Lewandowski uratował Bayern. Wielkie brawa, Robert!

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na pierwszym planie zdjęcia: Robert Lewandowski
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na pierwszym planie zdjęcia: Robert Lewandowski

Bayern Monachium pokonał Greuther Fuerth 4:1, ale gra zespołu z Monachium była fatalna. Dobra wiadomość jest taka, że swoje bramki numer 27 i 28 w sezonie strzelił Robert Lewandowski.

Katastrofalnie zagrał Bayern Monachium w spotkaniu z SpVgg Greuther Fuerth. Wynik 4:1 jest mylący. Zadowolony może być za to Robert Lewandowski, który strzelił dwa gole i ma ich na koncie 28 po 23 kolejkach. Tyle, ile w poprzednim sezonie, gdy ustanowił rekord wszech czasów Bundesligi.

Zawodnicy beniaminka grali bardzo defensywnie, bardzo blisko siebie, starali się zamykać rywalom możliwość podania. Tak naprawdę przyjechali do Monachium 175 kilometrów głównie po to, żeby przetrwać.

Gdy więc w 10. minucie Leweling wyszedł sam na sam ze Svenem Ulreichem, było to bardziej niż niespodziewane. Sędzia odgwizdał jednak wcześniejsze przewinienie napastnika rywali.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?

Piłkarze z Monachium długo mieli problem z rywalami, choć warto zaznaczyć, że wg niemieckiego fachowego serwisu transfermarkt, wartość piłkarzy z Monachium 30-krotnie przekracza wartość tych z Fuerth. Co więcej, wedle tego serwisu, indywidualnie aż 6 zawodników Bayernu, którzy wyszli w podstawowym składzie, jest wartych więcej niż cała drużyna rywali, łącznie z rezerwowymi.

Co więcej, Bayern po 22 meczach miał 70 strzelonych bramek. To najlepszy wynik w historii Bundesligi po 22 kolejkach. Rywale mieli 57 goli straconych. To wynik katastrofalny.

Tym większe było zdziwienie stylem Bayernu. Gra mistrzów Niemiec była nudna, niedokładna, przede wszystkim powolna. Niedawno Uli Hoeness mówił, że zawodnicy grają na 50, może 70 procent możliwości, ale w meczu z ostatnią drużyną Bundesligi wyglądało na to, że to nawet nie jest tyle. Gra drużyny Juliana Nagelsmanna wyglądała, jakby zawodnicy przysypiali. Byli spóźnieni, mieli problem z podjęciem decyzji.

Piłkarze ostatniej drużyny w lidze chyba zrozumieli w pewnym momencie, że Bayern w niedzielne popołudnie głównie straszy nazwą, historią, ilością trofeów w gablocie, nazwiskami fantastycznych zawodników, którzy przewinęli się przez klub na przestrzeni lat.

Na boisku Bayern był jednak zlepkiem piłkarzy, którym przy dobrym dniu i maksymalnym zaangażowaniu można odebrać punkty. W końcu Branimir Hrgota przymierzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od Marcela Sabitzera i wpadła do siatki. Zastępujący Manuela Neuera Sven Ulreich raczej nie mógł wiele zdziałać. Z kolei Sabitzer do łatki nieudanego transferu dołożył jeszcze łatkę pechowca.

Wśród piłkarzy Bayernu dało się wyczuć frustrację. Za chwilę goście wychodzili z kontrą, za Hrgotą ruszył Lewandowski i sfaulował Szweda, za co otrzymał żółtą kartkę. Polak w pierwszej połowie, podobnie jak w meczu z Red Bull Salzburg, był bezbronny, bezzębny, gdyby na jego miejscu był napastnik z polskiej ligi okręgowej, nie byłoby to specjalnie odczuwalne.

Gdy piłkarze Bayernu wychodzili na drugą połowę, przywitały ich pojedyncze gwizdy, zmieszane z pomrukiem niezadowolenia. Trwało to niepełną minutę. Wtedy Serge Gnabry pognał skrzydłem, zagrał do środka, piłkę trącił jeszcze Eric Maxim Chupo-Moting, a potem Lewandowski wbił ją do bramki.

Polak strzelił więc swojego gola nr 27 w sezonie. Po 23. kolejkach poprzedniego sezonu, w którym pobił legendarny rekord Gerda Muellera, miał tych goli 28. W kolejnych kilkunastu minutach Polak próbował przebić ten wynik, ale dwukrotnie trafił nieczysto w piłkę.

Co początkowo nie udało się Lewandowskiemu, zrobili sami zawodnicy gości. Wzdłuż bramki zagrał Thomas Mueller a Sebastian Griesbeck skierował piłkę do własnej bramki.

W końcu trafił i Lewandowski. W 82. minucie skierował głowę piłkę do bramki Lindego z bliskiej odległości. A na koniec trafił Eric Choupo-Moting.

Choć Bayern przerwał serię dwóch meczów bez wygranej to nie znaczy, że jego winy zostaną zapomniane. Przecież tuż po straconej bramce goście ruszyli do wściekłych ataków. Po strzałach Christiansena i Meyerhofera Ulreicha ratował słupek. Gdyby goście mieli większą jakość piłkarską, mistrzowie Niemiec mieliby naprawdę spore problemy. Julian Nagelsmann naprawdę ma o czym myśleć.

Bayern Monachium – Greuter Fuerth 4:1 (0:1)
0:1 Hrgota 43’
1:1 Lewandowski 46’
2:1 Griesbeck 63’ samobójcza
3:1 Lewandowski 82’
4:1 Choupo-Moting 90'

Składy drużyn

Bayern: Ulreich - Pavard, Upamecano, Hernandez (53. Suele), Richards (46. Choupo-Moting) - Kimmich – Sabitzer (87. Roca), Mueller, Tolisso (25. Gnabry), Sane (87. Wanner) – Lewandowski

Greuter Fuerth: Linde - Meyerhoefer, Griesbeck, Viergever, Itter - Christiansen – Seguin (69. Green), Dudziak (22. Nielsen), Tillman – Leweling (62 Bauer), Hrgota (69. Pululu)

Sędziował: Robert Hartmann
Żółte kartki: Lewandowski, Kimmich - Bauer

Komentarze (16)
avatar
warszawiak33
24.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lewandowski jest najlepszym piłkarzem. Uznanym przez fachowców. Potępiam tych ,którzy go obrażają. 
avatar
magister Lewandowski
20.02.2022
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Co zrobił magister?? Hahahahahaha on bez kolegów nie istnieje na boisku. Będę trzymał kciuki za Salzburg q rewanżu 
avatar
Adela Rozen
20.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
5
Odpowiedz
"Pisanie treści to nasza pasja..." a jak ktoś krytykuje Bayern i magistra to od razu cenzura...:-) 
avatar
Padysza
20.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kazdy czlowiek na ziemi wie ze polak polakowi najwiekszym wrogiem, i ten portal jest tego swietnym przykladem…. 
avatar
Grzegorz Olczaj
20.02.2022
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Dlaczego te prymitywne komentarze "drewniak ,dobijak" nie są blokowane ? Przecież Ci niedoszli prymitywni komentatorzy typu tego ćwoka legionowiaka powini być usuwani. Czytaj całość