Naj... sezonu Premier League: Były zachwyty, niespodzianki, ale też wielkie rozczarowania

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Za nami 23. sezon Premier League. Zdominowała go Chelsea, ale nie brakowało innych, dużo mniej spodziewanych rozstrzygnięć. Były też wielkie rozczarowania.

1
/ 9

Hegemon sezonu: Chelsea Londyn

Jeśli po tytuł sięga drużyna, która była liderem przez cały sezon, mamy do czynienia z totalną dominacją. Właśnie tak było w przypadku Chelsea. The Blues sięgnęli po pierwsze mistrzostwo od pięciu lat, zdecydowanie dystansując konkurencję, a w trzech ostatnich kolejkach rozgrywali już wyłącznie spotkania towarzyskie. W jednym z nich - przeciwko West Bromwich Albion - polegli aż 0:3, lecz w całych rozgrywkach z boiska schodzili pokonani zaledwie trzykrotnie, a to wynik znakomity.

Jedynym nerwowym momentem ekipy Jose Mourinho był Nowy Rok. Wtedy Chelsea przegrała 3:5 z Tottenhamem Hotspur i... dogonił ją Manchester City. Sytuacja była jednak o tyle niecodzienna, że oba zespoły miały identyczną liczbę punktów oraz identyczną różnicę bramek. Zajmowały więc 1. miejsce ex aequo. The Blues szybko jednak odskoczyli, a w decydującej fazie ustępujący mistrz nie był już w stanie ich nastraszyć.

2
/ 9

Trener sezonu: Jose Mourinho

"The Special One" kończy drugi rok drugiej kadencji w Londynie i ma na koncie dwa trofea - oprócz mistrzostwa zdobył też Puchar Ligi Angielskiej. Portugalczyk został wybrany trenerem roku nie tylko dlatego, że jego podopieczni wywalczyli 1. miejsce, ale też ze względu na skalę ich dominacji.

Oprócz Jose Mourinho na wyróżnienie zasługuje też jednak kilku innych szkoleniowców. Garry Monk i jego Swansea City zajęli 8., najwyższe w historii klubu lokatę w Premier League. Z kolei Nigel Pearson, który prowadzi Leicester City, dokonał niemożliwego, notując fenomenalną końcówkę i unikając spadku, mimo że skład, jakim dysponował, nie rzucał na kolana.

3
/ 9

Mecz sezonu: Tottenham Hotspur - Chelsea Londyn 5:3 (3:1) 0:1 - Diego Costa 18' 1:1 - Harry Kane 30' 2:1 - Danny Rose 44' 3:1 - Andros Townsend (k.) 45+4' 4:1 - Harry Kane 52' 4:2 - Eden Hazard 61' 5:2 - Nacer Chadli 78' 5:3 - John Terry 87'

W tym spotkaniu było wszystko: osiem goli, sensacyjny wynik, zwroty akcji i kontrowersje. Okres świąteczno-noworoczny był najgorętszym w batalii Chelsea o mistrzostwo i właśnie wtedy zdarzył jej się szokujący występ. W osłupienie kibiców The Blues wprawiło zwłaszcza pięć straconych bramek. W obu kadencjach Jose Mourinho taka sytuacja zdarzyła się zaledwie raz - właśnie 1 stycznia 2015. Z kolei w całej erze Romana Abramowicza było to dopiero drugie takie zdarzenie.

To po tym meczu portugalski menedżer nasilił krytykę sędziów, wytykając im wiele błędnych decyzji. Z kolei do Phila Dowda, który był rozjemcą potyczki na White Hart Lane, miał wykrzyczeć: - Jesteś za gruby, żeby sędziować! Powinieneś iść na emeryturę! Twoje decyzje dużo nas kosztują. Chodziło o sytuację z nie podyktowaniem dla Chelsea rzutu karnego przy stanie 1:0 dla niej.

4
/ 9

Pożegnanie sezonu: Steven Gerrard

Po 18 latach seniorskich występów doświadczony pomocnik postanowił zakończyć przygodę z ukochanym klubem i wyjechać do USA. Kibice zgotowali mu prawdziwą owację i nie pozwolili, by choć na chwilę zwątpił w to, jak ważnym był dla nich zawodnikiem.

Co natomiast może czuć sam Steven Gerarrd? Na pewno niedosyt. Przez niemal dekadę ani razu nie udało mu się wywalczyć z The Reds mistrzostwa Anglii, choć zwłaszcza rok temu było ono na wyciągnięcie ręki. Marzenia prysły jak bańka mydlana w domowym pojedynku z Chelsea (0:2), w którym londyńczycy otworzyli wynik po koszmarnym błędzie... Gerrarda.

Poza tym Anglik inaczej zapewne wyobrażał sobie ostatni sezon gry na Anfield. Ekipa Brendana Rodgersa zajęła dopiero 6. miejsce, a w dwóch ostatnich kolejkach, czyli na samym finiszu swojej kariery w Liverpoolu, ulubieniec kibiców brał udział w spotkaniach, o których chciałby pewnie jak najszybciej zapomnieć. Chodzi oczywiście o domową porażkę z Crystal Palace (1:3) i wyjazdową klęskę ze Stoke City (1:6).

Gerrard ma też jednak dobre wspomnienia. Zdecydowanie największy sukces osiągnął z Liverpoolem w 2005 roku, gdy wygrywał Ligę Mistrzów. Cztery lata wcześniej natomiast ekipa z Merseyside świętowała zdobycie Pucharu UEFA.

5
/ 9

Piłkarze sezonu: Eden Hazard i Sergio Aguero

Wszystkie najważniejsze indywidualne nagrody zgarnął Belg (Piłkarz Roku według kolegów z boiska oraz dziennikarzy, a także miejsce w najlepszej jedenastce), lecz my postanowiliśmy wyróżnić również Argentyńczyka.

Eden Hazard - oprócz świetnych liczb (14 goli, 12 asyst) - imponował też błyskotliwością w grze i głównie to przysporzyło mu wielu fanów w Anglii.

To jednak Sergio Aguero w cuglach wygrał klasyfikację kanadyjską, strzelając 26 bramek i dokładając do tego 9 ostatnich podań. Snajper Manchesteru City jest też najskuteczniejszym zawodnikiem rozgrywek.

W tym kontekście dziwi jego brak w jedenastce sezonu, a zwłaszcza nieobecność nawet wśród nominowanych do nagrody dla Piłkarza Roku.

6
/ 9

Rozczarowanie sezonu: Liverpool FC

Gdyby rok temu ktoś powiedział, że za dwanaście miesięcy The Reds zabraknie w pierwszej czwórce, nikt by pewnie w taki scenariusz nie uwierzył. Rzeczywistość okazała się jednak nader brutalna dla ekipy Brendana Rodgersa, a rozgrywki, które dobiegły końca w niedzielę, to jedno wielkie pasmo rozczarowań.

Genezy należy szukać już latem ubiegłego roku. To wtedy klub z Anfield z jednej strony stracił znakomitego Luisa Suareza, ale jednocześnie wydał fortunę na nowych piłkarzy. Czas jednak pokazał, że pieniądze zostały zainwestowane źle, a zawodnicy, których sprowadzono, nie wnieśli do drużyny praktycznie nic.

Efekt? Grę musieli ciągnąć piłkarze, którzy byli w zespole już wcześniej, choć nie dało to żadnych pozytywnych efektów. 6. miejsce na finiszu obecnego sezonu to wynik katastrofalny, zwłaszcza jeśli zestawimy go z wicemistrzostwem, które Liverpool świętował jeszcze dwanaście miesięcy temu. Nie ma też wielkich powodów do optymizmu, bo w ostatnim sezonie menedżer dobitnie się przekonał, że na wielu pozycjach dysponuje przeciętnymi zawodnikami, którzy nie gwarantują mu walki o najwyższe cele. To oznacza, że latem znów będzie trzeba wydać dużą sumę na wzmocnienia.

