- Jego występ był katastrofalny - ocenił były bramkarz Arkadiusz Onyszko. Jeszcze ostrzejsze tezy stawiali zdenerwowani kibice, którzy szybko przypomnieli sobie błędy reprezentanta Polski popełniane na przestrzeni lat, zapisujące się w pamięci głębiej niż świetne występy.
Po spotkaniu z Węgrami (3:3) w eliminacjach do mistrzostw świata na Wojciecha Szczęsnego spadła ogromna porcja krytyki. Błąd popełniony przy pierwszym golu dla rywali sprawił, że po raz kolejny zaczęto kwestionować pozycję 30-latka i stawiać pytania: dlaczego on, a nie Fabiański?
Paulo Sousa jest jednak zdecydowany i na Wembley znów między słupkami pojawi się Szczęsny. I dobrze, bo z wielkimi rywalami radzi sobie wybitnie.
Szczęsny, czyli problemy na turniejach
Dyskusja trwa i powraca od lat. Kolejni trenerzy reprezentacji Polski mają z jednej strony wielki komfort, z drugiej niemały ból głowy. Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański od lat nie schodzą z wysokiego poziomu i dają argumenty, by być numerem jeden w bramce Biało-Czerwonych.
I choć w lepszym klubie gra Szczęsny, który jest podstawowym bramkarzem Juventusu, dla wielu polskich kibiców na grę w kadrze bardziej zasłużył Fabiański. Bo to on ratował nas w czasie EURO 2016, gdy po kontuzji kolegi wskoczył do bramki, a w spotkaniu ze Szwajcarią prezentował takie parady, że oczy wychodziły na wierzch.
Także jego łzy po meczu z Portugalią, gdy zupełnie niepotrzebnie wziął winę na siebie za brak skutecznej interwencji w serii rzutów karnych, bo mógł a nie musiał tego robić, zrobiły swoje. Dla fanów Fabiański stał się jednym z nich. Przeżywających porażki tak, jak co drugi kibic nad Wisłą.
Z kolei Szczęsny, choć posiadający chyba wyższe umiejętności, kojarzy się im z problemami na wielkich turniejach.
EURO 2012? Czerwona kartka już w pierwszym meczu i strata punktów z Grecją. EURO 2016? Wspomniana kontuzja. MŚ 2018? Fatalny w skutkach błąd do spółki z Janem Bednarkiem w spotkaniu z Senegalem, bolesna porażka i wkrótce odpadnięcie z turnieju.
Szczęsny, czyli mur na wielkich rywali
Sousa stawia jednak na Szczęsnego, także ze względów taktycznych. 30-latek bardzo dobrze gra nogami, a przy stylu gry, jaki chce uskutecznić Portugalczyk w naszej kadrze, umiejętność wyprowadzenia piłki przez bramkarza jest na szczycie listy.
I choć przydarzają mu się błędy, to akurat w spotkaniu z wielkimi rywalami, a takim będzie Anglia, 30-latek do tej pory nie zawiódł ani razu. Więcej, wielokrotnie tylko dzięki niemu udawało nam się przetrwać. I tak było od początku jego kariery w reprezentacji.
W zaledwie szóstym występie w barwach narodowych Szczęsny rozegrał fantastyczne zawody przeciwko Niemcom (po raz pierwszy) w Gdańsku (2:2). Obronił aż osiem strzałów, ratując nas co najmniej kilkukrotnie z beznadziejnych sytuacji. Dzięki niemu było 2:2, a nie 2:6.
Kilka miesięcy później, na otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie, przyjechała Portugalia. I bohaterem wydarzenia znów był Szczęsny, który zaimponował po strzałach Naniego czy Cristiano Ronaldo i tym razem nie dał się pokonać żadnemu rywalowi.
2013 rok, październik, Wembley. Choć długo wydawało się, że przed strzałami Anglików będzie nas ratował będący wtedy w wielkiej formie Artur Boruc, w ostatniej chwili do bramki wskoczył Szczęsny. I znów był najlepszy na boisku w meczu Biało-Czerwonych z renomowanym rywalem.
I wreszcie, na deser, spotkanie, które stało się wydarzeniem numer jeden w ostatniej historii reprezentacji Polski. 11 października 2011 roku Biało-Czerwoni po raz pierwszy pokonali Niemców (2:0) i choć bohaterem prasy był Sebastian Mila, bez Wojciecha Szczęsnego tego dnia nic by z nas nie zostało. - To on zatrzymał Niemców! - przekonywał... człowiek, który zatrzymał Anglię, czyli Jan Tomaszewski.
Włosi przekonują Polaków
Był najlepszym bramkarzem Serie A w ubiegłym sezonie, w obecnym znajduje się w czołówce. Tamtejsze legendy bramki przekonują, że jest obdarzony geniuszem i doskonałym następcą Gianluigiego Buffona, a na takie słowa naprawdę trzeba we Włoszech zasłużyć.
- Jest spokojny, nieustraszony, obdarzony geniuszem. Szczęsny ma to wszystko i z pewnością jest najlepszym bramkarzem w Serie A - mówi o nim legendarny Stefano Tacconi.
Wielu polskich kibiców wciąż nie jest jednak przekonanych do Wojciecha Szczęsnego. I będzie tak, że gdy przydarzy mu się w kolejnych miesiącach jakikolwiek błąd w meczu kadry, dyskusja rozgorzeje na dobre. Nawet jeśli w środę na Wembley zatrzyma Anglię.
Były reprezentant Anglii: Płakałem przez Polaków! Czytaj więcej--->>>
Ostre słowa Dariusza Szpakowskiego przed meczem z Anglią--->>>
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje MŚ 2022. Ekspert uderza w decyzję Paulo Sousy. "To okazało się błędem"