Hymn LM: Piłkarze mają ciarki, Ronaldo go śpiewa, w Polsce nazywają... "Kaszanką"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Magia ponad wszystko - podkreśla Zinedine Zidane, trener Realu Madryt. Inne gwiazdy futbolu są zgodne: to utwór absolutnie wyjątkowy. W naszym kraju zabrzmiał tylko kilka razy. Doczekał się za to popularnej przeróbki.

1
/ 9

Jesienią 1992 roku UEFA dokonała istotnej zmiany w rywalizacji o najcenniejsze klubowe trofeum w Europie. W miejsce Pucharu Europy Mistrzów Krajowych powołana została Liga Mistrzów (Champions League).

Władze federacji chciały przywrócić blask rozgrywkom. Zadbały o odpowiednie opakowanie. Zaprezentowano logo LM - piłkę składającą się z gwiazdek - a także hymn. Nikt wówczas nie przypuszczał, że tenże hymn będzie tak uwielbiany - zarówno przez kibiców, jak i samych piłkarzy.

UEFA poprosiła o skomponowanie utworu Anglika Tony'ego Brittena, absolwenta Royal College of Music. Prywatnie kibica Crystal Palace, który - jak przyznał po latach - bardziej interesował się wówczas rugby niż futbolem.

2
/ 9

- Futbol miał dość tandetne imię w końcówce lat 80. i we wczesnych latach 90. Wydarzyła się tragedia na stadionie Hillsborough (na stadionie w Sheffield zginęło 96 osób - przyp. red.), a był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Źle wyposażone stadiony, zatrważające chuligaństwo. To było straszne - wspominał Britten (na zdjęciu) w jednym z wywiadów.

Dzięki utworzeniu Ligi Mistrzów rozgrywki pucharowe znów miały stać się atrakcyjne i piękne. - A muzyka miała odzwierciedlać tę jakość - podkreślił angielski kompozytor.

Zobacz wideo: Konferencja selekcjonera reprezentacji Polski - Adama Nawałki

{"id":"","title":"","signature":""}

Źródło TVP S.A.

UEFA przedstawiła mu pewne wytyczne. Hymn nie miał przypominać - tu cytat kompozytora - taniej muzyki pop. Popularni w tamtych latach byli trzej tenorzy: Pavarotti, Domingo i Carreras, dlatego futbolowi włodarze skłaniali się ku muzyce klasycznej. - UEFA chciała czegoś z powaga i stylem. Preferowała chór, zamiast solistów - zaznaczył Britten.

Anglik przedstawił zleceniodawcom kilka propozycji. Jedna z nich zyskała akceptację.

3
/ 9

- To nam się podoba - mieli powiedzieć Brittenowi przedstawiciele UEFA. Tak zareagowali na utwór, który powstał w oparciu o motyw z "Zadok the Priest" Georga Friedricha Haendla (hymnu napisanego na koronację króla Jerzego II w 1727 r. - można go posłuchać na powyższym filmie).

Britten ubolewa nad tym, ze był niesłusznie oskarżany o przywłaszczenie sobie utworu Haendla. - Wykorzystałem tylko frazy smyczkowe. To wszystko, co zrobiłem. Stworzyłem własną melodię i napisałem słowa - mówił w "The Sun".

Treść hymnu Ligi Mistrzów - w trzech oficjalnych językach UEFA: angielskim, niemieckim i francuskim - nie jest zbyt skomplikowana. Można powiedzieć, że wręcz banalna. Oto refren.

"Die Meister / Die Besten / Les grandes équipes / The champions", czyli "Mistrzowie / Najlepsi / Największe drużyny / Mistrzowie".

Utwór, który stał się hymnem elitarnych rozgrywek, ma także najprostszą z możliwych nazw - "Champions League". Wykonują go: Royal Philharmonic Orchestra z Londynu oraz chór Academy of Saint Martin in the Fields.

4
/ 9

Wyjść na murawę i wysłuchać przed meczem hymnu Ligi Mistrzów - to marzenie każdego piłkarza. Dużej części nigdy nie będzie to dane, inni mają to już za sobą. Ci drudzy podkreślają, że to niesamowite przeżycie. - Ciarki, gęsia skórka - opowiadają o swoich odczuciach.

Gwiazdy z absolutnego topu mówią podobnie. - Kiedy jesteś na murawie i słuchasz tego hymnu, to wiesz, że czeka cię inny mecz. To przypomina ci, jak szczególna i wyjątkowa jest Liga Mistrzów - mówi Lionel Messi z Barcelony. - Gdy ustawiasz się w rzędzie i zaczyna się hymn Ligi Mistrzów, każdy dostaje gęsiej skórki - dodaje Thiago Silva, obrońca Paris Saint-Germain.

- Magia. To magia ponad wszystko. Nawet gdy oglądasz mecz w domu i słuchasz hymnu, natychmiast cię urzeka. Przykuwa twoją uwagę. Chcesz zobaczyć, co zaraz się wydarzy - to słowa Zinedine'a Zidane'a, niegdyś piłkarza Realu Madryt, obecnie trenera "Królewskich".

Inna gwiazda Realu Madryt wydaje się wręcz zakochana w hymnie Champions League.

5
/ 9

Żadna z gwiazd nie posunęła się tak daleko jak Cristiano Ronaldo. W kwietniu 2015 r. Real Madryt rywalizował z Atletico Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Przed rewanżem na Santiago Bernabeu kamerzysta uchwycił niecodzienny obrazek.

