Zgodnie z przypuszczeniami działaczy Warty, na stadionie pojawił się właściwie komplet widzów. Część z nich przyszła zobaczyć poczynania Piotra Reissa, który latem przeszedł do Zielonych z Lecha Poznań. Już w pierwszych sekundach z trybun dało się usłyszeć grupki kibiców skandujące imię i nazwisko „Rejsika”.
Sam mecz lepiej rozpoczął się dla gości. Już w 9. minucie Dolcan cieszył się z prowadzenia. Piłkę w środku pola stracił Arkadiusz Miklosik, a dośrodkowanie z prawej strony boiska wykorzystał Maciej Tataj. Bliski interwencji był Łukasz Radliński, ale ostatecznie futbolówka do siatki wpadła po jego rękach. Gospodarze próbowali odrobić straty. Brakowało im jednak pomysłu na grę, a ich poczynania były zbyt statyczne. Niespełna po dwóch kwadransach gry Dolcan mógł podwyższyć. Tym razem jednak Radliński dwukrotnie kapitalnie interweniował po uderzeniach Tataja.
W odpowiedzi taką samą liczbę strzałów w krótkich odstępie czasowym oddał Tomasz Bekas. Pomocnik Warty szczęścia próbował z dalekich odległości, ale minimalnie się mylił. W 37. minucie, po dośrodkowaniu Reissa, w dobrej okazji znalazł się Tomasz Magdziarz, lecz oślepiony słońcem nie trafił w piłkę. Ta dwójka jeszcze przed przerwą doprowadziła do wyrównania. Rolę się jednak odwróciły, bo tym razem to Magdziarz popisał się świetną wrzutką, a Reiss z pierwszej piłki zdobył swojego pierwszego gola dla Zielonych.
Bramka wyraźnie pobudziła Wartę. Tuż po przerwie bliski szczęścia był Marcin Klatt, który w dogodnej sytuacji posłał piłkę nad bramką gości. W 59. minucie na listę strzelców znów mógł wpisać się Reiss. Były zawodnik Lecha Poznań sprytnym strzałem pod poprzeczkę chciał umieścić futbolówkę w siatce, jednak zabrakło kilkudziesięciu centymetrów.
Sporo kontrowersyji wzbudzi arbiter tego spotkania, Marcin Słupiński, który wyraźnie nie czuł gry i rozdawał żółte kartki w niewłaściwych momentach, głównie piłkarzom Warty. W 76. minucie popełnił największy błąd nie dyktując rzutu karnego za faul na Magdziarzu. Pomocnik Zielonych wpadł rozpędzony w pole karne, przyjął piłkę, a potem padł zahaczony przez obrońcę. Gwizdek arbitra jednak milczał. Trzy minuty później sędzia wyrzucił z boiska Pawła Iwanickiego i poznaniacy musieli kończyć mecz w dziesiątkę. Jeśli Słupiński zdecydował się ukarać go czerwoną kartką, to chwilę później powinien podobnie postąpić w przypadku jednego z graczy Dolcanu.
W międzyczasie dobrą okazję zmarnował Klatt, który z pola karnego uderzył mocno, ale prosto w Rafała Misztala. Warta, grając w osłabieniu, siłą rzeczy musiała się cofnąć do obrony. Goście byli bliscy zdobycia drugiego gola. Tataj wyłożył piłkę Marcinowi Stańczykowi, a ten trafił w słupek.
Mecz zakończył się remisem, który pozostawia niedosyt obu drużynom. Z przebiegu spotkania podział punktów wydaje się być sprawiedliwy.
Warta Poznań - Dolcan Ząbki 1:1 (1:1)
0:1 - Tataj 9'
1:1 - Reiss 44'
Składy:
Warta Poznań: Radliński - Ignasiński, Jankowski, Bartkowiak, Otuszewski, Magdziarz, Miklosik (65' Wojciechowski), Bekas, Reiss (78' Pawlak), Iwanicki, Klatt (84' Przybyszewski).
Dolcan Ząbki: Misztal - Korkuć, Stawicki, Hirsz, Unierzyski, Kosiorowski, Hinc, Lech (75' Stańczyk), Kułkiewicz (55' Ziajka), Imeh (86' Gabrusewicz), Tataj.
Żółte kartki: Miklosik, Otuszewski, Klatt, Magdziarz (Warta) - Kosiorowski, Korkuć, Gabrusewicz (Dolcan).
Czerwona kartka: Iwanicki /79' - za faul/.
Sędzia: Marcin Słupiński (Sieradz).
Widzów: 2500.