Kilku pominiętych przez Jerzego Brzęczka. Kosecki: Nie wystarczy trzy razy prosto kopnąć piłkę

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz w barwach Lecha
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz w barwach Lecha

- Nie każdy, kto trzy razy prosto kopnie piłkę, musi od razu trafić do kadry - mówi nam Roman Kosecki. Kilku zawodników nie załapało się na trwające zgrupowanie, mimo że w ostatnim czasie wysyłali Jerzemu Brzęczkowi pozytywne sygnały.

Tymoteusz Puchacz (dwie asysty w spotkaniu ze Standardem Liege; po meczu z Glasgow Rangers chwalony nawet przez Szkotów), Alan Czerwiński (również świetnie wprowadził się do składu Lecha Poznań), Rafał Augustyniak (najlepiej odbiera piłkę w lidze rosyjskiej, a ostatnio strzelił Spartakowi Moskwa gola po rajdzie przez pół boiska) czy Karol Świderski (trzy bramki i jedna asysta w lidze greckiej) - ci piłkarze nie otrzymali powołania od selekcjonera, lecz z pewnością znajdują się w orbicie jego zainteresowań.

- Nie jest powiedziane, że przy dużym natłoku meczów każdy, kto błysnął w klubie, byłby w stanie dać odpowiednią jakość w reprezentacji - przestrzega w rozmowie z WP SportoweFakty były reprezentant Polski, Roman Kosecki. - Trener Brzęczek na pewno ich obserwuje, ale niech trochę pograją na wysokim poziomie i wtedy dostaną szansę. U nas zbyt często jest tak, że ktoś trzy razy prosto kopnie piłkę i już wszyscy widzą go w kadrze. Forma musi być stabilna.

Jedna z ostatnich okazji

Były prezes PZPN Michał Listkiewicz ma nieco inną opinię. - Puchacza bym np. teraz powołał z prostego względu - w środę gramy z Ukrainą, a towarzyskich spotkań przed mistrzostwami Europy zostało już bardzo mało. W takich meczach nie ma napinki na wynik, więc to dobra okazja, by zawodnika Lecha sprawdzić. Inna sprawa, że jego dyspozycja jest na razie nierówna. Życzę mu, by ją ustabilizował. Ma talent, dynamikę, potrafi zrobić różnicę, ale czasem ma też takie zagrania, że włos się jeży na głowie. W niedzielę przeciwko Legii nie zaliczył rewelacyjnego występu.

ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki chce powołań dla Milika i Grosickiego. "Nie wiem, czy stać nas rezygnację z takich graczy"

Kosecki: - Puchacz w jakimś stopniu zasłużył na taką szansę, bo z dobrej strony wypadł w fazie grupowej Ligi Europy, a tam od kilku lat nasze kluby nie potrafiły się nawet dostać. Może jeszcze selekcjoner go sprawdzi.

Listkiewicz zwrócił też uwagę na Czerwińskiego. - W ostatnich tygodniach był bardzo często chwalony. Nie nazwałbym go objawieniem, ale na pewno warto go obserwować. Nie jesteśmy aż taką potęgą, żeby mieć kilka równorzędnych jedenastek, więc musimy takich zawodników wyłapywać.

Selekcjoner studzi emocje

- Tymoteusz Puchacz zrobił niesamowite postępy. Spisuje się bardzo dobrze. Bacznie go obserwujemy i zastanawialiśmy się nad powołaniem go już teraz. Podjęliśmy jednak decyzję, że na to zgrupowanie jeszcze nie przyjedzie - powiedział Jerzy Brzęczek.

Skąd taka decyzja? - W moim odczuciu nie mamy problemu z lewą stroną obrony, a wręcz przeciwnie - jest coraz więcej zawodników lewonożnych, którzy grają w swoich klubach. To mnie cieszy, bo zdarzało się, że na tej pozycji występował Bartosz Bereszyński. Ostatnio grał tak nawet w Sampdorii Genua. Dla mnie gra Bartka na tej pozycji zawsze była bardzo dobra. Nie traciliśmy wtedy bramek, a obrońców najpierw rozlicza się z defensywy. To są jasne zasady - dodał selekcjoner.

Rutyniarze mogą być spokojni, reszta z małymi szansami

- Bardzo się cieszę, że młodzież puka do kadry i jest jej naprawdę dużo. Do niedzieli nikt nie znał Kacpra Skibickiego, a on wszedł na boisko w klasyku z Lechem Poznań i zdobył dla Legii Warszawa ważnego gola. To jednak nie oznacza, że tacy zawodnicy muszą od razu trafiać do kadry - podkreślił Kosecki.

Wyżej stoją akcje nawet tych, którzy w klubach mają kłopoty. - Arkadiusz Milik i Kamil Grosicki nie grają, jednak są klasowymi piłkarzami i na pewno w reprezentacji będą - zaznaczył.

Listkiewicz uważa, że młodzież nie będzie już miała wielu okazji, by przekonać do siebie Jerzego Brzęczka. - Kiedyś organizowano zgrupowania w styczniu, zespół narodowy leciał np. do Turcji i rozgrywał tam kilka meczów. To już nie wróci i takich szans dla zawodników drugiego planu nie będzie. Jeśli ktoś się nie załapał do tego pociągu wcześniej, trudno mu już do niego wsiąść. Pierwszą klasę zajęły gwiazdy takie jak Robert Lewandowski, a w drugiej siedzi np. Jakub Moder. Tylko jakaś nagła eksplozja formy w klubie mogłaby komuś utorować drogę do wyjazdu na Euro.

Podczas najbliższego zgrupowania reprezentacja Polski rozegra trzy spotkania - towarzyskie z Ukrainą (11.11 w Chorzowie), Ligi Narodów z Włochami (15.11 w Reggio nell'Emilia) oraz Ligi Narodów z Holandią (18.11 w Chorzowie).

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: Stal Mielec - Warta Poznań. Piotr Tworek dumny. "Wychodzi na to, że im trudniej, tym lepiej"
The Championship: świetne informacje dla Jerzego Brzęczka! Krystian Bielik wrócił po ponad dziewięciu miesiącach

Źródło artykułu: