Premier League: Śpiący faworyci, nieudany weekend Polaków, jedenastka kolejki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Za nami 1. kolejka Premier League, po której z grona faworytów tylko Manchester City może być zadowolony ze swojej formy. Nie najlepszy weekend zaliczyli Polacy.

1
/ 3

Większość faworytów jeszcze pod formą

Manchester City jest liderem Premier League po 1. kolejce
Manchester City jest liderem Premier League po 1. kolejce

Porażka Arsenalu, remis Chelsea, mało przekonujące zwycięstwa Manchesteru Utd i Liverpoolu - po 1. serii trudno miarodajnie ocenić faworytów, bo poza Manchesterem City żaden nie zaprezentował dyspozycji, którą można nazwać optymalną.

W największym stopniu zawiedli Kanonierzy, którzy po świetnym występie przeciwko Chelsea i zdobyciu Tarczy Wspólnoty, byli murowanymi faworytami derbów z West Hamem United. Polegli jednak zdecydowanie przede wszystkim dlatego, że słabo spisali się w ofensywie.

Chelsea z kolei dwukrotnie prowadziła ze Swansea City, ale Łabędzie były w sobotę świetnie dysponowane i wywiozły ze Stamford Bridge w pełni zasłużony remis. W pewnym stopniu pomógł im w tym błąd Thibauta Courtoisa, który w pierwszym kwadransie drugiej połowy sfaulował Bafetimbiego Gomisa, prokurując rzut karny, a także wykluczając się z dalszej rywalizacji.

Komediowy gol dał zwycięstwo Manchesterowi United, który w starciu z Tottenhamem miał ogromne problemy, ale mógł liczyć na Kyle'a Walkera, który tak nieudolnie powstrzymywał Wayne'a Rooneya, że wpakował piłkę do własnej bramki. Podobnie przeciętnie wypadł w niedzielę Liverpool, jednak miał w składzie Philippe Coutinho. Przepiękny gol Brazylijczyka sprawił, że w końcówce The Reds zapewnili sobie skromną wygraną ze Stoke City.

Tylko Manchester City nie zawiódł i nie dał żadnych szans West Bromwich Albion, zwyciężając na The Hawthorns aż 3:0. Dublet ustrzelił Yaya Toure, co może zwiastować jego powrót do wysokiej formy. W sezonie 2013/2014 - gdy The Citizens po raz ostatni sięgali po mistrzostwo - Iworyjczyk prezentował się znakomicie i strzelił aż 20 bramek.

2
/ 3

Jedenastka 1. kolejki Premier League

Sergio Romero
(Man Utd)
Bacary SagnaChris SmallingMartin SkrtelAaron Cresswell
(Man City)(Man Utd)(Liverpool FC)(West Ham Utd)
Marc AlbrightonYaya TourePhilippe CoutinhoRiyad Mahrez
(Leicester City)(Man City)(Liverpool FC)(Leicester City)
Arouna KoneBafetimbi Gomis
(Everton)(Swansea City)

W jedenastce 1. kolejki brylują zawodnicy Manchesteru United, Manchesteru City, Leicester City oraz Liverpoolu. Te kluby mają po dwóch przedstawicieli. Zestawienie uzupełnili piłkarze West Hamu United, Evertonu oraz Swansea City.

Czerwone Diabły nie brylowały w ofensywie, za to w tyłach uniknęły strat, stąd nominacja dla Sergio Romero (świetnie zastąpił Davida de Geę), a także Chrisa Smallinga, który dzielił i rządził na środku obrony.

W drugiej linii pojawili się notujący świetne liczby w premierowej serii Marc Albrighton (jeden gol i dwie asysty, a także Riyad Mahrez (dwa gole i jedna asysta). Tę formację uzupełnili Yaya Toure (dublet w starciu z WBA), a także zdobywca zwycięskiej bramki dla Liverpoolu, Philippe Coutinho.

3
/ 3

Kiepska inauguracja Polaków

Drużyna Łukasza Fabiańskiego wywiozła jeden punkt ze Stamford Bridge, ale on sam nie może być w pełni zadowolony
Drużyna Łukasza Fabiańskiego wywiozła jeden punkt ze Stamford Bridge, ale on sam nie może być w pełni zadowolony

Leicester City zaliczyło świetną inaugurację, pokonując u siebie Sunderland 4:2, niestety żadnego udziału w tym sukcesie nie miał Marcin Wasilewski. Nowy menedżer Lisów Claudio Ranieri na razie nie zamierza stawiać na Polaka i nie umieścił go nawet w osiemnastce.

Od 1. minuty na Stamford Bridge zagrał natomiast Łukasz Fabiański. Bramkarz Swansea skapitulował dwukrotnie i przy pierwszym golu dla Chelsea można mieć do niego pewne zastrzeżenia. Oscar dośrodkował z rzutu wolnego w światło bramki i Polak mógłby wybić piłkę, gdyby nie wykonał niepotrzebnego kroku w prawą stronę. Przy samobójczym trafieniu Federico Fernandeza był już jednak bez szans.

Możliwość występu otrzymał również drugi z polskich bramkarzy, Artur Boruc. W starciu z Aston Villą golkiper AFC Bournemouth długo miał szansę na czyste konto, jednak w 72. minucie wyjął piłkę z siatki po strzale głową Rudy'ego Gestede, który zamienił na gola centrę z rzutu rożnego. Naszego reprezentanta nie można jednak winić, bo zawalili przede wszystkim obrońcy beniaminka.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
Kukuryku
11.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zamiast Skrtela powinien być Lovren. Martin grał bardzo niepewnie. Szczególnie te jego podania do Mignoleta.. Prawie to się skończyło tragedią.  
avatar
kLexoN
11.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
cala 20 iwerula grala rewelacyjnie. im nalezy sie kazde wyroznienie!!!