Tej jesieni wszystko dzieje się szybko w europejskich pucharach. Czasu na poprawianie formy, odrabianie strat jest mało. Dlatego po porażce sprzed tygodnia piłkarze Borussii Dortmund i Zenita Sankt Petersburg byli świadomi, że ewentualna kolejna strata punktów postawi ich pod ścianą.
Początek pojedynku był ostrożny. Ani podopieczni Luciena Favre'a, ani ich przeciwnicy z Rosji nie podjęli ryzyka. Raczej badali swoje możliwości, sprawdzali co przygotowała druga strona na środowy wieczór. Na zakończenie pierwszego kwadransa Giovanni Reyna huknął niecelnie z dystansu. To była zapowiedź bardziej zdecydowanego ataku zespołu z Dortmundu.
Zarysowała się przewaga Borussii pod względem posiadania piłki. Jej rozegrania były coraz dłuższe, a Zenit zaczął wycofywać się coraz głębiej w kierunku bramki Michaiła Kierżakowa. Na desancie gospodarze mieli Erlinga Haalanda, a o dostarczenie piłki Norwegowi mieli dbać Marco Reus, Jadon Sancho oraz Giovanni Reyna. Akcja zgodna właśnie z tym schematem była w 42. minucie. Na jej zakończenie Norweg nie trafił potężnym strzałem w bramkę Michaiła Kierżakowa. Przed oczami miał tylko golkipera, więc miał czego żałować.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwulatek zachwyca. Może być w przyszłości nowym Messim
W 47. minucie Erling Haaland ponownie nieznacznie pomylił się. Uderzenie snajpera Borussii z półdystansu zatrzymało się na słupku bramki Zenita. Przyjezdni mieli coraz więcej szczęścia, a o nabraniu respektu wobec gospodarzy świadczyło ślamazarne wprowadzanie piłki do gry przez Michaiła Kierżakowa. Bjorn Kuipers wcześnie zagroził bramkarzowi pokazaniem żółtej kartki.
Po godzinie rozpadało się w Dortmundzie. Najchłodniej w tej ulewie mogło zrobić się bramkarzowi Borussii, ponieważ jego kompani z pola utrzymywali piłkę przez 90 procent czasu na połowie Zenita. Z jednej strony można było mówić o oblężeniu, ale też chwalić obronę Zenita, ponieważ Dejan Lovren, Jarosław Rakickij i spółka długo nie kapitulowali.
Borussia postawia na swoim i potwierdziła przewagę golem z rzutu karnego w 78. minucie. Sędzia gwizdnął nieprzepisowe zagranie Wiaczesława Karawajewa, a za wykonanie jedenastki zabrał się Jadon Sancho. Anglik uniósł odpowiedzialność i przymierzył do bramki. Wynik na 2:0 ustalił Erling Haaland w doliczonym czasie i odrobinę wymęczone, ale zasłużone zwycięstwo podopiecznych Luciene'a Favre'a stało się faktem.
Borussia Dortmund - Zenit Sankt Petersburg 2:0 (0:0)
1:0 - Jadon Sancho (k.) 79'
2:0 - Erling Haaland 90'
Składy:
Borussia: Roman Burki - Thomas Meunier, Manuel Akanji, Mats Hummels, Raphael Guerreiro - Mahmoud Dahoud (67' Thorgan Hazard), Axel Witsel - Jadon Sancho (84' Thomas Delaney), Marco Reus (74' Julian Brandt), Giovanni Reyna (84' Jude Bellingham) - Erling Haaland
Zenit: Michaił Kierżakow - Wiaczesław Karawajew, Dejan Lovren, Jarosław Rakickij, Douglas Santos - Wendell, Wilmar Barrios (81' Aleksiej Sutormin), Aleksandr Jerochin - Daler Kuzjajew (71' Magomied Ozdojew), Artiom Dziuba (46' Andriej Mostowoj), Sebastian Driussi (74' Jurij Żyrkow)
Żółte kartki: Kuzjajew, Karawajew (Zenit)
Sędzia: Bjorn Kuipers (Holandia)
***
Gigantycznie osłabione Lazio zdołało objąć prowadzenie w meczu na wyjeździe z Club Brugge. Po golu Joaquina Correi nie pozwalało na zagrażanie bramce Pepe Reiny, ale bezmyślnie sprokurowana przez Patrica jedenastka poskutkowała wyrównaniem w pierwszej połowie. Po przerwie wynik 1:1 nie zmienił się, a debiut w pierwszym zespole Lazio zaliczył Szymon Czyż. Polak zmienił Felipe Caicedo w 68. minucie, a swój występ zaznaczył żółtą kartką.
Club Brugge - Lazio 1:1 (1:1)
0:1 - Joaquin Correa 14'
1:1 - Hans Vanaken (k.) 41'
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Borussia Dortmund | 6 | 4 | 1 | 1 | 12:5 | 13 |
2 | Lazio Rzym | 6 | 2 | 4 | 0 | 11:7 | 10 |
3 | Club Brugge | 6 | 2 | 2 | 2 | 8:10 | 8 |
4 | Zenit Sankt Petersburg | 6 | 0 | 1 | 5 | 4:13 | 1 |
Czytaj także: Gianluigi Buffon pobił rekord i snuje plany. "Chcę grać dopóki nie skończę 43 lat"
Czytaj także: Andrea Pirlo: Cristiano Ronaldo jest przykładem także dla mnie