W ostatnich miesiącach Francuz dostarczał wielu problemów. Nie tylko miewał notoryczne kłopoty zdrowotne, ale także było głośno o jego poza boiskowym zachowaniu. Efektem wszystkiego jest rozwiązanie kontraktu z Legią Warszawa. Decyzja o rozwiązaniu umowy miała być obustronna.
Głównym powodem wydaje się być impreza, która w końcówce października odbyła się w jego mieszkaniu. - Nie żałuję. Moja dziewczyna zorganizowała spotkanie, co należało zrobić w restauracji, ale wszystkie lokale zostały zamknięte, więc postanowiła zaprosić znajomych do domu - przyznaje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były już zawodnik stołecznego klubu William Remy.
Tym samym Remy nie dostosował się do próśb i wytycznych PKO Ekstraklasy i samego klubu. Francuz wpadł, bo uczestnicy spotkania opublikowali zdjęcia w social mediach. Zawodnik przyznaje, że wszystkim mierzono temperatury, nikt nie miał objawów, a on nie przesiadywał przez cały czas w gronie zaproszonych. Zwrócił uwagę, że ciężko żyć komuś w obcym kraju i siedzieć cały czas samemu w domu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolej-poezja! Prześliczny gol piłkarki FC Barcelona
- Trzeba żyć także w czasach Covidu. Zarazić można się wszędzie - komentuje. - Przyznaję, to było złe dla drużyny. Gdybym złapał koronawirusa mogłem zarazić kolegów. Ale nie zabronię dziewczynie, która ze mną mieszka, organizowania spotkań. Dlatego nie żałuję tego, co się stało, bo nie mogłem jej odmówić.
Konsekwencje spotkania były konkretne. Komisja Ligi ukarała go kwotą 30 tysięcy. Dodatkową sumę dołożyła sama Legia. Remy przyznał, że jest to za duża kwota. - Z samą karą nie miałem problemu. Zrozumiałem błąd, ale sankcje były zbyt surowe. Zaskoczyła mnie wysokość kary, uważam ją za przesadzoną - dodał.
Remy trafił do Legii w styczniu 2018 roku. Ogółem w barwach tego klubu wystąpił w 52 meczach, zdobył dwa tytuły mistrza Polski (2018, 2020) oraz krajowy puchar (2018).
Zobacz także:
Dariusz Mioduski nie zamierza sprzedawać klubu. "Te plotki należy wyrzucić do kosza"
Artur Boruc zostanie na kolejny sezon? "Może być jak Buffon w Juventusie"