W czwartek w mediach ukazała się informacja, że koronawirusa wykryto u trzech członków pierwszego zespołu Herthy Berlin. Pozytywny wynik testu otrzymał jeden z piłkarzy Dodi Lukebakio, trener Pal Dardai oraz jego asystent.
Dzień później cały zespół został skierowany na dwutygodniową kwarantannę. To komplikuje sytuację Starej Damy, która walczy o utrzymanie. Zespół ze stolicy Niemiec w przeciągu najbliższych czternastu dni miał rozegrać trzy spotkania - z FSV Mainz (18 kwietnia), SC Freiburg (21 kwietnia) oraz Schalke 04 Gelsenkirchen (24 kwietnia).
Nadchodzące mecze zostały ostatecznie przełożone. O konsekwencjach opowiedział były lekarz klubu Thorsten Dolla. Jego zdaniem przerwa w treningach pod koniec sezonu może nieść za sobą fatalne skutki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
- Kwarantanna jest ogromnym problemem dla Herthy. Możesz zrekompensować jedną lub dwie absencje w drużynie. Ale jeśli cały zespół nie może już prawidłowo trenować, to jest problem. Gwałtowny spadek wydolności. Organizm osiąga szczyt w obecnej fazie sezonu i nagle zostaje spowolniony - mówił Thorsten Dolla na łamach "Bildu".
Były lekarz Herthy Berlin przypomniał też o przypadku Dynama Drezno w poprzednim sezonie. Drugoligowiec znalazł się w podobnej sytuacji co aktualnie Hertha Berlin. Dynamo po powrocie z kwarantanny miało bardzo napięty terminarz, przez co spadło do III ligi.
- Widzieliśmy podobną sytuację w zeszłym sezonie w Dynamo Drezno. Po odbytej dwutygodniowej kwarantannie nie osiągali tak dobrych wyników. Drezno spadło - powiedział Dolla.
- Zawodnicy kończą kwarantannę, nie mają czasu na przygotowania, muszą natychmiast rozpocząć spotkanie. To prowadzi do przeciążenia, nie tylko fizycznego, ale także psychicznego - dodał.
Zobacz też:
Kuriozalne sytuacje podczas meczu w Gdańsku! Lechia i Piast mogą pluć sobie w brodę
Serie A: Polacy na boiskach. Sampdoria pokazała charakter