Ruben Garcia, piłkarz Osasuny Pampeluna, pojawił się w piątkowe popołudnie w podwarszawskim Nadarzynie, zostawił mnóstwo darów dla Ukrainy i zabrał do Hiszpanii dużą grupę uchodźców.
– Przyjechało z nami pięć furgonetek, były po brzegi wypełnione darami, które zebraliśmy. A i tak nie daliśmy rady zapakować wszystkiego. Na pewno pomyślimy więc nad kolejnym transportem – mówił WP SportoweFakty pod halą Expo hiszpański piłkarz.
Sam Ruben w trakcie podróży też się nie oszczędzał.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarze z zakazem gry w reprezentacji Polski? "Dałbym im szansę"
– Prowadziłem auto przez kilkanaście godzin. Potem mój kuzyn przejmował kierownicę, a następnie znów ja. Tak się zmienialiśmy. Podróż zajęła nam ponad dobę, zrobiliśmy jeden postój, żeby trochę się przespać, już na terenie Polski.
Chciał coś zrobić dla Ukrainy
O jego geście zrobiło się głośno kilka dni temu, gdy piłkarz ogłosił, że chce zrobić dla Ukrainy coś konkretnego. I słowa dotrzymał. Nie tylko zebrał mnóstwo rzeczy (jedzenie dla dzieci, lekarstwa, ciepłe ubrania, testy covidowe, ekspresy do kawy i wiele innych przydatnych produktów), ale też założył zbiórkę, na którą Hiszpanie cały czas wpłacają pieniądze.
W Nadarzynie Ruben też nie stał boku. Tak jak inni wyładowywał towar, a potem znów wsiadł za kierownicę, aby wrócić do Pampeluny.
– Na miejsce dotrzemy pewnie w niedzielę, a w poniedziałek mam już indywidualny trening. Drużyna ma wtedy wolne, ale ja muszę nadrobić zaległości. Trener Osasuny zgodził się zwolnić mnie z czwartkowych zajęć, bo tego dnia, wcześnie rano, ruszaliśmy do Polski. Natomiast mam to odrobić właśnie w poniedziałek. Ale rozumiem to, muszę być w formie, bo w następną niedzielę gramy przeciw Betisowi – uśmiechał się zmęczony, ale zadowolony piłkarz.
Jak przyznał ulubieniec fanów Osasuny, do pomocy Ukrainie zainspirował go sąsiad.
– On nie ma nic wspólnego z futbolem, po prostu mieszkamy obok siebie. I opowiadał mi jak sam pomaga. Miał firmy, sporo podróżował, a przez to nawiązywał kontakty z różnymi nacjami, również z Ukraińcami. Pomógł niektórym z nich dostać się do Hiszpanii i pytał, czy mógłbym jakoś pomóc, aby ukraińskie dzieci mogły trenować z Osasuną, czy w innych piłkarskich szkółkach w naszej okolicy. To mnie zainspirowało do szerszej pomocy – opowiadał nam Ruben w trakcie wyładowywania przywiezionych z Hiszpanii produktów.
Duża ekipa z Hiszpanii
Bo trzeba zaznaczyć, że z piłkarzem Osasuny do Nadarzyna przyjechało sporo osób.
– Dokładnie dwanaście. Poza moim kuzynem między innymi moja dziewczyna. A że zabieraliśmy ze sobą do Hiszpanii między innymi kobietę w siódmym miesiącu ciąży, to towarzyszyła nam również osoba o doświadczeniu medycznym – tłumaczył piłkarz, który w tym sezonie La Liga rozegrał 28 meczów, strzelił 1 bramkę i zaliczył 4 asysty.
W Nadarzynie na konwój z Hiszpanii czekali już wspomniani uchodźcy. W sumie około 30 osób, głównie kobiety i dzieci. - Kiedy sąsiad zainspirował mnie do działania, to najpierw porozmawiałem ze znajomą, która jest ukraińską fotoreporterką. Ona pomogła nam dotrzeć do odpowiednich instytucji, a te wskazały nam osoby, które mogliśmy zabrać ze sobą do Hiszpanii. Oczywiście, wszystkie mają zapewnioną odpowiednią opiekę i dach nad głową – opowiadał piłkarz wyceniany obecnie na 8 milionów euro.
Pomocnik Osasuny przyznaje, że w Hiszpanii, choć ten kraj jest daleko od działań wojennych, mówi się dużo tym co się dzieje w Ukrainie.
– Z wszystkich wojen, inwazji i konfliktów, które pamiętam, o tym mówi się u nas zdecydowanie najwięcej. A jeśli chodzi o mnie, to po raz pierwszy pomagam w ten sposób. Wcześniej uczestniczyłem w różnego rodzaju inicjatywach, jak ochrona zwierząt, ale nigdy nie miałem okazji pomagać ofiarom wojny. Z jednej strony to nowe doświadczenie, uczę się jak pomagać cierpiącym, ale z drugiej chciałbym, aby nigdy więcej nie było potrzeby, aby z tego doświadczenia korzystać – mówi nam gracz Osasuny.
Zachęcić jak najwięcej osób
Jak wspomniano, akcja Rubena została nagłośniona przez Osasunę dzięki czemu poinformowały o niej media w Polsce i Hiszpanii. – Tak, według mnie ma znaczenie, że w pomoc włączają się osoby publiczne, na przykład piłkarze. Bo dzięki temu możemy do dobrej sprawy przyciągnąć jeszcze więcej osób, zachęcić innych do pomocy, której Ukraińcy tak bardzo teraz potrzebują. Niby ten kraj jest daleko od nas, ale przecież to społeczeństwo jest tak podobne do naszych. I nie zapominajmy: to co spotyka ich dziś, może nas spotkać jutro - przestrzega Ruben Garcia.
Naszym obowiązkiem jest podać dłoń Ukraińcom
Piłkarz Osasuny przyznaje, że obrazki z Ukrainy to coś, czego, jak wielu innych, się nie spodziewał. – Każdy z nas pyta się: jak to możliwe, mamy XXI wiek i dzieje się coś takiego? Ale niestety dzieje się. A skoro dochodzi do takich rzeczy, to naszym obowiązkiem jest podać dłoń Ukraińcom.
Przecież tu nie chodzi o samą Ukrainę, nie chodzi tylko o Polskę i sąsiednie kraje. Chodzi o całą Europę, o cały świat, świat tych wartości, które wyznajemy. Dlatego chciałem pomóc tak jak potrafię. Stąd moja podróż do Polski – zakończył hiszpański piłkarz.
Fatalne wieści przed meczem ze Szwecją!
Niepokojące wieści w sprawie Lewandowskiego!