Niedzielne popołudnie z Premier League miało wyglądać zupełnie inaczej. Fani angielskiej piłki czekali na hitowe spotkanie 34. kolejki pomiędzy Manchesterem United a Liverpoolem.
Ostatecznie mecz został odwołany. Decyzję podjęto z uwagi na zachowanie kibiców Czerwonych Diabłów, którzy protestowali pod Old Trafford przeciwko właścicielom klubu - rodzinie Glazerów.
Część z nich wdarła się na obiekt. Na stadionie panował ogromny chaos. Doszło też do bardzo niebezpiecznych incydentów. O jednym z nich opowiedział były piłkarz Liverpoolu - Graeme Souness.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"
Protestujący kibice zaczęli rzucać przedmiotami w kierunku dziennikarzy. To właśnie tam znajdował się Souness w towarzystwie Jamie'ego Carraghera - innego, słynnego zawodnika "The Reds".
THIS IS UNREAL LOOOOOL..pic.twitter.com/xSzY1FTVXN
— (@TheFergusonWay) May 2, 2021
- Ktoś rzucił tutaj puszkę piwa. (...) Wyrzucono też racę. Jeśli uderzyłaby w któregoś z nas, leżelibyśmy już w szpitalnym łóżku, z obrażeniami twarzy - stwierdził Graeme Souness, cytowany przez "Daily Mail".
- W Cardiff przez racę zginęło dziecko. Nie krytykuję wszystkich kibiców Manchesteru United, ale nie można tego bagatelizować. Jakiś wiejski idiota mógł kogoś zabić - dodał były piłkarz.
Zobacz też:
Premier League. Hitowe spotkanie w Manchesterze odwołane!