W tym sezonie Piotr Stokowiec próbował już wielu młodzieżowców, szczególnie w środku pola. W klubie z Gdańska nie ma już takich piłkarzy, jak Mateusz Sopoćko i Kacper Urbański, a Tomasz Makowski nie mógł zagrać w Bełchatowie ze względu na uraz. Pierwszy raz szansę otrzymał Jan Biegański, który posadził na ławkę Jakuba Kałuzińskiego.
Dla pozyskanego z pierwszoligowego GKS-u Tychy piłkarza, spotkanie w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa było niezwykle ważne. - To był dla mnie prawdziwy debiut i chciałem się pokazać oraz pomóc zespołowi. Jestem naprawdę szczęśliwy, że udało nam się wygrać i cieszę się, że w małym stopniu dołożyłem się do zwycięstwa - powiedział po spotkaniu Jan Biegański w rozmowie z klubową telewizją Lechii Gdańsk.
- Zrealizowaliśmy założenia przedmeczowe, ale dla nas najważniejsze było zwycięstwo. Pod koniec taktyka tutaj idzie już na bok - zostaje głowa i cieszę się, że wracamy do Gdańska z kompletem punktów - dodał Biegański.
Po ostatnich meczach, w których kibice mieli spore zastrzeżenia do ambicji drużyny, tym razem Lechia wyszarpała wygraną. - Jestem zawodnikiem, który walczy. Umiejętnościami można czasami być słabszym, ale walką i charakterem można dużo nadrobić. My wywalczyliśmy trzy punkty - podsumował środkowy pomocnik Lechii.
Czytaj także:
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy
Stokowiec wskazał, która sfera była kluczowa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!