Andrzej Duda zszokowany. Porównał Paulo Sousę do Henryka Walezego

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Paulo Sousa
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Paulo Sousa

Nie milkną echa po decyzji Paulo Sousy. Portugalczyk postanowił, że odchodzi z reprezentacji Polski. W dogrywce programu "Gość Wydarzeń" w Interii o całą sprawę został zapytany prezydent Andrzej Duda. Jego odpowiedź mówi wiele.

Tego nie mógł spodziewać się nikt. Paulo Sousa na trzy miesiące przed meczem barażowym z Rosją do Mistrzostw Świata 2022 (24 marca w Moskwie) postanowił zrezygnować z prowadzenia reprezentacji Polski i objąć brazylijską drużynę Flamengo Rio de Janeiro. Portugalczyk wielokrotnie był krytykowany za pracę w kadrze, ale tą decyzją w jednej chwili stracił zaufanie całego środowiska piłkarskiego w Polsce do swojej osoby.

O decyzję Paulo Sousy został także zapytany prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, który również nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z kuriozum.

- W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć w tę informację, sytuacja jest kuriozalna. Jak to dziś zażartował jeden z moich współpracowników, ostatni raz taka historia zdarzyła się za czasów Henryka Walezego, który uciekł z Wawelu w nocy - mówił prezydent Andrzej Duda w dogrywce programu "Gość Wydarzeń" w Interii.

Jak na razie prezes PZPN, Cezary Kulesza nie zgodził się na rozwiązanie kontraktu z Sousą za porozumieniem stron. Kulesza już w tym tygodniu spotka się z członkami zarządu PZPN na nadzwyczajnym posiedzeniu w sprawie przyszłości portugalskiego trenera.

51-latek formalnie nadal jest selekcjonerem reprezentacji Polski, ale najpewniej nie poprowadzi już kadry w oficjalnym meczu. Wydaje się, że teraz PZPN da szansę któremuś z polskich trenerów, który od razu zostanie wrzucony na głęboką wodę w postaci meczu barażowego o mundial.

Czytaj także:
To się naprawdę może wydarzyć. To byłby absurd
Rodak Paulo Sousy jest wściekły. Praca marzeń przeszła mu koło nosa

ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami

Źródło artykułu: