PKO Ekstraklasa. Warta Poznań - Legia Warszawa. Mistrz u progu rewolucji

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: radość piłkarzy Legii Warszawa
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: radość piłkarzy Legii Warszawa

Czesław Michniewicz ma za sobą pięć spotkań jako trener Legii Warszawa. Z europejskich pucharów już odpadł, ale w PKO Ekstraklasie nie zaznał jeszcze porażki. Co się zmieniło w grze mistrzów Polski pod wodzą nowego szkoleniowca?

W tym artykule dowiesz się o:

Przede wszystkim warszawski zespół postawił na zupełnie inny styl niż pod wodzą Aleksandar Vuković. Od kilku miesięcy Legia grała nudno, schematycznie i posyłała dziesiątki dośrodkowań w pole karne, których adresatem był Tomas Pekhart. Z reguły dawało to odpowiednie wyniki, bo były napastnik Las Palmas jest bardzo skuteczny w tym elemencie gry. Trudno oczekiwać, że Czech będzie wygrywał pojedynki biegowe z obrońcami przy prostopadłych podaniach, przecież nie jest demonem szybkości. 19-krotny reprezentant swojego kraju rozgrywa sezon życia, strzela sporo goli, większość głową, ale kibice i działacze klubu z Łazienkowskiej oczekiwali czegoś więcej.

Karbownik na kierownicy

Michniewicz od początku kadencji powtarza, że chce, aby jego zespół potrafił grać w kilku ustawieniach w trakcie spotkania. Taktyką w zasadzie nie miesza, postawił na system 1-4-3-3, z jednym wyjątkiem - meczem przeciwko Karabachowi Agdam. Jak się sprawdził wariant bez skrzydłowych, wszyscy pamiętamy.

Z ofensywnie ustawionymi bocznymi pomocnikami Legia zaczyna wyglądać coraz lepiej, stwarza więcej sytuacji i jest coraz mniej przewidywalna. W ostatnim starciu z Pogonią mistrzowie Polski bali się wyjść poza ramy taktyczne, kiedy coś nie szło zgodnie z planem wycofywali piłkę i rozgrywali ją uparcie od tyłu, ale coraz więcej jest elementów zaskoczenia, prostopadłych podań z wykorzystaniem szybkości Pawła Wszołka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kompletnie zaskoczył bramkarza. Komentator "odleciał"

W personaliach wybory Vukovicia i Michniewicza też są nieco inne. Poprzedni szkoleniowiec stawiał na zawodników sprawdzonych, z którymi współpracował w poprzednim sezonie. Serb, co podkreślał w rozmowie z WP SportoweFakty, chciał dać czas nowym piłkarzom na dojście do pełni formy i miał ich spokojnie wprowadzać do drużyny, z wyjątkiem Filipa Mladenovicia i Artur Boruc.

Michniewicz nie jest tak ostrożny. Wspomniane dwa nazwiska u niego mają pewne miejsca w składzie, do tego na podstawowego prawego obrońcę wyrósł Josip Juranović, który zostawił daleko w tyle Pawła Stolarskiego. 24-letni Polak nie miał po drodze z Michniewiczem już w reprezentacji Polski U-21, dlatego nikogo nie dziwi fakt, że u obecnego trenera Legii rozegrał zaledwie 36 minut w pięciu spotkaniach.

Kluczową zmianą, którą Michniewicz wprowadził w zestawieniu wyjściowej jedenastki jest przestawienie Michała Karbownika z lewej obrony do środka pola. Efekty tego ruchu są różne: dwukrotny reprezentant Polski grał fantastycznie w starciu ze Śląskiem, wszędzie go było pełno i wysłał jasny sygnał, że może wnieść sporo ciekawych rozwiązań do gry ofensywnej.

W spotkaniu z Pogonią już tak kolorowo nie było, bo Karbo zagrał przeciętnie, zaliczył zaledwie 37 podań. Dla porównania jego partnerzy ze środka pomocy, czyli Walerian Gwilia i Bartosz Slisz mieli odpowiednio po 93 i 76 zagrań, czyli ponad dwa razy więcej. Korzystanie z Karbownika w środku pola wydaje się jednak dosyć rozsądne, bo forma Mladenovicia i Juranovicia powoli idzie w górę, więc nie wypada ich sadzać na ławce.

W oczekiwaniu na rewolucję

Nowy trener Legii od pierwszych dni pracy w stolicy postanowił nieco zmienić styl gry swojego zespołu. Warszawianie mają rozgrywać akcje krótko, od bramkarza, przez obrońców. Rzadko można obserwować dalekie podania w kierunku napastnika - dla Michniewicza jest to ostateczność. Drużyna coraz częściej próbuje gry kombinacyjnej, spod pressingu rywali wychodzi krótkimi podaniami i nie panikuje. W skrócie: widać światełko w tunelu, a zespół zaczyna powoli wprowadzać w życie założenia taktyczne nowego szkoleniowca.

Przed przerwą reprezentacyjną Legia rozegra jeszcze dwa spotkania: w poniedziałek z Wartą Poznań i w niedzielę z Lechem Poznań. W PKO Ekstraklasie jako trener ekipy ze stolicy Michniewicz jeszcze nie przegrał. W zaległym meczu z Wartą jego drużyna będzie oczywistym faworytem. W starciu z Kolejorzem już niekoniecznie, ale ma jeszcze trochę czasu, aby usprawnić kolejne mechanizmy.

Po meczu z Lechem nadejdzie upragniona przerwa na zgrupowania drużyn narodowych, ale dla trenera Legii będzie to zupełnie inny czas niż w październiku. Michniewicz nie będzie musiał już jechać na zgrupowanie reprezentacji Polski U-21, zostanie z drużyną i będzie miał czas na spokojną pracę.

Najbliższe dwa miesiące będą czasem próby dla wielu zawodników Legii. Michniewicz i jego ludzie uważnie obserwują swoich zawodników, bo zimą w Warszawie zapowiada się mała rewolucja. Kadra mistrzów Polski jest bardzo szeroka, zdaniem wielu zbyt szeroka. Legia szykowała się na europejskie puchary i maraton gry co trzy dni, ale taki scenariusz nie wszedł w życie.

W dodatku szesnastu graczom wraz z końcem sezonu kończą się umowy i z większością z nich klub nie planuje kontynuowania współpracy. Jak zostanie to rozegrane w gabinetach prezesa i dyrektora sportowego? Czy pierwsza mała rewolucja będzie miała miejsce zimą, a druga, nieco większa, dopiero latem? Przecież w każdym oknie transferowym Legia sprowadza kilku zawodników do drużyny, a teraz nie ma w niej w zasadzie miejsca. Po prostu trzeba kogoś się pozbyć.

Paweł Gołaszewski

Źródło artykułu: