Michał Listkiewicz w swojej książce "Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku" (premiera 24 listopada) przytoczył ciekawą anegdotę na temat futbolu kobiecego. Były sędzia piłkarski oraz prezes PZPN (w latach 1999-2008) opowiedział o początkach futbolu w wydaniu pań w Polsce.
Sytuacja miała miejsce podczas jednego z pierwszych finałów Pucharu Polski kobiet. "Przed wyjściem na murawę kilka dziewczyn figlarnie zagadywało mnie: - Panie sędzio, a my wczoraj wieczorem czekałyśmy w pokoju na pana z szampanem… I nic" - wyjawił 68-letni Listkiewicz.
W trakcie prowadzenia finału Pucharu Polski "Listek" zwrócił uwagą na... przekleństwa, które sypały się z obu stron. Po zakończeniu zawodów arbiter zasięgnął języka u trenerów.
"Niby normalna rzecz na boisku, ale te dziewczyny wyzywały od takich, jak wulgarnie nazywa się męski narząd. Po spotkaniu z ciekawości zapytałem trenerów, o co chodzi z tym, że one co rusz wymyślają sobie od "ch..."? - A bo one bardzo chcą grać jak faceci i być jak faceci" - usłyszał w odpowiedzi.
Listkiewicz wspomina też w książce m.in. kompromitację ze sponsorem, którego polecił związkowi ówczesny wiceprezes Zbigniew Boniek czy cenne rady, jakie zapamiętał w kwestii wygrywania wyborów w PZPN od Mariana Dziurowicza (stał na czele związku w okresie 1995-99).
Zobacz:
Były prezes doradza Kuleszy. Chodzi o przyszłość Sousy
Lawina krytyki w kierunku Paulo Sousy. Listkiewicz nie przebiera w słowach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: znany trener nie rzuca słów na wiatr. Co za gest!