Przed meczem w Bełchatowie nie było wielu kwestii, na których można byłoby oprzeć optymizm w Lechii. Gdańszczanie poza wygraną z Cracovią pod koniec ubiegłego roku zazwyczaj zawodzili i w siedmiu ostatnich meczach ligowych zaliczyli tylko jedno zwycięstwo, a oliwę do ognia dolała porażka w Sosnowcu z Puszczą Niepołomice w Fortuna Pucharze Polski. Raków, choć również nie gra najlepiej na początku roku, na pewno był faworytem tego spotkania.
Trudno powiedzieć co mogło zmienić obraz gry Lechii - czy była to "rozmowa motywacyjna" ze strony kibiców czy inne kwestie, jednak od samego początku było widać olbrzymią determinację ze strony gdańszczan. Już w 2. minucie strzał Kenny'ego Saiefa dobił Jarosław Kubicki, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie.
Mecz mógł się podobać, gdyż Raków również miał swoje szanse, a spotkanie było rozgrywane w niezłym jak na lutową PKO Ekstraklasę tempie. W 32. minucie doskonałą obroną popisał się Dusana Kuciaka, który wygarnął piłkę strzeloną przez Ivi Lopeza. Gdańscy obrońcy zdołali też powstrzymać wychodzącego do piłki Davida Tijanicia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!
Lechia również miała swoje szanse. Dobry debiut od pierwszych minut w PKO Ekstraklasie zaliczył młody Jan Biegański, a klasą sam dla siebie był Jarosław Kubicki, który nie tylko oddał do przerwy dużą liczbę strzałów - w tym jeden zakończony golem, ale również rządził i dzielił w środku pola. Gdy doda się do tego bardziej dynamicznego niż wcześniej Kenny'ego Saiefa i Josepha Ceesaya nakręcającego akcje z boku boiska, ręce same mogły się składać do braw.
Druga połowa była już bardziej wyrównana. Walczący o wyrównanie Raków Częstochowa częściej przebywał pod polem karnym rywala, jednak niewiele z tego wynikało. Lechia wciąż "gryzła murawę". Pozytywnym przykładem na to była interwencja Kristersa Tobersa, który wprost wygarnął piłkę wślizgiem Tijaniciowi, który gdyby nie to, miałby olbrzymią szansę na pokonanie Kuciaka.
Trenerzy obu zespołów nie spieszyli się ze zmianami - poza wprowadzeniem w przerwie Andrzeja Niewulisa, do 75. minuty nie wprowadzali nowych piłkarzy na boisko. Do samego końca każdym sposobem zbliżyć do bramki rywala próbował się Raków, jednak zdecydowanie częstochowianom brakowało wykonania. Lechia utrzymała prowadzenie i wygrała 1:0, zyskując oddech nad dolną częścią tabeli.
Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
0:1 - Jarosław Kubicki 2'
Składy:
Raków Częstochowa: Dominik Holec - Jarosław Jach, Daniel Mikołajewski (46' Andrzej Niewulis), Kamil Piątkowski - Fran Tudor (87' Wiktor Długosz), Marko Poletanović (78' Ben Lederman), Petr Schwarz, Patryk Kun (78' Piotr Malinowski) - Ivi Lopez (78' Daniel Szelągowski), Vladislavs Gutkovskis, David Tijanić.
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Jan Biegański - Kenny Saief (81' Conrado), Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (90+3' Mateusz Żukowski), Joseph Ceesay (75' Karol Fila) - Flavio Paixao.
Żółte kartki: Lopez, Poletanović, Tijanić, Niewulis, Jach (Raków), Ceesay, Nalepa, Kubicki (Lechia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).