Waldemar Fornalik: Kaka? Każdy by go chciał

Sensacji nie było. Inauguracja ekstraklasy przebiegła zgodnie z "papierowym" planem i Ruch w Sosnowcu z żądną "krwi" Wisłą przegrał, mimo dobrego pierwszego kwadransa. Przed derbowym spotkaniem z Piastem, szkoleniowiec Niebieskich wie czego brakuje jego zespołowi i zapewnia, że stara się wyeliminować niedoskonałości.

Porażka w pierwszej kolejce w pojedynku z Wisłą Kraków nie zaskoczyła. Fanów Niebieskich niepokoić mogła jednak ofensywna gra pupili. - Mecz można przegrać, bo taki jest sport, ale wtedy należy sobie zadać pytanie czy zrobiliśmy wszystko by go co najmniej zremisować - ocenia występ swoich podopiecznych w Sosnowcu Waldemar Fornalik. - Chciałbym, żeby mecz z Piastem wyglądał podobnie jak pierwsze kilkanaście minut pojedynku z Wisłą. Wtedy graliśmy odważnie i zdecydowanie. Właśnie takiej gry oczekują przede wszystkim nasi kibice - szybko wraca do najbliższego pojedynku trener Ruchu.

Jednym z największych mankamentów chorzowian w pojedynku z Wisłą była słaba współpraca drugiej linii z napadem. - Zdajemy sobie sprawę, że jest jeszcze dużo do zrobienia w komunikacji między zawodnikami. Cały czas nad tym pracujemy. Nie można poddać się i uznać, że się nie potrafi. Dzięki treningowi może się tego nauczyć nawet zawodnik, którego o taką predyspozycję wcześniej nie podejrzewano - zapewnia trener, który nie pogardziłby, gdyby w zespole miał gracza o potencjale Kaki. - I jego, i na przykład kilku Hiszpanów, którzy wyróżniają się w drugiej linii, na pewno każdy przyjąłby do swojego zespołu. Jednak w stylu gry większości drużyn można zauważyć, że piłka poszła w kierunku zespołowej gry. Nie są to już czasy indywidualności typu Kazimierza Deyny, czy Bronisława Buli, którzy sami obsługiwali napastników. Teraz organizm musi współpracować ze sobą maksymalnie jak to jest możliwe - tłumaczy Fornalik. - W ekstraklasie niewiele jest zespołów, gdzie znajduje się jeden zawodnik, który dogrywa piłki do napastników. Ciężar powinien być rozłożony. Idealnie by było, gdyby takie zagrania miały miejsce zarówno ze środka jak i po akcjach oskrzydlających, których również zabrakło w meczu z Wisłą - dodaje.

Jednym z tych na których trener chorzowian liczy najbardziej jest Andrzej Niedzielan. W pojedynku z Wisłą "Wtorek" nie miał zbyt wielu okazji do zademonstrowania swoich walorów, ale z każdym pojedynkiem powinno być lepiej. - Nie wiem kiedy jego potencjał zostanie w pełni wykorzystany. To jest proces, który musi trwać. Chciałbym, aby odbyło się to jak najszybciej. Musimy czekać aż wszystko "zatrybi". Jednak chciałbym dodać, że absolutnie nie liczę tylko na Andrzeja. Mamy jeszcze przecież w składzie Artura Sobiecha, Łukasza Janoszkę i Martina Fabusza. Myślę, że oni przy Niedzielanie pokażą na co faktycznie ich stać - mówi szkoleniowiec, który zdaje sobie sprawę, że derby z gliwicką drużyną dla Niebieskich nie będą łatwym pojedynkiem mimo, że z zespołu rywala odszedł latem jego najlepszy piłkarz - Grzegorz Kasprzik. - Nie sprowadzałbym postawy Piasta do jednego zawodnika. Kasprzik to bardzo dobry piłkarz, był ważnym ogniwem tego zespołu, ale również jego następca Jakub Szmatuła popisał się w pojedynku z Lechem kilkoma dobrymi interwencjami - chwali golkipera przeciwnika Fornalik. - Piast potwierdził, pomimo porażki z Lechem, dobrą opinię z poprzedniego sezonu. Przecież z poznańskim zespołem 6:1 przegrał wicemistrz Norwegii. Wszystko świadczy o sile Kolejorza. Dlatego podchodzimy do pojedynku z Piastem bez respektu, ale z dużą mobilizacją. Wiemy, że czeka nas twardy bój - przestrzega trener Ruchu, który całą karierę piłkarską spędził przy Cichej.

Właśnie w niebieskich barwach Waldemar Fornalik grał w defensywie wspólnie z aktualnym szkoleniowcem Piasta Dariuszem Fornalakiem. - Miło jest spotkać dawnego kolegę z boiska. Nie tylko widujemy się przy okazji meczów. Często kontaktujemy się telefonicznie. Gdy jest okazja, to wspólnie wypijemy kawę. Wiadomo, Darek prowadzi swoją drużynę, ja swoją. Jest to jednak przede wszystkim rywalizacja dwóch drużyn i nie sprowadzałbym tego do rywalizacji dwóch trenerów, jak próbuje się to często robić - mówi opiekun czternastokrotnych mistrzów Polski, dla którego sobotni mecz będzie debiutem w roli pierwszego trenera na stadionie przy ulicy Cichej.

Źródło artykułu: