Xavi Valero pracował z bramkarzami w największych klubach świata. Od Liverpoolu, przez Inter Mediolan, aż po Real Madryt.
48-letni obecnie Hiszpan był wieloletnim członkiem sztabu szkoleniowego swojego rodaka, Rafy Beniteza, a od 2018 roku zajmuje się golkiperami West Ham United. A więc przede wszystkim Łukaszem Fabiańskim.
Jak Valero ocenia naszego golkipera? Czy według niego "Fabian" długo jeszcze pogra na wysokim poziomie? Co różni go od Wojciecha Szczęsnego? Jak sytuuje Łukasza na tle innych bramkarzy Premier League?
ZOBACZ WIDEO: Prezes PZPN zabrał głos ws. nieobecności Paulo Sousy podczas meczów PKO Ekstraklasy
Z okazji ostatniego meczu Fabiańskiego w kadrze (sobota, spotkanie z San Marino, godz. 20.45) rozmawialiśmy z trenerem bramkarzy West Hamu.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Wielu bramkarzy, wliczając w to Łukasza Fabiańskiego, mówi, że jest pan niezwykle wymagającym trenerem, że ciągle chce pan od trenującego więcej i więcej, ale są z tego zadowoleni, bo dzięki temu stają się lepsi. A panu jak się pracuje z Fabiańskim? To łatwa czy trudna współpraca?
Xavi Valero, trener bramkarzy West Ham United: Z Łukaszem pracuje się bardzo łatwo. Bo jest w stu procentach profesjonalistą, jego etyka pracy jest na wysokim poziomie, cały czas chce się poprawić, jest bardzo samokrytyczny, uwielbia analizować to, co robimy, i sam od siebie wymaga bardzo wiele. Do tego dba o swoje ciało w kontekście kariery zawodowego piłkarza. Pracowałem w życiu z kilkoma bramkarzami, których trzeba było namawiać do cięższej pracy, ale to nie jest przypadek Łukasza. Praca z nim to przyjemność.
A jego charakter? Jest bardzo spokojny, a tymczasem mówi się, że bramkarz powinien być trochę szalony. Co pan o tym sądzi?
Myślę, że to powiedzenie jest trochę "old school". Faktycznie, kiedyś niektórzy mówili, że bramkarz powinien mieć nieco szalony charakter, ale według mnie nowoczesny futbol wymaga od gracza na tej pozycji czegoś dokładnie odwrotnego. Najlepszy bramkarz w tych czasach to taki, który podejmuje decyzje na podstawie racjonalnych przesłanek, opiera się na analizie danego momentu meczu, a nie na swoich emocjach. I Fabiański właśnie taki jest! Zatem w mojej opinii ma bardzo dobry charakter, właśnie taki, który powinien cechować nowoczesnego bramkarza.
Fabiański ma teraz 36 lat. W tym wieku bramkarz dba już bardziej o utrzymanie poziomu, który osiągnął, czy wciąż może się poprawić?
I jedno, i drugie. Z jednej strony trzeba pracować nad utrzymaniem osiągniętego poziomu, ale z drugiej zawsze można coś poprawić. Nie patrzę na wiek bramkarza, na to co ma wpisane w paszporcie. Patrzę na jego zachowanie, grę, treningi, postawę. To jak w życiu. Uczymy się od pierwszych dni po urodzeniu aż do śmierci. Nieważne, czy masz 20, 50 czy 80 lat - wciąż możesz się uczyć. Ale to zależy od ciebie. Są dwudziestolatkowie, którzy nie chcą już niczego przyswajać, ale są i ludzie starsi, a wciąż chętni do nauki. Łukasz wciąż chce się uczyć, poprawiać. W ostatnich latach jego gra ewoluowała, stał się jeszcze lepszy. Widzimy to w West Hamie. Wszedł na najwyższy poziom, ale wciąż jest głodny.
Co pan w nim lubi najbardziej? Pytam o czysto piłkarskie umiejętności…
Jest bramkarzem kompletnym. Rozumiem przez to, że jest w stanie dobrze reagować w każdym aspekcie gry. Ma wielkie doświadczenie na najwyższym poziomie. Potrafi rozgrywać piłkę, wie, jak się zachować w powietrzu, umie bronić strzały z bliska i daleka. I jest technicznie bardzo, bardzo dobry. Generalnie zauważyłem, że to cecha bramkarzy z Europy Wschodniej. Od dekad prezentują się bardzo dobrze pod tym technicznym względem. A wszystkie walory, które wymieniłem, prowadzą do tego, że Fabiański myli się bardzo rzadko. Jest bardzo równy. Zespół może mieć do niego zaufanie, bo wie, że Lukas nieczęsto popełnia błędy. A gra przecież w najlepszej lidze świata, bardzo trudnej dla bramkarza.
No właśnie. To jakby pan ocenił Fabiańskiego na tle innych bramkarzy Premier League?
Widzę go w pierwszej czwórce.
To kto w tym Top 4 oprócz niego?