Cristiano zaśpiewał ostatni fragment hymnu Ligi Mistrzów - przeciągłe "The Champions"! Niczym fragment hymnu narodowego. Taka sytuacja zdarzyła się prawdopodobnie po raz pierwszy w historii rozgrywek.

W mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja. Jedni naśmiewali się z Ronaldo, twierdząc, że pomylił rozgrywki klubowe z meczem kadry. Inni z kolei przekonywali, że to dowód na to, jak Portugalczyk kocha Champions League i jak bardzo zależy mu na sukcesie w tych rozgrywkach. Wygrał je w 2008 i 2014 r., a we wspomnianej edycji musiał obejść się smakiem (w półfinale Real odpadł z Juventusem).

6
/ 9

Mamadou Sakho, obecnie zawodnik Liverpoolu, a kiedyś uczestnik Ligi Mistrzów w barwach PSG, zdradził, że słynna melodia służy mu jako... dzwonek w telefonie. - Moi przyjaciele budzą mnie hymnem Ligi Mistrzów - śmiał się Francuz.

Hymn wywołuje również dreszczyk emocji u Garetha Bale'a. - Muzyka to coś wielkiego. Gdy po raz pierwszy dostaliśmy się do Ligi Mistrzów z Tottenhamem, hymn był jedną z tych rzeczy, na które chłopaki czekali. Niby mała rzecz, ale sprawia, że to coś wyjątkowego - mówił Gareth Bale w rozmowie z magazynem "Esquire", w lipcu 2013 r., jeszcze przed transferem do Realu Madryt. Angielskie media od razu rozdmuchały temat, sugerując, że to właśnie chęć regularnego słuchania hymnu LM "popycha" Walijczyka w stronę Madrytu.

Autora hymnu cieszą pochwały ze środowiska piłkarskiego, w tym od największych gwiazd. - Nie zdawałem sobie sprawy, jak symboliczny stanie się hymn Ligi Mistrzów. Nikt nie zdawał sobie sprawy, nawet UEFA - mówił Britten w "The Sun".

7
/ 9

Polscy kibice, by usłyszeć hymn Champions League na stadionie, muszą jeździć za granicę. Nasze zespoły od wielu lat bezskutecznie bowiem pukają do bram futbolowego raju.

Utwór skomponowany przez Tony'ego Brittena słyszeliśmy nad Wisłą tylko kilka razy: przed meczami Legii Warszawa (w fazie grupowej i w ćwierćfinale LM w sezonie 1995/96) oraz Widzewa Łódź (w fazie grupowej 1996/97).

W ostatnich latach UEFA nakazała także odgrywanie hymnu podczas play-off, czyli IV rundy kwalifikacji do LM. Dzięki temu kultowy utwór rozbrzmiewał na stadionie przy ul. Reymonta w Krakowie, gdy Wisła - w sierpniu 2011 r. - rywalizowała z APOEL-em Nikozja.

Po raz ostatni w Polsce hymn LM odegrano w sierpniu 2013 r. - przed meczem Legii ze Steauą Bukareszt (w IV rundzie kwalifikacji sezonu 2013/14).

8
/ 9

Legii nie udało się wyeliminować Steauy i awansować do LM w 2013 r. Rok później zakończyła walkę o Champions League już w III rundzie kwalifikacji, po sławetnej rywalizacji z Celticem Glasgow. Stołeczny zespół na boisku okazał się zdecydowanie lepszy od Szkotów (6:1 w dwumeczu), ale popełnił kosztowny błąd. Występ Bartosza Bereszyńskiego w rewanżu (piłkarz powinien pauzować za kartki) oznaczał walkower dla zespołu z Glasgow i odpadnięcie Legii z LM.

Dlaczego o tym wspominamy? Bo kilka dni po ogłoszeniu decyzji przez UEFA Legia... usłyszała hymn Ligi Mistrzów. Była to jednak kpina ze strony jej przeciwnika ligowego.

Legii na złość zrobili kibice Jagiellonii Białystok. Gdy piłkarze z Warszawy wychodzili na rozgrzewkę, fani z Podlasia - wykorzystując swoje nagłośnienie w "młynie" - puścili słynną melodię. Po meczu to jednak Legii było do śmiechu, wygrała bowiem 3:0.

Żart białostockich kibiców odnotowały brytyjskie media. Pisał o nim m.in. "Daily Mail".

9
/ 9

Kultowy utwór doczekał się kilku przeróbek, także w naszym kraju. Dużą popularność zdobył film zamieszczony na portalu YouTube, w którym finałowe "The Champions" zastąpione zostało polskim słowem... "Kaszanka"! Obecnie nagranie ma już ponad 3 mln wyświetleń.

Jednym z entuzjastów tej przeróbki jest Wojciech Szczęsny. Tak mówił o niej w rozmowie z dziennikarzem nSportu.

- Słysząc hymn LM, mam w głowie taką parodię, którą kiedyś zobaczyłem w internecie, o nazwie "Kaszanka". Jest ona absolutnym cudem. To jest rewelacyjne. Ktoś, kto to wymyślił, jest geniuszem. Zawsze się z tego bardzo śmiałem - powiedział Szczęsny.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
Nyctereutes
21.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dla mnie to zawsze będzie... I NA KOCYKI! KASZANKA!