Znów pechowa przegrana - relacja z meczu MKS Kluczbork - GKP Gorzów Wlkp. 1:2

Wydawałoby się, że do trzech razy sztuka, jak mówi jedno z piłkarskich porzekadeł, ale nic z tego. MKS Kluczbork po raz trzeci w historii musiał uznać wyższość rywali z Gorzowa Wielkopolskiego. Podopieczni Grzegorza Kowalskiego w sobotnie popołudnie przegrali tym razem 1:2 i znów brakowało szczęścia.

Beniaminek I ligi chciał rozpocząć zmagania w lidze od wygranej, ale nie udało się. Gospodarzom sobotniej rywalizacji brakowało przede wszystkim szczęścia, podobnie jak miało to miejsce dwa sezony temu. Nie pomógł nawet doping kibiców, którzy byli dwunastym zawodnikiem.

Rozpoczęło się wyśmienicie. Już w 19 minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W środku pola na indywidualną akcję zdecydował się Waldemar Sobota. Pociągnął parę metrów trzymając futbolówkę blisko nogi, a później kropnął ile sił w prawej stopie. Piłki nikt nie przyblokował, a ta po koźle ugrzęzła w prawym narożniku bramki strzeżonej przez Sławomira Janickiego. Zanim MKS wyszedł na prowadzenie goście stworzyli sobie dwie sytuacje, ale zabrakło celnego wykończenia. Po dwóch zagraniach z lewej strony głową obok słupka strzelał Dawid Topolski i Mouhamadou Traore.

W 31 minucie był już remis. Mouhamadou Traore otrzymał górną piłkę za obrońców od jednego z kolegów z drużyny. Poradził sobie z Tomaszem Jagieniakiem, a następnie uderzył prawą nogą na długi słupek.

Gospodarze nie zdołali się jeszcze otrząsnąć i dojść do siebie, a chwilę potem mogli przegrywać już 1:2. Przed znakomitą okazją znalazł się znów czarnoskóry napastnik GKP, ale tym razem Krzysztof Stodoła sparował futbolówkę na rzut rożny. W pierwszej odsłonie z dystansu strzelał jeszcze Marcin Adamczyk, ale zbyt słabo i czytelnie by po raz drugi wyprowadzić MKS na prowadzenie.

Do drugiej połowy obie jedenastki przystąpiły w wyjściowych składach. Już w pierwszych sekundach znów głową strzelał Mouhamadou Traore, ale Krzysztof Stodoła był czujny w polu bramkowym i chwycił pewnie futbolówkę.

W 54 minucie kolejną okazję sam wypracował sobie Waldemar Sobota. Przy strzale zabrakło jednak precyzji, ale również interwencja Sławomira Janickiego była na klasowym poziomie. Chwilę później MKS miał rzut wolny. Futbolówkę w pole karne dograł Marcel Surowiak, a tam Kamil Król podbił ją lekko głową, ale ta ostatecznie przeleciała o centymetry nad bramką. W szybkiej odpowiedzi z dystansu uderzał jeszcze Paweł Kaczorowski. Golkiper MKS-u odbił piłkę w bok. Do niej najszybciej dopadł z lewej strony Adrian Łuszkiewicz, ale defensorzy szybko odcięli mu drogę do bramki i z całej próby dobitki wyszły nici.

Wydawało się, że bramka dla miejscowych powinna być kwestią czasu, ale nic bardziej mylnego. W 76 minucie goście wyszli na prowadzenie. Futbolówkę na wysokości 35 metra, na środku pola dostał Adrian Łuszkiewicz. Dośrodkował miękko w pole karne, a tam Mouhamadou Traore musnął ją tylko czubkiem głowy. Piłka nabrała wysokości, przelobowała wysuniętego bramkarza i odbiła się od poprzeczki. Na nieszczęście MKS-u spadając odbiła się od upadającego na ziemię Krzysztofa Stodoły i... wróciła do bramki.

- Futbolówka odbiła się od słupka, potem od mojej głowy i wpadła do bramki, szkoda. Brakowało szczęścia, ale to to w piłce bywa - rozpaczał po spotkaniu bramkarz MKS-u, Krzysztof Stodoła.

W dalszej części gry niewiele się już działo ciekawego na boisku. Nad poprzeczką strzelał jeszcze Waldemar Sobota. Prowadzący mecz arbiter z Sosnowca po dwóch doliczonych minutach zakończył spotkanie, w którym remis byłby najbardziej sprawiedliwym rozstrzygnięciem.

- Najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby tutaj remis. W drugiej połowie mogłem jeszcze strzelić dwa gole, sami straciliśmy bramki dosyć pechowo - dodał strzelec jedynej bramki dla gospodarzy, Waldemar Sobota.

MKS Kluczbork - GKP Gorzów Wlkp. 1:2 (1:1)

1:0 - Sobota 19'

1:1 - Traore 31'

1:2 - Stodoła (sam.) 76'

Składy:

MKS Kluczbork: Stodoła - Stawowy, Nowacki, Jagieniak, Adamczyk, Szczepaniak, Surowiak, Glanowski (74' Zieliński), Nitkiewicz (65' Cieślak), Sobota, Król (63' Tuszyński).

GKP Gorzów Wlkp.: Janicki - Truszczyński, Wojciechowski, Jakosz, Topolski, Andruszczak, Łuszkiewicz, Maliszewski (66' Kaczmarczyk), Kaczorowski (84' Obem), Piątkowski (59' Ilków-Gołąb), Traore.

Żółte kartki: Stawowy (MKS) oraz Maliszewski (GKP).

Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).

Widzów: 2800.

Źródło artykułu: