Fortuna I liga: Górnik Łęczna lepszy w meczu na podium. ŁKS Łódź złapał zadyszkę

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Karol Struski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Karol Struski

Górnik Łęczna zwyciężył 2:0 z ŁKS-em Łódź w najlepiej zapowiadającym się meczu kolejki. Beniaminek strzelił spadkowiczowi gole dzięki stałym fragmentom gry. Wicelider zaprezentował się bezbarwnie, a w ostatnich trzech spotkaniach zdobył tylko punkt.

- To niewątpliwie mecz na szczycie. Obie drużyny walczą o awans do ekstraklasy - mówił Wojciech Stawowy przed pojedynkiem trzeciego w tabeli Górnika Łęczna z prowadzonym przez niego wiceliderem ŁKS-em Łódź. Oba kluby w listopadzie delikatnie zahamowały, gospodarze nie wygrali od trzech kolejek, goście od dwóch, więc jedni i drudzy chcieli ponownie przyspieszyć.

Stawowy spodziewał się, że jego podopieczni będą przedzierać się przez zasieki obronne dobrze zorganizowanego w defensywie przeciwnika. ŁKS ma przewagę pod względem posiadania piłki we wszystkich meczach na zapleczu PKO Ekstraklasy i z reguły w pewnym momencie rozbraja przeciwnika. Rozegrania łodzian nie były jednak dobre i to Górnik oddał pierwsze uderzenie celne. Serhij Krykun sprawdził nim czujność Arkadiusza Malarza.

ŁKS miał problem z kreowaniem sytuacji podbramkowych. W 23. minucie miał pierwszą szansę na zmuszenie do kapitulacji Macieja Gostomskiego. Pirulo dostał podanie od Adriana Klimczaka i swoim strzałem nieznacznie spudłował. Nie była to zapowiedź odważniejszej nawałnicy gości, przez co mecz pozostawał zamknięty i nieatrakcyjny. W 37. minucie było premierowe uderzenie celne łodzian. Tomasz Nawotka poczęstował nim Gostomskiego. Była jeszcze próba piętą Pirulo w 44. minucie, ale to mało jak na konfrontację kandydatów do awansu.

ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki wspomina spotkania z Diego Maradoną. "Geniusz piłkarski"

Osoby obserwujące mecz oczekiwały po drużynach mniej ostrożności, a w zamian podjęcia ryzyka. Po 45 minutach walki wszyscy mieli jej serdecznie dość. Krótko po przerwie zakotłowało się w pobliżu bramki Arkadiusza Malarza, ale nawet w razie strzału do siatki, nie byłoby gola z powodu faulu. Górnik miał też możliwość zdobycia prowadzenia z rzutu wolnego, jednak po faulu Macieja Dąbrowskiego na Bartoszu Śpiączce, spudłował Adrian Cierpka.

Było coraz więcej sytuacji podnoszących ciśnienie. Strzał z półdystansu Adriana Cierpki sparował na korner Arkadiusz Malarz, a ŁKS odpowiedział niecelną próbą Michała Trąbki. Późno, bo późno, ale zaczęło pachnieć zmianą rezultatu.

W 72. minucie Górnik strzelił gola na 1:0 i nie po raz pierwszy w sezonie przydał się mu środkowy obrońca w polu karnym przeciwnika. Tomasz Midzierski pobiegł do przodu i wykorzystał wrzutkę z rzutu wolnego. ŁKS ustawił się nieodpowiednio przy stałym fragmencie gry i na kilkanaście minut przed końcem rywalizacji znalazł się w opałach.

Pozytywnym impulsem dla Górnika było wejście na boisko Pawła Wojciechowskiego za Bartłomieja Kalinkowskiego. Doświadczony napastnik oddał uderzenie w poprzeczkę w 80. minucie, a w 84. minucie trafił na 2:0 dla gospodarzy. Zmiennik był kolejnym zawodnikiem, który zrobił krzywdę wiceliderowi po wrzutce z rzutu wolnego.

Górnik Łęczna - ŁKS Łódź 2:0 (0:0)
1:0 - Tomasz Midzierski 72'
2:0 - Paweł Wojciechowski 84'

Składy:

Górnik: Maciej Gostomski - Paweł Sasin, Tomasz Midzierski, Paweł Baranowski, Leandro - Tomasz Tymosiak, Adrian Cierpka - Karol Struski (90' Michał Goliński), Bartłomiej Kalinkowski (71' Paweł Wojciechowski), Serhij Krykun - Bartosz Śpiączka (90' Aron Stasiak)

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Kamil Dankowski, Maciej Dąbrowski, Carlos Moros Gracia, Adrian Klimczak - Maksymilian Rozwandowicz (69' Jakub Tosik) - Pirulo, Antonio Dominguez, Przemysław Sajdak (54' Piotr Gryszkiewicz), Michał Trąbka (69' Dragoljub Srnić) - Tomasz Nawotka

Żółta kartka: Dąbrowski (ŁKS)

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

***

Trzy razy więcej strzałów do bramki było w meczu Miedzi Legnica z Odrą Opole. Gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale akurat na gole Pawła Zielińskiego i Kamila Zapolnika nadeszła odpowiedź. Miedzianka nie traciła animuszu i jeszcze raz skutecznie zaatakowała. W 66. minucie Szymon Matuszek dobił uderzenie z rzutu karnego, a wynik na 4:2 ustalił w doliczonym czasie David Panka.

Miedź Legnica - Odra Opole 4:2 (2:1)
1:0 - Paweł Zieliński 9'
1:1 - Sebastian Bonecki 28'
2:1 - Kamil Zapolnik 35'
2:2 - Łukasz Winiarczyk 57'
3:2 - Szymon Matuszek 66'
4:2 - David Panka 90'

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Radomiak Radom 34 20 8 6 49:20 68
2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 34 18 11 5 56:28 65
3 GKS Tychy 34 18 9 7 49:27 63
4 Arka Gdynia 34 17 9 8 51:32 60
5 ŁKS Łódź 34 17 7 10 59:41 58
6 Górnik Łęczna 34 15 11 8 47:30 56
7 Miedź Legnica 34 13 12 9 49:36 51
8 Odra Opole 34 13 10 11 35:41 49
9 Widzew Łódź 34 11 13 10 30:36 46
10 Sandecja Nowy Sącz 34 12 9 13 42:50 45
11 Chrobry Głogów 34 12 8 14 34:45 44
12 Korona Kielce 34 11 8 15 31:46 41
13 Puszcza Niepołomice 34 10 7 17 32:46 37
14 GKS Jastrzębie 34 10 5 19 32:48 35
15 Stomil Olsztyn 34 9 8 17 31:48 35
16 Resovia 34 8 8 18 27:45 32
17 Zagłębie Sosnowiec 34 8 6 20 35:43 30
18 GKS Bełchatów 34 6 7 21 24:51 23

Czytaj także: Arka Gdynia odrabia straty. Stomil Olsztyn nie poszedł za ciosem

Czytaj także: Remis za plecami liderów. Odra Opole dogoniła Górnika Łęczna

Komentarze (1)
KO-szernywirus
28.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bo w Górniak-u nie grają statyści