[tag=11949]
Marek Gołębiewski[/tag] po poniedziałkowym spotkaniu z kierownictwem Legii Warszawa zyskał trochę czasu.
Następca Czesława Michniewicza dostał zgodę na wprowadzenie swoich innowacji i teraz wszystko w jego rękach. Ustala funkcjonowanie drużyny na własnych zasadach, ale musi to znaleźć odzwierciedlenie w drastycznej poprawie wyników.
Jeśli to nie nastąpi, Legia zintensyfikuje poszukiwania. Naszym zdaniem bardzo prawdopodobne jest to, że swój wzrok skieruje na Cypr.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
Bardzo ważny test przebudowywanej Legii nastąpi w Zabrzu, gdzie będzie czekał "nabuzowany" ostatnio słabszą formą Górnik.
Atmosfera na Roosvelta będzie bardzo gorąca, bo Torcida doszła do porozumienia z klubem i po krótkim bojkocie zapowiada fanatyczny doping w starciu z mistrzem Polski.
Albo poprawa wyników, albo kłopot
Aby Gołębiewski utrzymał stanowisko dłużej niż do zimy, Legia musi iść ostro w górę. Oczywiście, danie trenerowi szansy nie oznacza, że klub całkowicie zamknął oczy na rynek. Tak naprawdę to każdego dnia do Warszawy spływają kandydatury z całej Europy, ale są odrzucane.
Jeśli ma dojść do zmiany, to Legia raczej nie będzie szła w całkowicie nowy eksperyment, trenera, który będzie wielką niewiadomą. Najchętniej, co oczywiste, widziano by na Łazienkowskiej szkoleniowca, który maksymalnie zmniejsza ryzyko pomyłki.
Papszun tak, Probierz nie
Prawdą jest, że Legia ma ochotę na Marka Papszuna, ale... Gdyby - odpukać dla Gołębiewskiego - do zmiany miałoby dojść już tej zimy, to będzie z tym problem, bo ciężko sobie wyobrazić przeprowadzkę tego trenera spod Jasnej Góry na Łazienkowską w połowie sezonu.
Z tego co słyszymy, nie ma też na Łazienkowskiej pomysłu, aby sięgnąć po Michała Probierza, który niedawno odszedł z Cracovii.
Odsiecz z Wyspy Afrodyty?
Według nas, w sytuacji, gdyby była jednak potrzebna zmiana, to działacze Legii mogą skierować swój wzrok na Cypr. A tam, nieco ponad 2 tysiące kilometrów od Warszawy, mogą wkrótce dziać się ciekawe rzeczy. Chodzi oczywiście o Henninga Berga i jego pracę w Omonii Nikozja.
Norweg, który był już trenerem Legii (od grudnia 2013 do października 2015, tytuł mistrzowski, 97 meczów w tej roli), zaczął na Cyprze z wysokiego "C" (mistrzostwo kraju), a w pucharach pokonał między innymi Legię. Już wtedy na Łazienkowskiej mówiono po cichu, że gdyby przed tą rywalizacją zamienić ławki trenerskie (trenerem Legii był wtedy Aleksandar Vuković), to dalej grałaby Legia, a nie Omonia.
Tak naprawdę w Legii o powrocie Berga myślano jeszcze zanim były gracz Manchesteru United przejął Omonię, ale wtedy nie dało się go wyrwać z jego norweskiego klubu (Stabaek).
Nie potrafi(ł) połączyć ligi i pucharów
A jak teraz wygląda sytuacja? Wystarczy rzut oka na tabelę cypryjskiej ekstraklasy, aby stwierdzić, że nie najlepiej. Po 9. kolejkach Omonia jest dopiero dziewiąta, czyli trzecia od końca. Ma 10 punktów, choć w zanadrzu mecz zaległy. Góra tabeli mistrzowi uciekła dość mocno. Lider, Apollon, ma 21 punktów, wicelider AEK Larnaca zgromadził 20 "oczek", a Aris Limassol - 19 (wszystkie zespoły po 9 spotkań).
Bergowi, co dla Legii może się okazać znajome, nie idzie dobrze łączenie gry w lidze z występami w pucharach. Omonia gra w Lidze Konferencji, ale w fazie grupowej mocno kuleje. Liderem grupy H jest Qarabag (10 punktów), drugie jest Basel (8), Omonia trzecia (2), a czwarty Kairat (1). Do końca pozostały po dwa mecze, więc rozstrzygnięcia są już znane.
"Na razie nikt głośno tego nie mówi"
A jako że to, co się dzieje na Cyprze, może mieć potencjalnie wpływ na wydarzenia w Warszawie, zajrzeliśmy na Wyspę Afrodyty, aby sprawdzić dlaczego Bergowi teraz nie idzie. I, co jeszcze ważniejsze: czy coś mu grozi w najbliższym czasie.
- Faktem jest, że Omonia gra dużo poniżej oczekiwań, ale na razie nic tu się nie mówi o zwolnieniu Berga. Niemniej, zmiany szkoleniowców na Cyprze to chleb powszedni, więc niczego wykluczyć nie można. Działacze na razie czekają na poprawę wyników. Ale wszyscy wiemy co z reguły następuje, gdy to się nie dzieje. Gdyby nie było poprawy, gdyby Omonia dalej gubiłaby punkty, to Berg sezonu pewnie by nie dokończył - mówi nam jeden z cypryjskich dziennikarzy.
Niektórzy grają gorzej niż w poprzednim sezonie
Na Cyprze rozumieją (przynajmniej niektórzy), że kiepskie wyniki Omonii to nie tylko wina Berga. Składa się na to kilka czynników. Jak słyszymy, zespół, mówiąc kolokwialnie, starzeje się. Pięciu piłkarzy podstawowego składu jest obecniew wieku 31-36 lat. Nie jest tak, że wszyscy zaliczyli totalny zjazd, ale, jak słyszymy, grają gorzej niż w poprzednim sezonie.
Co ciekawe, mimo wielkiej straty w tabeli klub nie wywiesza białej flagi, przynajmniej oficjalnie. - Albo inaczej: prawdopodobnie wiedzą, że na obronę tytułu nie ma już szans, ale nie mówią tego głośno. Wydaje się, że realnym celem jest miejsce w pierwszej czwórce i wywalczenie Pucharu Cypru - mówi nasz rozmówca. Brzmi trochę znajomo...
Kontuzje też nie pomogły
Kolejnym problemem Omonii są kontuzje ważnych graczy. Ioannis Kousoulos będzie pauzował przez 5-6 miesięcy. Bramkarz Fabiano też doznał urazu, choć on wróci wcześniej. W międzyczasie kontuzjowani byli inni kluczowi gracz, napastnik Loizos Loizou i obrońca Nikolas Panagiotou.
Przed Henningiem Bergiem, podobnie jak Markiem Gołębiewskim, tygodnie prawdy. A czy jeśli nie zadziała "efekt Gołębia", to dojdzie do "efektu motyla"? (wydarzenie w jednej części świata pociąga za sobą działania w innej). Tego wykluczyć nie można. Ale na tym etapie na pewniki za wcześnie. Marek Gołębiewski wciąż ma szansę obronić się wynikami.
Będą zmiany w składzie. Tym zaskoczy Sousa
Tak Lewy zareagował na odwiedziny Guardioli