Prezes LaLigi uważa, że do odejścia Leo Messiego do Paris Saint-Germain wcale nie musiało dojść. - W lipcu byłem w domu Joana Laporty. Zgodził się on wtedy na porozumienie z funduszem CVC. Potem dostałem telefon z zapytaniem, czy możemy je przyspieszyć, bo Argentyńczyk zaczął się denerwować - opowiadał Tebas.
- W zapisach umowy z CVC był punkt pozwalający wydać 15% z tej wielkiej kwoty na zwiększenie limitów płacowych. Na Camp Nou mogli więc zakontraktować Messiego. Przeszkodą były transfery Memphisa Depaya czy Sergio Aguero. Gdyby oni nie przyszli, Leo mógłby grać dalej w stolicy Katalonii - uważa 59-latek.
Po raz kolejny skrytykował także Florentino Pereza. - Real poradziłby sobie lepiej z innym prezesem w większości aspektów poza ekonomicznymi. Nie mam wątpliwości, że Perez usunąłby mnie ze stanowiska, gdyby tylko mógł. W polityce instytucjonalnej "Królewscy" popełniają błąd, zyskują wielu przeciwników - twierdzi Tebas.
Nie daje on również żadnych szans na sukces Superlidze. - Nie podlega ona dyskusjom. Nie jest przyszłością. Przedstawiciele Premier League całkowicie o niej zapomnieli. Zdali sobie sprawę, że się mylili. Przekonali się, że to droga donikąd. To martwy temat, tak jak w Niemczech. Martwi mnie koncepcja Florentino, który uważa, że wszystkim powinny zarządzać największe drużyny - powiedział prezes LaLigi, który do listy swoich obaw dodał także potencjalne rozgrywanie mistrzostw świata co dwa lata.
Zobacz też:
Wielki dylemat Paulo Sousy. To może być kluczowe dla Roberta Lewandowskiego
[urlz=/pilka-nozna/963768/legenda-klubu-dala-wskazowke-solskjaerowi-chodzi-o-cristiano-ronaldo]Legenda klubu dała wskazówkę Solskjaerowi. Chodzi o Cristiano Ronaldo
[/urlz]ZOBACZ WIDEO: Burza w kadrze w przypadku przegranej w eliminacjach? Prezes PZPN zdradza swoje plany