Legendarny pięściarz, były mistrz federacji WBO, WBA i IBF to stały bywalec meczów polskiej kadry. "Tiger" z uwagą śledzi poczynania kadry Paulo Sousy. Nie inaczej będzie w środowy wieczór. Polacy zagrają z wicemistrzem Europy i liderem grupy I eliminacji do mistrzostw świata. Biało-Czerwoni zajmują drugie miejsce i do drużyny prowadzonej przez Garetha Southgate'a tracą 5 punktów.
Artur Mazur: Czy oglądał pan ostatnie mecze reprezentacji Polski?
Dariusz Michalczewski, były mistrz świata w boksie: Oczywiście, że tak. Kadrę oglądam regularnie.
Jakie wrażenie pozostawiła w panu drużyna Paulo Sousy w meczach z Albanią i San Marino?
Ogromne wrażenie jak zwykle zrobił Lewandowski, ale to akurat nie jest przypadek. Robert przyzwyczaił nas do tego, że jest po prostu najlepszy. Ale Lewandowski to jedno, a Polska jako drużyna - drugie. Mecz z Albanią pokazał dwie rzeczy. Po pierwsze, mieliśmy furę szczęścia. A po drugie, jako kadra jesteśmy europejskim średniakiem. Spotkania z San Marino, przy całej sympatii dla tych chłopaków, nawet nie ma co analizować.
Wieczorny mecz z Anglią będzie dla nas wielkim testem.
Środa to właśnie dzień, na który my kibice czekaliśmy miesiącami. Gramy u siebie z finalistą Euro, zespołem złożonym z gwiazd. Nadzieja umiera ostatnia, dlatego chcę wierzyć, że będziemy się cieszyć. Mocno trzymam za to kciuki. Ale rozum podpowiada, że po meczu znów będziemy śpiewać: "nic się nie stało, Polacy nic się nie stało".
Pobawmy się w typowanie. Jakim wynikiem zakończy się to spotkanie?
Trudne pytanie. Dziś nawet rozmawiałem z mamą na temat tego meczu. Pytała mnie: Darek, co sądzisz? Chcę wierzyć, że będzie dobrze, ale ta kadra w ostatnim czasie przyzwyczaiła nas do porażek z drużynami z wyższej półki. Fajnie byłoby, gdyby z Anglią chociaż zremisowali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko
na Instagramie 
na Facebooku 
