- Zapytałam go, czy się nie boi. Wydawało mi się to całkiem normalne. Odpowiedział, że nie, był potwornie podekscytowany - opowiada Beata Zych.
Na początku stycznia jej 16-letni syn Oliwier Zych po raz pierwszy znalazł się w kadrze pierwszej drużyny Aston Villi i usiadł na ławce rezerwowych w meczu III rundy Pucharu Anglii przeciwko Liverpoolowi. To, że koronawirus skierował na izolację najlepszych zawodników zespołu i dzięki temu nastolatek został wyróżniony, to jedno.
Polski bramkarz zbiera jednak w klubie świetne recenzje, więc w decyzji sztabu szkoleniowego nie ma przypadku. Mylić nie mogli się też przecież trenerzy Manchesteru United, Bayernu Monachium czy Liverpoolu. Giganci europejskiego futbolu widzieli jego potencjał z bliska i chcieli chłopaka mieć u siebie.
ZOBACZ WIDEO: Wielki autorytet potrzebny reprezentacji Polski. "Zawodnicy przyjeżdżają na kadrę i zapominają jak się biega po boisku"
16-latek ma jednak plan na swoją karierę. I jak dotąd nie popełnił w nim żadnego błędu.
Decyzja i pełne poświęcenie
- Oliwier zadzwonił do nas, żeby o tym powiedzieć, emocje były niewyobrażalne. Powiedział, że nigdy w życiu nie czuł czegoś podobnego, był niezwykle podekscytowany - mówi nam jego mama, która od dziewięciu lat jest stuprocentowo zaangażowana w karierę syna.
Dla kobiety, która do tej poru nie chciała mieć nic wspólnego z futbolem, było to zadanie wyjątkowo trudne.
- Byłam totalnie antypiłkowa! Oliwier od dziecka był bardzo usportowiony i brałam pod uwagę, że może będzie chciał trenować konkretną dyscyplinę, ale nie akurat tę! Gdy jednak zobaczyłam, że to jego największa pasja, i gdy słyszałam, co mówią o nim trenerzy, wiedziałam, że muszę pomóc mu spełnić marzenia. Zaczęłam po prostu uczyć się tego sportu, bo byłam laikiem - tłumaczy.
Wielki udział w zapisaniu dziecka na treningi do Arki Gdynia miał trener Jakub Frydrych. - Kuba nie dawał nam spokoju telefonami. Przekonywał, że syn ma wielki talent, ogromne możliwości. I po kilku miesiącach wspólnie zdecydowaliśmy, że Oliwier spróbuje. W Arce miał znakomitego fachowca, Arka Zagórskiego, który uczył go wszystkiego od podstaw.
I niemal dokładnie dziewięć lat po podjęciu tej decyzji Oliwier znalazł się w kadrze pierwszej drużyny klubu z Premier League. Swoista nagroda za lata wyrzeczeń i poświęceń.
- Wiedziałam, że to zajęcie na pełny etat. Zdarzało się, nie raz czy dwa, że mnie to przerastało. Ale poświęciłam się całkowicie, te ostatnie dziewięć lat mam trochę wyjęte z życiorysu. Jeździliśmy na jego wszystkie mecze, turnieje, także za granicą. Musieliśmy go wspierać - przekonuje.
Chłopaka wspierali najbliżsi, mama precyzyjnie planowała zajęcia. - Oprócz treningów w klubie zadbaliśmy też o zajęcia dodatkowe, indywidualne, do tego dieta czy praca z psychologiem Wojciechem Herrą, z którym współpracuje do dzisiaj. Bez niego nie udałoby się przejść wszystkich stresujących sytuacji, które pojawiają się w wyczynowym sporcie.
- Uważaliśmy, że to może mu bardzo pomóc. Przecież Oliwier miał zajęte całe dnie, tygodnie - szkoła, treningi, wyjazdy, kontuzje, nie raz pojawiały się łzy. To całkowicie normalne, przecież dla tak młodej osoby to już bardzo dużo.
Bayern i Liverpool pod wrażeniem
Szybko okazało się, że talent, praca i ogromne wsparcie bliskich daje znakomite rezultaty. Zych nie oddawał miejsca między słupkami i zbierał kolejne nagrody dla najlepszego bramkarza. Mimo bardzo młodego wieku, świadomości tego, co robi, mógłby mu pozazdrościć nie jeden dorosły.
- Pojawiły się pierwsze wyjazdy na testy do zagranicznych klubów. Tam zobaczył ośrodki treningowe na najwyższym poziomie, przekonał się, że można trenować inaczej - mówi nam jego starszy brat, Krystian. - Czuł, że Arka nie może mu zapewnić wszystkiego.
- Gdy w 2018 roku wyszło na jaw, że Oliwier myśli o odejściu, telefonów było bardzo dużo. Oliwier chciał jednak iść do Lubina, gdzie miał znakomitego trenera bramkarzy, Tomasza Króla. Duże wrażenie zrobiła na nim też cała akademia, infrastruktura. Czuł, że tam może stać się lepszym zawodnikiem - dodaje pani Beata.
