Wyjątkowe Euro mimo wyjątkowej sytuacji. UEFA walczy, by zachować paneuropejski kształt turnieju

PAP/EPA / Brian Lawless / Na zdjęciu: prezydent UEFA Aleksander Ceferin (z lewej) i Michael D Higgins (prezydent Irlandii)
PAP/EPA / Brian Lawless / Na zdjęciu: prezydent UEFA Aleksander Ceferin (z lewej) i Michael D Higgins (prezydent Irlandii)

Po raz pierwszy Platini o swoim pomyśle wspomniał w 2012 roku. Początkowo wydawał się to szalony zamysł, lecz ostatecznie wszedł w życie. Euro 2020, przynajmniej póki co, ma zostać rozegrane w 12 krajach. I to mimo panującej pandemii.

- To tylko pomysł, ale to pomysł, którym jestem naprawdę zafascynowany. Większość komitetu wykonawczego zgadza się, że to dobra idea. Odbędziemy wielką debatę i zobaczymy, jakie zapadną decyzje - mówił Michel Platini w 2012 roku, gdy po raz pierwszy wyjawił swój plan organizacji Euro w kilkunastu krajach.

Pomysł od samego początku budził sporo kontrowersji. Krytycy zarzucali przede wszystkim, że reprezentacje będą musiały pokonywać ogromne odległości. Platini jednak sprawnie odbijał piłeczkę: - Łatwiej jest przemieścić się między Amsterdamem, Bilbao i Bukaresztem niż Lwowem, Charkowem i Donieckiem jak to było podczas mistrzostw Europy na Ukrainie i w Polsce w 2012 roku - odpowiadał.

Rocznica

Po raz pierwszy mistrzostwa Europy, wówczas jeszcze nazywane Pucharem Narodów Europy, rozegrane zostały w 1960 roku pomiędzy... czterema nacjami. Wcześniej przez dwa lata rozgrywano natomiast turniej eliminacyjny, w którym udział brało 17 państw. Ostatecznie pierwszy tytuł mistrzów Starego Kontynentu przypadł ZSRR, który w finale pokonał Jugosławię (2:1).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu

Od tamtego czasu turniej przeszedł kilka ewolucji. W 1980 roku rozszerzono go do 8 drużyn, w 1996 - do 16. Aktualnie natomiast w zmaganiach biorą udział 24 ekipy. Nigdy jednak nie naruszono idei państwa/duetu państw gospodarzy.

Euro 2020 będzie wyjątkowe z kilku względów, także dlatego, że odbędzie się 60 lat (z racji przesunięcia przez pandemię 61), od momentu pierwszych mistrzostw. Organizacja zawodów w całej Europie ma być formą uczczenia rocznicy.

- Podczas gdy COVID-19 tymczasowo opóźnił nasze plany świętowania 60-lecia Euro turniejem, który obejmie cały kontynent, UEFA robi wszystko co w jej mocy, by piłka nadal szerzyła radość i promowała wartości wśród setek milionów ludzi w całej Europie - mówił w grudniu Aleksander Ceferin.

Bez względu na przeciwności

Nowy prezydent UEFA chce bowiem kontynuować zamysł swojego poprzednika. UEFA robi wszystko, by utrzymać paneuropejski charakter imprezy.

O to nie było, i nadal nie jest, jednak łatwo. Pomysł Platiniego zbiegł się w czasie z najgorszymi możliwymi dla niego okolicznościami. Podczas gdy na świecie szaleje koronawirus, lekarze zalecają jak największe ograniczenia w poruszaniu się i kontaktach z innymi, piłkarze mają rozlać się po całej Europie.

W trakcie ostatnich miesięcy nie brakowało głosów, że z racji pandemii europejska federacja będzie zmuszona przekazać organizację imprezy jednemu państwu. W tym kontekście wymieniano m.in. Rosjan, którzy dysponują bazą po organizacji Mundialu 2018, czy ostatnio Anglików. Gotowość do przejęcia większej liczby spotkań deklarował sam Boris Johnson.

- Gościmy półfinały i finał Euro. Jeżeli jednak UEFA wyrazi chęć, byśmy przejęli jakikolwiek inny mecz, jesteśmy na to gotowi. To jednak zależy od UEFA - mówił premier Wielkiej Brytanii na łamach "The Sun".

Na razie jednak wciąż oficjalną wersją pozostaje zachowanie paneuropejskiego charakteru imprezy. Potwierdził to w rozmowie z WP SportoweFakty także sekretarz generalny PZPN - Maciej Sawicki.

- To plotki. UEFA na razie nie zamierza rezygnować z pomysłu gry w dwunastu krajach. Cały czas sprawy organizacyjne idą w kierunku wyznaczonym wcześniej. Nikt nie przekazywał nam żadnych informacji, jakoby tylko Anglia miała być organizatorem. To po prostu nieprawda. Zostajemy przy projekcie Euro w dwunastu krajach. Przy czym chciałbym zaznaczyć, że ze względu na to, iż żyjemy w bardzo niepewnych czasach, moje słowa są aktualne tu i teraz - mówił kilka dni temu Sawicki.

Na ten moment aktualną pozostaje więc lista 12 miast-gospodarzy. Będą to: Dublin, Glasgow, Rzym, Baku, Bilbao, Kopenhaga, Londyn, Monachium, Budapeszt, Amsterdam, Bukareszt oraz Sankt-Petersburg.

Ta jednak może ulec częściowej przebudowie. Jak informowała agencja Associated Press, UEFA nie podoba się, że Dublin, Bilbao oraz Glasgow nie dają jej gwarancji, że na stadionach będą mogli zasiąść (chociaż w ograniczonej liczbie) kibice.

Sytuacja zatem, choć do startu imprezy pozostały trzy miesiące, jest bardzo dynamiczna. Ostateczne decyzje zapaść mają w połowie kwietnia.

Czytaj także:
Premier League. Michał Karbownik skorzysta na nieszczęściu kolegi?
Co z udziałem Lewandowskiego w hicie?! Gwiazdor może mieć potężny dylemat

Źródło artykułu: