Reprezentacja Słowacji ma swoje pięć minut na Euro 2020 po zwycięstwie nad Polską 2:1. Mało kto spodziewał się takiego rezultatu, bo na papierze to Biało-Czerwoni byli faworytem. Na własnej skórze jednak przekonaliśmy się, że w futbolu wszystko jest możliwe.
Słowacy wyszli na prowadzenie po golu samobójczym Wojciecha Szczęsnego. To jednak Robert Mak najpierw ośmieszył naszą defensywę, a potem strzelił w słupek i piłka odbiła się od naszego bramkarza. Po zwycięstwie przyznał nieskromnie, że tego typu akcje są jego specjalnością.
- Bardzo dobrze broniliśmy i wykorzystaliśmy to, w czym jesteśmy najsilniejsi. To było duże wyzwanie, ale efekt jest fantastyczny. Wiem, że jestem mocny w pojedynkach jeden na jednego. W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie możemy się bać i musimy dać z siebie wszystko - mówi Mak (za tasr.sk).
ZOBACZ WIDEO: Kibice wściekli na piłkarzy po meczu ze Słowacją. "Nie przyszli nam podziękować za doping. Uciekli do szatni"
Drugiego gola strzelił Milan Skriniar. Wykorzystał on złe wybicie piłki z naszego pola karnego. Tak kapitan skomentował poniedziałkowe zwycięstwo.
- Jest satysfakcja i radość, że udało nam się doprowadzić do zwycięskiego końca. Jeżeli nadal będziemy tak walczyć, to zostaniemy za to nagrodzeni. Chcę być liderem i kiedy udaje się strzelić gola, to jest świetnie - komentuje.
Słowacja 19 czerwca w drugim meczu zagra ze Szwecją. Fazę grupową zakończy pojedynkiem z Hiszpanią (23.06).
Gwiazda Słowacji nie owija w bawełnę. Ten moment meczu z Polską był kluczowy >>
Stanowcza reakcja Sousy. "Absolutnie się z tym nie zgadzam" >>