, którzy w ciągu dwunastu miesięcy odeszli z Łazienkowskiej 3, ale w stołecznym klubie nie ma też czterech innych piłkarzy, którzy wystąpili w jego barwach w Champions League.
Michaił Aleksandrow, Waleri Kazaiszwili i Steeven Langil mają opinię transferowych pomyłek, ale każdy z nich wystąpił w dwóch meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów 2016/2017. Aleksandrow i Langil opuścili Legię w przerwie zimowej poprzedniego sezonu, przenosząc się odpowiednio do Arsenału Tula i Waasland-Beveren, a latem dobiegło końca wypożyczenie Kazaiszwiliego z Vitesse Arnhem.
Zawodnikiem Legii nie jest już też Mateusz Wieteska. Młodzieżowy reprezentant Polski, który zagrał w jednym spotkaniu poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, w styczniu został wypożyczony do Chrobrego Głogów, a latem na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się do Górnika Zabrze i jest podstawowym graczem lidera Lotto Ekstraklasy.
Nie zagrali w fazie grupowej Ligi Mistrzów, bo odeszli z Legii przed startem rozgrywek, ale mieli swój wkład w awans zespołu do elity. Tomasz Brzyski zagrał w dwóch meczach eliminacji, Ondrej Duda w jednym, a Igor Lewczuk wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty w każdym z sześciu spotkań kwalifikacji. Brzyski przeniósł się do Cracovii, Duda został wytransferowany do Herthy Berlin, a Lewczuk do Bordeaux.
Michaił Aleksandrow, Bartosz Bereszyński, Tomasz Brzyski, Ondrej Duda, Guilherme, Waleri Kazaiszwili, Steeven Langil, Igor Lewczuk, Nemanja Nikolić, Vadis Odjidja-Ofoe, Aleksandar Prijović, Jakub Rzeźniczak i Mateusz Wieteska - to łącznie trzynastu zawodników, którzy w minionym sezonie awansowali z Legią do Ligi Mistrzów, a którzy w ciągu dwunastu miesięcy odeszli z Łazienkowskiej 3. Do tego nie sposób dodać Miroslava Radovicia, który z powodu urazu w sezonie 2017/2018 nie zagrał ani razu.
Na sprzedaży uczestników fazy grupowej Champions League (Bereszyński, Nikolić, Odjidja-Ofoe, Prijović) stołeczny klub zarobił ok. 10 mln euro, czyli teoretycznie dużo, ale i tak zdecydowanie mniej, niż dostałby za powtórny awans do Ligi Mistrzów. Tymczasem osłabiona Legia nie potrafiła nawet dostać się do Ligi Europy - warszawskiego zespołu zabrakło w fazie grupowej rozgrywek UEFA po raz pierwszy od sezonu 2010/2011.
ZOBACZ WIDEO: Czyste konto Wojciecha Szczęsnego - zobacz skrót meczu Juventus Turyn - Inter Mediolan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]