Przedstawiciele dwóch gigantów, czyli Alisson z Liverpoolu i Ederson z Manchesteru City. Obaj od kilku lat udowadniają w Anglii, że są świetnymi fachowcami. Natomiast wyróżniłbym też bramkarza Chelsea. Mendy nie tak dawno przeniósł się tam z Francji i szybko pokazał, że wiele potrafi. No i obok nich Lukas.
Fabiański ma 36 lat, ale na przykład Artur Boruc w wieku 41 lat świetnie spisuje się w Legii. Jak długo może jeszcze Łukasz grać według pana?
Jeszcze długo. Patrząc na jego mentalność, formę fizyczną i podejście do tego, co robi, to według mnie może spędzić na boisku jeszcze kilka sezonów. Mam tu również na myśli futbol międzynarodowy. Spójrzmy na Pepe Reinę, z którym miałem okazję wcześniej pracować. Teraz ma niemal 39 lat, a wciąż świetnie gra w Lazio. Czy Buffon. Jeśli tylko Lukas będzie chciał, to przed nim jeszcze długa piłkarska droga.
Mówiliśmy o ciągłym poprawianiu się. Na pewno Fabiański lepiej broni rzuty karne niż kiedyś. W trakcie 2016 roku nie obronił ani jednej jedenastki, mimo że Polska brała udział w dwóch seriach karnych. Płakał nawet przez to, przepraszał w wywiadach, że nie pomógł. A potem zaczął często bronić karne. Da się to jakoś wytłumaczyć?
Jeśli chodzi o rzuty karne, to dla bramkarza ważne są dwa aspekty. Jeden to instynkt, a drugi informacja, którą otrzymuje. W West Hamie przywiązujemy do tego dużą wagę. Przed każdym meczem przekazujemy bramkarzowi dane, jak przeciwnik uderza jedenastki. To użyteczne, ale samo w sobie niewystarczające. Bo możemy przeanalizować 10 ostatnich karnych Lewandowskiego, jednak nie mamy pewności, jak wykona jedenastą. OK, mamy trochę informacji, wiemy, jak lubi uderzyć, więc tę wiedzę przekazujemy. Na końcu decyzja należy jednak do bramkarza. Według mnie te dwa czynniki muszą się uzupełniać. Ani sam instynkt, ani sama informacja pojedynczo nie wystarczą. Zadziała dopiero ich kombinacja. I myślę, że tak jest w przypadku Łukasza. On z natury jest bardzo szybki. A dokładając do tego coraz więcej doświadczenia, instynkt i dane, które otrzymuje - to wszystko jest bazą, na której można obronić karnego.
A czy zaskoczył pana Fabiański decyzją o tym, że kończy grę w kadrze?
Taka decyzja jest podjęta na określonych podstawach, nie zawsze muszą być one tylko i wyłącznie sportowe, piłkarskie. Tyle że to pytanie bardziej do niego, nie do mnie. Ze swojej strony mogę natomiast powiedzieć, że Fabiański wciąż jest tak dobry, że jeszcze długo mógłby grać na poziomie reprezentacji.
Prawdą jest, że niektórzy w Polsce mówią, że Wojciech Szczęsny był trochę faworyzowany, a Łukasz musiał czekać na szansę. Zapewne Szczęsnego też pan zna. Jakby pan porównał tych dwóch bramkarzy?
Ci bramkarze różnią się od siebie, ale do obu mam szacunek, bo od wielu lat grają na najwyższym poziomie. Mówiąc bardziej ogólnie, Polska ma chyba fabrykę bramkarzy. Boruc, Fabiański, Szczęsny, Skorupski, Majecki… Pełno ich macie. A wracając do pytania: z moich obserwacji wynika, że Szczęsny jest bardziej emocjonalny w bramce, a Fabiański dużo spokojniejszy.
Pracował pan jako trener bramkarzy w kilku wielkich klubach. Czy w tym okresie któryś z nich rozpatrywał zatrudnienie polskiego bramkarza? Bo gdyby tak było, to na pewno by pan wiedział…
Kiedy zaczęliśmy z Rafą Benitezem pracę w Napoli (w 2013 roku - przyp. PK), to przymierzaliśmy się do ściągnięcia… Łukasza Fabiańskiego! Byliśmy pewni, że w lidze włoskiej doskonale sobie poradzi. Ostatecznie jednak trafił do nas Pepe Reina. Bo znaliśmy go z Liverpoolu, bo był dostępny na rynku… A z polskich bramkarzy, już jako pracownik West Hamu, obserwowałem Radosława Majeckiego. W sensie bramkarskiej inwestycji na przyszłość. Wprawdzie nie było ze strony WHU oficjalnej oferty, ale przyglądałem mu się. Ostatecznie, jak wiadomo, trafił do Monaco. Ale, tak jak wspomniałem, Polska ma świetnych bramkarzy. A Lukas, o którym tyle tu mówimy, jest na to doskonałym dowodem!
Maciej Szczęsny: Jest mi wstyd!
Lewandowski wprost o Ekstraklasie