7
/ 9

Zmarnowany potencjał: Queens Park Rangers

Gdyby przed sezonem było wiadomo, że utrzymanie wywalczy tylko jeden beniaminek, pewnie wszyscy bez wahania wskazaliby właśnie na Queens Park Rangers. Drużyna z Loftus Road - jako jedyny z nowicjuszy - dysponowała solidnym składem, ze znanymi w Europie nazwiskami.

W trakcie rozgrywek objawił się też talent Charliego Austina, który strzelił 18 goli i dołożył do tego 7 asyst. Lepsze liczby od niego mieli tylko Eden Hazard, Harry Kane oraz Sergio Aguero.

Mając w składzie takiego snajpera, a także m. in. Rio Ferdinanda, Leroya Fera, Mauricio Islę, Eduardo Vargasa, Bobby'ego Zamorę, Adela Taarabta czy Mauro Zarate, QPR powinno bez trudu wywalczyć utrzymanie, a mimo to spadło do The Championship i to zajmując 20. miejsce! Żadna inna drużyna nie zmarnowała swego potencjału w takim stopniu jak londyńczycy. Dość powiedzieć, że spadku uniknęło np. Leicester City, któremu większych szans na sukces nie dawano.

8
/ 9

Transfery sezonu: Cesc Fabregas i Alexis Sanchez

Udanych zakupów - zwłaszcza w klubach z czołówki - było więcej, ale wspomniana dwójka wywarła największy wpływ na grę swoich drużyn. Cesc Fabregas został najlepszym asystentem rozgrywek, mając nieoceniony wkład w mistrzostwo Anglii dla Chelsea. Hiszpan nie potrzebował czasu na aklimatyzację i z marszu stał się kluczowym ogniwem w zespole Jose Mourinho. Udanie współpracował zwłaszcza z Diego Costą, który właśnie jemu zawdzięcza sporą część ze swoich 20 bramek.

Alexis Sanchez natomiast udowodnił Arsene'owi Wengerowi, że czasem opłaca się podjąć ryzyko i przeprowadzić kosztowny transfer. Francuski menedżer zapłacił za Chilijczyka ponad 40 mln euro, jednak 16 bramek i 8 asyst w samej Premier League sprawia, że nikt na Emirates Stadium tego ruchu nie żałuje.

9
/ 9

Comeback sezonu: Leicester City

Potencjał Lisów i ich postawa przez większą część rozgrywek zwiastowały spadek z hukiem, tymczasem beniaminek się odrodził i po piorunującej końcówce zameldował na finiszu na 14. pozycji. To ogromny, niekwestionowany sukces Nigela Pearsona i jego piłkarzy, w tym Marcina Wasilewskiego, który radził sobie świetnie i był jedną z ważniejszych postaci w drużynie.

Leicester przełamało też swoistą klątwę. W 23 sezonach Premier League zaledwie pięciokrotnie zdarzyło się, by noworoczny outsider uratował byt. Tej sztuki dokonały: Southampton (w edycji 1996/1997), West Bromwich Albion (2004/2005), Wolverhampton Wanderers (2010/2011), Sunderland AFC (2013/2014) i właśnie Lisy.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (4)
JJ87
26.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z tego co wiem to były 3 kluby West Brom Sunderland I Leicester nic.mi nie wiadomo o Wolves i Southampton.Moze jakies dowody...  
avatar
Apator Fan-RSKZ
25.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Słabe podsumowanie.MOżna było coś obszerniejszego napisać.Sezon nie zostanie zapamiętany.Najnudniejszy od lat.  
avatar
amalfitano
25.05.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Rozczarował mnie ten sezon, liczyłem na dużo wyższy poziom i rywalizację. Walki o mistrzostwo praktycznie nie było, Top4 dzięki marnej postawie LFC i Spurs także szybko się wykrystalizowało. Ci Czytaj całość
avatar
Chazz
25.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wspominacie o Monku i Pearsonie a nie o Koemanie? Wiadomo, na tytuł najlepszego nie zasłużył, ale wzmiankę tak.