Wszystko po to, by spełnić swój cel. A był nim wyjazd do zagranicznego klubu i to w wieku 16 lat. Koniec, kropka. - Dlatego też przy rozmowach z Zagłębiem Lubin zastrzegliśmy, że zgadzamy się tylko na dwuletni pobyt. Musiałam być nieugięta, choć klub mógł się przecież nie zgodzić.
W Lubinie ostatecznie się zgodzili i nie pożałowali. Robiący gigantyczne postępy nastolatek, który był już wtedy podstawowym bramkarzem w juniorskiej reprezentacji Polski, spisywał się na tyle dobrze, że przenoszono go do starszych roczników. W ubiegłym roku zgłoszono go także do występów w PKO Ekstraklasie i pojawiła się propozycja dołączenia do pierwszej drużyny Zagłębia.
Wtedy jednak zbliżający się do 16. urodzin Oliwier wiedział, że następnym krokiem będzie klub zagraniczny. Nie były to mrzonki - nastolatek otrzymywał zaproszenia na testy od największych z piłkarskiego świata.
- Arsenal, Manchester United, Liverpool czy Bayern Monachium. Ja byłam zszokowana tymi nazwami. Dopiero co oglądaliśmy ich mecze w telewizji, a nagle oni pytają o mojego syna. Jeździliśmy z nim do każdego z tych klubów i wszędzie robił bardzo dobre wrażenie.
Już wtedy pojawiły się jednak głosy, że jeżdżąc do każdego wielkiego klubu na testy, najbliżsi wyrządzają mu krzywdę. - Wielu nas krytykowało. Ale pytam, który z rodziców odmówiłby swojemu dziecku? To był jedyny wiek, kiedy takie wyjazdy były możliwe.
Krystian Zych: - Były głosy, że Oliwier rozmienia się na drobne. Ale dzięki temu zebrał doświadczenie, miał porównanie z tym, co jest w Polsce.
- Nigdy na nic go nie namawialiśmy. Powiedział mi, że chce jeździć. Czuł, że może tam zdobyć wiedzę, której nikt mu nie zabierze. Mógł podpatrywać innych, poznać świetnych ludzi - dodaje pani Beata.
Nastolatkiem interesowały się nie tylko wielkie kluby, ale także wiele polskich i zagranicznych agencji menadżerskich.
- Telefonów, także od zagranicznych firm menadżerskich, było mnóstwo. Byli tacy agenci, co nie potrafili odpowiedzieć na dwa proste pytania dotyczące Oliwiera. Wielu obiecywało złote góry, ale nie zachłysnęliśmy się tym. Wszyscy chcieli się z nim spotkać, jednak nie dopuściłam do niego nikogo. Stwierdziliśmy, że musimy mieć najpierw pełne zaufanie. Że wybierzemy osoby, do których Oliwier będzie mógł zadzwonić o każdej porze dnia i nocy po pomoc. I wybrana została agencja, której reprezentantem jest Piotr Kotarski. Gdy przedstawili nam swój plan, nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że będzie to odpowiednia decyzja.
Strzał w dziesiątkę
Dlaczego więc, mając propozycje z lepszych klubów, Oliwier zdecydował się na Aston Villę, która w ostatnim sezonie ledwo co utrzymała się w Premier League?
- Wszystkich nas kupili swoim profesjonalizmem i przedstawionym planem na karierę Oliwiera. Czy nie kusiła go magia Manchesteru United albo Liverpoolu? Pewnie, że tak. Ale poczuł od początku, że najlepszym miejscem będzie Aston Villa, gdzie znacznie szybciej może przebić się wyżej - tłumaczy jego brat.
- Były pytania, dlaczego tak, czemu już teraz wyjeżdża, czy nie chce najpierw zadebiutować w PKO Ekstraklasie. Uważamy, że nie ma jednej recepty. Taka była decyzja Oliwiera, wymyślił plan na siebie i stwierdził, że będzie się tego trzymał - ocenia jego mama.
I już po kilku miesiącach żadna ze stron nie ma wątpliwości, że decyzja była słuszna.
- Powiedział nam wprost, że wybór Aston Villi był strzałem w "10" i że nie wyobraża sobie lepszego miejsca do trenowania. W klubie są z niego bardzo zadowoleni. Do każdego młodego zawodnika podchodzą tam niezwykle profesjonalnie - mają regularne spotkania co kilka tygodni, podczas których przedstawiają szczegółowo jego postępy, rozmawiają, pytają o jego odczucia. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim.
- To, jakie jest podejście ludzi w klubie, trudno nawet opisać słowami. Nie wiedziałam po prostu, że można tak indywidualnie podejść do człowieka. Sam Oliwier jest zdumiony, oczywiście pozytywnie. Jestem pewna, że dziecko, które im oddałam, ma najlepszą możliwą opiekę - podsumowuje Beata Zych.
- Podejście trenerów, a także innych zawodników, jest imponujące. Odnoszą się do niego z szacunkiem, po prostu broni się swoją grą na boisku, wyróżnia się umiejętnościami - ocenia jego brat.
Pochwały od największych trenerskich fachowców na świecie, ławka rezerwowych w klubie Premier League, podstawowe miejsce juniorskiej w reprezentacji Polski. Całkiem nieźle, jak na 16 lat.
Premier League. Kolejna porażka Chelsea! Czytaj więcej--->>>
Angielskie media oceniły Kamila Grosickiego. Czytaj więcej--->>>