Widzewiacy chcieli się jak najszybciej zrehabilitować za weekendową wyjazdową porażkę z Resovią 0:1. Dlatego trener Janusz Niedźwiedź cieszył się, że zaledwie trzy dni po tym meczu nadarzyła się okazja do gry w Fortuna Pucharze Polski.
- W Rzeszowie zagraliśmy najsłabsze spotkanie ze wszystkich dotychczasowych w tym sezonie. Szukaliśmy wszystkiego: przeszliśmy na czterech obrońców, daliśmy do ataku Pawła Tomczyka i graliśmy dwoma napastnikami, z przodu było też widać Daniela Tanżynę czy Tomka Dejewskiego. Liczyłem, że trochę nas to poniesie i da nam bodziec, ale mimo wszystko nie udało się wygrać - mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych.
Mimo rzęsistych opadów deszczu ekipa z al. Piłsudskiego - podobnie jak w wielu meczach u siebie w tym sezonie - dyktowała warunki i nie dopuszczała przeciwnika do głosu, przynajmniej w pierwszej połowie. Już w 19. minucie po znakomitym podaniu w tempo od Pawła Zielińskiego Kacper Karasek pewnym uderzeniem pokonał Mariusza Pawełka i otworzył wynik spotkania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
Ten gol zdecydowanie ostudził zapały zespołu trenera Jacka Trzeciaka, który w pierwszych 45 minutach zagrodził łódzkiej bramce tylko raz, gdy Grzegorz Gulczyński wyłożył piłkę Danielowi Ferudze, a pomocnik GKS nie trafił nawet w światło bramki. Cała sytuacja miała miejsce chwilę po tym, gdy Mattia Montini przepięknym uderzeniem z dystansu podwyższył prowadzenie widzewiaków w 33. minucie.
W ciągu pierwszych pięciu minut drugiej połowy jastrzębianie stworzyli więcej sytuacji pod bramką Jakuba Wrąbla niż przez całą pierwszą część gry. Zmarnowali je jednak Kamiński i Niewiadomski. W odpowiedzi goście dostali kolejnego gola, gdy Zieliński popędził z akcją kilkanaście metrów, zagrał do Montiniego, a ten przerzucił piłkę do Dominika Kuna i od 52. minuty było już 3:0.
Przyjezdni mimo tego dalej dążyli do tego, by piłka znalazła się w widzewskiej siatce. Udało im się to dopiero w 73. minucie po błędzie obrony miejscowych i kontrataku napędzonego przez Dariusza Kamińskiego. Akcję wykończył Adrian Balboa. Chwilę wcześniej wspominany Kamiński zmarnował stuprocentową okazję, a parę minut później byli o krok od gola kontaktowego, lecz zabrakło szczęścia.
W doliczonym czasie gry błysnął 17-letni debiutant w Widzewie, Filip Zawadzki, który w 88. minucie pojawił się na boisku. Młody pomocnik popędził z piłką w stronę linii końcowej i wywalczył rzut karny, którego na gola zamienił
Widzew Łódź - GKS 1962 Jastrzębie 4:1 (2:0)
1:0 - Kacper Karasek 19'
2:0 - Mattia Montini 33'
3:0 - Dominik Kun 52'
3:1 - Adrian Balboa 73'
4:1 - Marek Hanousek 90+3' - z karnego
Składy:
Widzew: Jakub Wrąbel - Daniel Tanżyna, Tomasz Dejewski, Patryk Stępiński - Paweł Zieliński (70' Abdul Aziz Tetteh), Marek Hanousek, Dominik Kun, Fabio Nunes (70' Przemysław Kita) - Radosław Gołębiowski (88' Filip Zawadzki), Kacper Karasek (75' Michał Grudniewski) - Mattia Montini (70' Bartosz Guzdek).
GKS: Mariusz Pawełek (46' Grzegorz Drazik) - Grzegorz Gulczyński, Michał Bojdys (46' Mateusz Słodowy), Dawid Witkowski (46' Dariusz Kamiński) - Jakub Niewiadomski, Łukasz Zejdler, Łukasz Gajda (82' Szymon Zalewski), Filip Łukasik - Daniel Feruga, Adrian Balboa - Remigiusz Borkała.
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).
Żółte kartki: Borkała, Kasperowicz (GKS).
Czytaj też: Franciszek Smuda szczery do bólu po klęsce Wieczystej Kraków