Przez 11 lat był filarem defensywy Borussii Dortmund. Działacze nie zdołali przekonać Łukasza Piszczka do przedłużenia kontraktu. Na pożegnanie były reprezentant Polski triumfował w Pucharze Niemiec.
Już wcześniej obrońca zapowiadał, że po odejściu z Borussii będzie chciał zagrać jeszcze dla LKS-u Goczałkowice. Piszczek od dłuższego czasu wspierał trzecioligowy klub. W piątek jego powrót stał się faktem (więcej TUTAJ).
W sezonie 2020/21 LKS zajął dopiero siódme miejsce w tabeli III ligi. - Nie mam planu sportowego. Koncentrujemy się na tym co jest tu i teraz. Środki finansowe odgrywają tutaj bardzo dużą rolę. Od II ligi jeździć po całej Polsce to jest duże wyzwanie - stwierdził Piszczek w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim.
ZOBACZ WIDEO: Smutni przez wynik, ale zadowoleni z gry. Rozmawialiśmy z polskimi kibicami po meczu ze Szwecją
Być może zespół z pomocą doświadczonego zawodnika awansuje na szczebel centralny. Piszczek prawdopodobnie będzie grał w defensywie.
- Planuję występować w Goczałkowicach, a na jakiej pozycji, to jeszcze zobaczymy, co przyniesie okres przygotowawczy. Raczej jednak w obronie. Jeśli będziemy grać czwórką w defensywie, to pewnie na prawej stronie lub na środku - przekazał piłkarz.
36-latek prowadzi akademię swojego imienia w Goczałkowicach-Zdroju. - Na tę chwilę mamy jedno boisko pełnowymiarowe hybrydowe. Mamy też boisko ze sztuczną nawierzchnią, nasze dzieciaki z akademii mogą swobodnie na nim grać. Mamy plany, by akademia doszła do U-19, więc miejsca może być trochę za mało, ale jeszcze się tym nie martwimy - dodał.
Czytaj także:
"Kiedy się urodził, Buffon miał już 150 występów dla Parmy". Polak zagra z legendarnym bramkarzem?
Wiceprezes PZPN wskazał piłkarza, który zawiódł go najbardziej na Euro. "Tutaj nikt się nie obrazi"