Kluby mierzyły się po raz drugi po zimowym okresie przygotowań. W wyrównanym meczu w Fortuna Pucharze Polski lepsza była Arka Gdynia. W lidze lepiej radzi sobie Górnik Łęczna, który w rundzie wiosennej zdążył już podbić Bełchatów oraz Rzeszów i w sobotę odegrał się gdynianom.
Pierwsze minuty ze wskazaniem na wymieniających podania gospodarzy, ale Górnik zaczął szybko odpowiadać swoimi atakami, przez co gra wyrównała się. Obie drużyny starały się zdobyć prowadzenie i chciały pokazać, co potrafią w ofensywie. Gorzej było ze skutecznością.
Ciekawie prezentował się Christian Aleman. Pomocnik Arki kreował największą liczbę sytuacji podbramkowych. Dwa razy posłał piłkę do Macieja Rosołka, któremu pod naporem przeciwników nie udało się oddać celnego uderzenia. W innej akcji sam Aleman znalazł się z piłką w szesnastce Górnika, ale dla odmiany to on zmarnował dogranie Mateusza Żebrowskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał, rykoszet i... przepiękny gol. Ale miał farta!
Górnik odpowiedział atakiem Pawła Wojciechowskiego z Serhijem Krykunem, na którego zakończenie skrzydłowy przegrał w sytuacji sam na sam z Danielem Kajzerem. Było również niebezpieczne dorzucenie Marcina Stromeckiego z rzutu wolnego. Mocno zakotłowało się po nim w pobliżu bramki Arki, piłka nawet trafiła w rękę Harisa Memicia, ale Szymon Marciniak nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego.
Druga połowa przebiegła już w stu procentach pod dyktando wicelidera z Łęcznej. Bardzo ważna była sytuacja w 50. minucie. Arkadiusz Kasperkiewicz walczył o piłkę w powietrzu z Pawłem Wojciechowskim i uderzył przeciwnika łokciem. Szymon Marciniak nie zastanawiał się długo i pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zawodnikowi Arki.
Górnik potwierdził przewagę liczebną wynikiem 2:0. Najważniejszym piłkarzem meczu został Michał Mak. Skrzydłowy zdobył prowadzenie technicznym strzałem z linii pola karnego, a także asystował przy trafieniu Bartosza Śpiączki. Napastnik był zmiennikiem i krótko po pojawieniu się na boisku, zaprezentował efektowną akcję w polu karnym Arki.
Arka Gdynia - Górnik Łęczna 0:2 (0:0)
0:1 - Michał Mak 53'
0:2 - Bartosz Śpiączka 68'
Składy:
Arka: Daniel Kajzer - Adam Danch, Haris Memić, Arkadiusz Kasperkiewicz - Paweł Sasin (75' Damian Ślesicki), Kacper Skóra (83' Fabian Hiszpański), Christian Aleman, Marcus Vinicius da Silva (54' Mikołaj Łabojko), Luis Valcarce - Maciej Rosołek, Mateusz Żebrowski
Górnik: Maciej Gostomski - Leandro, Tomasz Midzierski, Paweł Baranowski, Marcin Orłowski - Bartłomiej Kalinkowski (74' Adrian Cierpka), Marcin Stromecki - Serhij Krykun (90' Aleksander Jagiełło), Karol Struski (90' Bartłomiej Kukułowicz), Michał Mak (73' Przemysław Banaszak) - Paweł Wojciechowski (66' Bartosz Śpiączka)
Żółte kartki: Danch, Kasperkiewicz, Łabojko (Arka) oraz Leandro, Struski, Midzierski (Górnik)
Czerwona kartka: Arkadiusz Kasperkiewicz (Arka) /50' - za drugą żółtą/
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Radomiak Radom | 34 | 20 | 8 | 6 | 49:20 | 68 |
2 | Bruk-Bet Termalica Nieciecza | 34 | 18 | 11 | 5 | 56:28 | 65 |
3 | GKS Tychy | 34 | 18 | 9 | 7 | 49:27 | 63 |
4 | Arka Gdynia | 34 | 17 | 9 | 8 | 51:32 | 60 |
5 | ŁKS Łódź | 34 | 17 | 7 | 10 | 59:41 | 58 |
6 | Górnik Łęczna | 34 | 15 | 11 | 8 | 47:30 | 56 |
7 | Miedź Legnica | 34 | 13 | 12 | 9 | 49:36 | 51 |
8 | Odra Opole | 34 | 13 | 10 | 11 | 35:41 | 49 |
9 | Widzew Łódź | 34 | 11 | 13 | 10 | 30:36 | 46 |
10 | Sandecja Nowy Sącz | 34 | 12 | 9 | 13 | 42:50 | 45 |
11 | Chrobry Głogów | 34 | 12 | 8 | 14 | 34:45 | 44 |
12 | Korona Kielce | 34 | 11 | 8 | 15 | 31:46 | 41 |
13 | Puszcza Niepołomice | 34 | 10 | 7 | 17 | 32:46 | 37 |
14 | GKS Jastrzębie | 34 | 10 | 5 | 19 | 32:48 | 35 |
15 | Stomil Olsztyn | 34 | 9 | 8 | 17 | 31:48 | 35 |
16 | Resovia | 34 | 8 | 8 | 18 | 27:45 | 32 |
17 | Zagłębie Sosnowiec | 34 | 8 | 6 | 20 | 35:43 | 30 |
18 | GKS Bełchatów | 34 | 6 | 7 | 21 | 24:51 | 23 |
Czytaj także: Bruk-Bet Termalica Nieciecza przebudził się. Kolejny mocny finisz lidera
Czytaj także: Błękitni Stargard zaskoczyli po rewolucji. Kandydat do awansu nie potrafił nic zdziałać